Kilka lat temu, gdy zaczynałem moją przygodę ze zdrowymi nawykami, szukałem różnych rozwiązań, narzędzi, pomocy, które mogłyby umożliwić mi stworzenie i utrzymanie tych nawyków. Okazywało się jednak wielokrotnie, że nie jest to takie proste, ba – najczęściej była to droga przez mękę, o czym pewnie i Ty wiesz, jeżeli próbowałaś/eś kiedyś zbudować i utrzymać jakiś nawyk. Z czasem odkryłem jednak kilka rzeczy, które skurczenie pozwoliły mi zbudować nawyki, na których mi zależało. Wymyśliłem też jedno proste narzędzie, które znacząco mi w tym pomogło – i chciałbym Ci dzisiaj narzędzie to podarować. Ale po kolei, budowanie nawyków to maraton, nie sprint – więc i ten wpis rozpocznę krótką rozgrzewką na temat problemów, z jakimi się stykałem.
Problem 1 – narzędzia są fajne, ale trzeba ich używać
Pierwszym, najbadziej oczywistym dla mnie rozwiązaniem przy próbie budowania nawyku, było znalezienie aplikacji do śledzenia nawyków – i tak też robiłem. Już samo jej używanie było pewnego rodzaju deklaracją, że chcę dany nawy budować. Rozwiązanie to miało jednak kilka całkiem sporych minusów, a jednym z nim był fakt, że zanim każdego dnia użyję takiej aplikacji w smartfonie, muszę najpierw ją uruchomić. Ta, z pozoru prosta czynność, często jest nie do przeskoczenia w zaspane środowe poranki, leniwe soboty, czy zapracowane poniedziałki. Również w przypadku plannerów i kalendarzy papierowych, w których można śledzić swoje nawyki, często pojawia się ta same przeszkoda – zanim użyjemy takiego notesu, trzeba po niego sięgnąć, otworzyć, znaleźć odpowiednie miejsce do zapisu postępów…
Problem 2 – narzędzia są fajne, ale można ich nie używać
Drugi problem, z jakim musiałem się mierzyć, jest podobny do pierwszego, a jest to pokusa… aby zwyczajnie nie zerkać na planner czy aplikację do śledzenia nawyków 🙂 Nawyki, które staram się zbudować, często są bardzo ambitne. Kiedyś wymyśliłem sobie, że rzucę palenie, innym razem, że będę biegać, a był też nawyk związany ze zdrową dietą. Żaden z nich nie był prosty do rozpoczęcia, wręcz muszę powiedzieć, że one wszystkie były bardzo trudne. I często zdarzały mi się dni, w których celowo nie uruchamiałem aplikacji pomagających śledzić postępy w budowaniu danego nawyku, aby nie zobaczyć brakującego zaznaczenia dnia, aby zrobić sobie wolne. Jak się domyślasz, takie podejście nie sprzyjało utrzymaniu nawyku, który starałem się zbudować, a i powoli prowadziło to do całkowitego porzucenia narzędzia, które przecież miało pomóc w budowaniu danego nawyku.
Problem 3 – narzędzia są fajne, jak są tam, gdzie trzeba
Nawet gdy pokonałem dwie wcześniejsze przeszkody, nauczyłem się uruchamiać aplikację do śledzenia nawyków, oduczyłem się jej niewłączania w leniwe dni, to pozostawał jeszcze jeden problem: telefon mam często przy sobie, ale jednak nie zawsze. Zresztą staram się na co dzień oduczyć noszenia go wszędzie. Do tego telefonu używam przecież również w innym celu, nie tylko do śledzenia nawyków. Sprawiało to, że czasem w momencie, gdy powinienem odznaczyć wykonanie czynności związanej z budowaniem danego nawyku, używałem telefonu do czegoś zupełnie innego i nie za bardzo chciałem przełączać się do związanej z tym aplikacji. Z drugiej strony, czasem zdarzało mi się zostawić telefon w jakimś miejscu, i szukać go, gdy zechciałem oznaczyć moje nawykowe zadanie jako wykonane…
Problem 4 – narzędzia są fajne, jak są odpowiednio przywiązane
Kolejna sprawa: przywiązanie nawyku do czasu, a nie miejsca – było błędem. Gdy lata temu paliłem, będąc w domu, wychodziłem zazwyczaj do ogrodu; gdy budowałem nawyk związany ze zdrową dietą, miejscem, w którym musiałem się najbardziej pilnować, była kuchnia, a konkretniej okolice lodówki; ranne wstawanie – łazienka; ważenie się – to miejsce, gdzie stoi waga itd. Mój telefon, a razem z nim aplikacja do śledzenia nawyków, nigdy nie wiedział, czy stoję akurat przy lodówce, czy przy wadze. Mógł przypominać mi o nawykach w określonych porach dnia, ale nie mógł wiedzieć jak przemieszczam się po domu, nie mógł mnie ostrzec, gdy sięgałem do lodówki, gdy wkładałem buty, aby wyjść zapalić… Bazował tylko na czasie. I to mogło się sprawdzić tylko, gdy wykonywałem te same czynności w tych samych godzinach w ciągu dnia – a to jak się pewnie domyślasz, to raczej nie często się wydarza.
Problem 5 – narzędzia są fajne, jak potrafią pochwalić
Jeszcze jeden problem, z jakim się spotkałem to duma i motywacja. Właściwie te dwie rzeczy nie są problemem same w sobie, ale ich brak – już jak najbardziej jest. Aplikacja do śledzenia nawyków, jak również papierowy planner, który najczęściej leży sobie zamknięty na biurku, są dość mocno ukryte przed Tobą i światem. Nie krzyczą na prawo i lewo jak idzie Ci z realizacją Twoich celów, nie pochwalą Cię w trudnych chwilach, nie zmotywują do dalszego działania, gdy przyjdzie moment słabości. Sięgamy po nie, gdy chcemy odznaczyć nawyk jako wykonany – w innych porach dnia siedzą sobie cichutko i czekają na swój moment. A powinny krzyczeć do nas co chwilę i gratulować efektów, jakie udało nam się do tej pory osiągnąć! Powinny przypominać o celach, o które walczymy – jednak nie tylko nam, ale wszystkim osobom, z którymi mieszkamy. Powinny być naszą laurką i dumnie stać przy lodówce, wadze, butach do biegania czy szafce ze słodyczami – jeżeli to cukier jest wrogiem, z którym przyszło nam walczyć. Aplikacja w smartfonie czy stojący na półce planner, nie będą w stanie tego zrobić…
Nie zrozum mnie źle, problemy, które opisałem, nie powodują, że nie warto używać aplikacji do śledzenia nawyków czy papierowych plannerów – przeciwnie, bardzo warto korzystać z tych narzędzi. Myślę jednak, że w przypadku wielu nawyków, celów, postanowień, narzędzia te nie będą wystarczające i rozsądnie jest poszukać czegoś, co będzie nas lepiej wspomagało w tej, często przecież tak trudnej i nierównej walce z naszymi słabościami.
Dlatego też wymyśliłem kiedyś coś, co stało się świetnym pomocnikiem w budowaniu nawyków. Coś, co sprawdziło się już w tak wielki domach, co pomogło zbudować nie jeden zdrowy nawyk. Proste, praktyczne narzędzie do kontroli, motywacji i chwalenia. A jego nazwa to:
Kalendarz Celu
To już czwarty rok, w którym przygotowuję dla Was Kalendarz Celu – skuteczne narzędzie wspomagające walkę o nawyki. Jest to specjalny, miesięczny kalendarz, który możesz przyczepić na lodówce, postawić w szatni, przymocować koło wagi – kalendarz, który będzie może być wszędzie tam, gdzie budujesz swoje nawyki.
Zasada działania Kalendarza Celu jest bardzo prosta: na samym środku jest specjalne pole, w którym wpisujesz swój cel. Może to być zarówno rzucanie palenia, postanowienie jedzenia wspólnych śniadań z rodziną, jak i ograniczenie słodyczy.
Wypełniony Kalendarz Celu wieszasz w miejscu związanym z budowaniem lub ograniczaniem danego nawyku i… to tyle. Później musisz już tylko zaznaczać każdego dnia postępy.
To proste narzędzie może znacząco podnieść Twoje szanse na osiągnięcie wymarzonego celu. A do tego, otrzymujesz je domenie całkowicie bezpłatnie.