fajne.life

Kalendarz Celu na 2021 rok

Kilka lat temu, gdy zaczynałem moją przygodę ze zdrowymi nawykami, szukałem różnych rozwiązań, narzędzi, pomocy, które mogłyby umożliwić mi stworzenie i utrzymanie tych nawyków. Okazywało się jednak wielokrotnie, że nie jest to takie proste, ba – najczęściej była to droga przez mękę, o czym pewnie i Ty wiesz, jeżeli próbowałaś/eś kiedyś zbudować i utrzymać jakiś nawyk. Z czasem odkryłem jednak kilka rzeczy, które skurczenie pozwoliły mi zbudować nawyki, na których mi zależało. Wymyśliłem też jedno proste narzędzie, które znacząco mi w tym pomogło – i chciałbym Ci dzisiaj narzędzie to podarować. Ale po kolei, budowanie nawyków to maraton, nie sprint – więc i ten wpis rozpocznę krótką rozgrzewką na temat problemów, z jakimi się stykałem.

Problem 1 – narzędzia są fajne, ale trzeba ich używać

Pierwszym, najbadziej oczywistym dla mnie rozwiązaniem przy próbie budowania nawyku, było znalezienie aplikacji do śledzenia nawyków – i tak też robiłem. Już samo jej używanie było pewnego rodzaju deklaracją, że chcę dany nawy budować. Rozwiązanie to miało jednak kilka całkiem sporych minusów, a jednym z nim był fakt, że zanim każdego dnia użyję takiej aplikacji w smartfonie, muszę najpierw ją uruchomić. Ta, z pozoru prosta czynność, często jest nie do przeskoczenia w zaspane środowe poranki, leniwe soboty, czy zapracowane poniedziałki. Również w przypadku plannerów i kalendarzy papierowych, w których można śledzić swoje nawyki, często pojawia się ta same przeszkoda – zanim użyjemy takiego notesu, trzeba po niego sięgnąć, otworzyć, znaleźć odpowiednie miejsce do zapisu postępów…

Problem 2 – narzędzia są fajne, ale można ich nie używać

Drugi problem, z jakim musiałem się mierzyć, jest podobny do pierwszego, a jest to pokusa… aby zwyczajnie nie zerkać na planner czy aplikację do śledzenia nawyków 🙂 Nawyki, które staram się zbudować, często są bardzo ambitne. Kiedyś wymyśliłem sobie, że rzucę palenie, innym razem, że będę biegać, a był też nawyk związany ze zdrową dietą. Żaden z nich nie był prosty do rozpoczęcia, wręcz muszę powiedzieć, że one wszystkie były bardzo trudne. I często zdarzały mi się dni, w których celowo nie uruchamiałem aplikacji pomagających śledzić postępy w budowaniu danego nawyku, aby nie zobaczyć brakującego zaznaczenia dnia, aby zrobić sobie wolne. Jak się domyślasz, takie podejście nie sprzyjało utrzymaniu nawyku, który starałem się zbudować, a i powoli prowadziło to do całkowitego porzucenia narzędzia, które przecież miało pomóc w budowaniu danego nawyku.

Problem 3 – narzędzia są fajne, jak są tam, gdzie trzeba

Nawet gdy pokonałem dwie wcześniejsze przeszkody, nauczyłem się uruchamiać aplikację do śledzenia nawyków, oduczyłem się jej niewłączania w leniwe dni, to pozostawał jeszcze jeden problem: telefon mam często przy sobie, ale jednak nie zawsze. Zresztą staram się na co dzień oduczyć noszenia go wszędzie. Do tego telefonu używam przecież również w innym celu, nie tylko do śledzenia nawyków. Sprawiało to, że czasem w momencie, gdy powinienem odznaczyć wykonanie czynności związanej z budowaniem danego nawyku, używałem telefonu do czegoś zupełnie innego i nie za bardzo chciałem przełączać się do związanej z tym aplikacji. Z drugiej strony, czasem zdarzało mi się zostawić telefon w jakimś miejscu, i szukać go, gdy zechciałem oznaczyć moje nawykowe zadanie jako wykonane…

Problem 4 – narzędzia są fajne, jak są odpowiednio przywiązane

Kolejna sprawa: przywiązanie nawyku do czasu, a nie miejsca – było błędem. Gdy lata temu paliłem, będąc w domu, wychodziłem zazwyczaj do ogrodu; gdy budowałem nawyk związany ze zdrową dietą, miejscem, w którym musiałem się najbardziej pilnować, była kuchnia, a konkretniej okolice lodówki; ranne wstawanie – łazienka; ważenie się – to miejsce, gdzie stoi waga itd. Mój telefon, a razem z nim aplikacja do śledzenia nawyków, nigdy nie wiedział, czy stoję akurat przy lodówce, czy przy wadze. Mógł przypominać mi o nawykach w określonych porach dnia, ale nie mógł wiedzieć jak przemieszczam się po domu, nie mógł mnie ostrzec, gdy sięgałem do lodówki, gdy wkładałem buty, aby wyjść zapalić… Bazował tylko na czasie. I to mogło się sprawdzić tylko, gdy wykonywałem te same czynności w tych samych godzinach w ciągu dnia – a to jak się pewnie domyślasz, to raczej nie często się wydarza.

Problem 5 – narzędzia są fajne, jak potrafią pochwalić

Jeszcze jeden problem, z jakim się spotkałem to duma i motywacja. Właściwie te dwie rzeczy nie są problemem same w sobie, ale ich brak – już jak najbardziej jest. Aplikacja do śledzenia nawyków, jak również papierowy planner, który najczęściej leży sobie zamknięty na biurku, są dość mocno ukryte przed Tobą i światem. Nie krzyczą na prawo i lewo jak idzie Ci z realizacją Twoich celów, nie pochwalą Cię w trudnych chwilach, nie zmotywują do dalszego działania, gdy przyjdzie moment słabości. Sięgamy po nie, gdy chcemy odznaczyć nawyk jako wykonany – w innych porach dnia siedzą sobie cichutko i czekają na swój moment. A powinny krzyczeć do nas co chwilę i gratulować efektów, jakie udało nam się do tej pory osiągnąć! Powinny przypominać o celach, o które walczymy – jednak nie tylko nam, ale wszystkim osobom, z którymi mieszkamy. Powinny być naszą laurką i dumnie stać przy lodówce, wadze, butach do biegania czy szafce ze słodyczami – jeżeli to cukier jest wrogiem, z którym przyszło nam walczyć. Aplikacja w smartfonie czy stojący na półce planner, nie będą w stanie tego zrobić…

Nie zrozum mnie źle, problemy, które opisałem, nie powodują, że nie warto używać aplikacji do śledzenia nawyków czy papierowych plannerów – przeciwnie, bardzo warto korzystać z tych narzędzi. Myślę jednak, że w przypadku wielu nawyków, celów, postanowień, narzędzia te nie będą wystarczające i rozsądnie jest poszukać czegoś, co będzie nas lepiej wspomagało w tej, często przecież tak trudnej i nierównej walce z naszymi słabościami.

Dlatego też wymyśliłem kiedyś coś, co stało się świetnym pomocnikiem w budowaniu nawyków. Coś, co sprawdziło się już w tak wielki domach, co pomogło zbudować nie jeden zdrowy nawyk. Proste, praktyczne narzędzie do kontroli, motywacji i chwalenia. A jego nazwa to:

Kalendarz Celu

To już czwarty rok, w którym przygotowuję dla Was Kalendarz Celu – skuteczne narzędzie wspomagające walkę o nawyki. Jest to specjalny, miesięczny kalendarz, który możesz przyczepić na lodówce, postawić w szatni, przymocować koło wagi – kalendarz, który będzie może być wszędzie tam, gdzie budujesz swoje nawyki.

Zasada działania Kalendarza Celu jest bardzo prosta: na samym środku jest specjalne pole, w którym wpisujesz swój cel. Może to być zarówno rzucanie palenia, postanowienie jedzenia wspólnych śniadań z rodziną, jak i ograniczenie słodyczy.

Wypełniony Kalendarz Celu wieszasz w miejscu związanym z budowaniem lub ograniczaniem danego nawyku i… to tyle. Później musisz już tylko zaznaczać każdego dnia postępy.

To proste narzędzie może znacząco podnieść Twoje szanse na osiągnięcie wymarzonego celu. A do tego, otrzymujesz je domenie całkowicie bezpłatnie.


Discover more from fajne.life

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Discover more from fajne.life

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading