nie cierpię zamawiać rzeczy z dostawą kurierem. czekam od rana na mega ważną dla mnie przesyłkę, jestem uwziązany w domu – kurier nie odbiera od rana telefonu, na smsy z pytaniem o orientacyjną godzinę dostarczenia paczki nie odpisuje, a ja chciałbym już wychodzić powoli na zajęcia… jestem bardziej zdenerwowany tą sytuacją, niż faktem, że pękła mi szyba w samochodzie, czy tym, że zepsuł mi się piec. masakra. trzeba się chyba uspokoić i przestać się przejmować.
dla kontrastu: przyszła dzisiaj do mnie druga paczka – do paczkomatu. o 11 dostałem powiadmienie, że paczka GRZECZNIE NA MNIE CZEKA w blaszaku koło domu. godzinę później poszedłem na spacer (cały w nerwach, żeby nie minąć się z kurierem!) i ją sobie odebrałem. no wygoda – jak myśmy kiedyś żyli bez tego?