Badania pokazują, że ciało człowieka jest przystosowane do życia od 120 do 150 lat. I z jednej strony wielkie „wow!”. Całkiem ładny wynik! Jednak z drugiej… no kurde, jakoś nie słyszę, by co chwilę ktoś obchodził 120. urodziny. Mało tego, dożycie nawet nędznych 100 lat jest rzadkością. Szacuje się, że mniej niż 0,02% światowej populacji osiąga ten wiek! A to przecież dopiero 80% minimalnego wykorzystania możliwości naszego ciała! Mało tego, jak się okazuje, w Polsce, kobiety mają czterokrotnie większe szanse na dożycie 100 lat niż mężczyźni. Granica 120 lat jest jeszcze trudniejsza do osiągnięcia. Szacuje się, że mniej niż 0,0001% światowej populacji osiąga ten wiek. W rzeczywistości bardzo niewiele osób w historii udokumentowanej medycyny dożyło 120 lat. Czy tylko ja czuję się, jakbym żył w średniowieczu czytając te słowa?
Okazuje się, że trzeba się mocno postarać, by mądrze używać (ale nie zużyć za wcześnie) naszego ciała. I tu pojawia się mój blog – powstał, by pomóc mi zbliżyć się do tego wyniku. I już nawet nie chodzi o 120 lat – założyłem sobie mizerną dziewięćdziesiątkę, co i tak nie będzie łatwym zadaniem.
W serwisie Medonet znalazłem bardzo ciekawy artykuł na ten temat. Monika Mikołajska, autorka, podsumowuje w nim wnioski, do jakich doszli naukowcy, na temat długiego życia i przyczyn, które uniemożliwiają nam jego osiągnięcie. Warto zerknąć na całość, ale mi w tym wpisie przyda się sam wstęp do tego artykułu:
Starzenie się to inaczej stopniowa utrata zdolności organizmu do utrzymania równowagi fizjologicznej (odporności) – w miarę upływu czasu coraz wolniej wracamy do zdrowia po chorobie. W końcu ludzkie ciało traci całą swoją odporność, kolejne elementy organizmu ulegają awarii, konsekwencją tego jest śmierć. Wg uczonych istnieje sztywna granica czasu, w którym do tego dochodzi – to wyznacza maksymalną długość ludzkiego życia. Wynosi ona 150 lat.
Ciekawy artykuł, który pokazuje rownież, dlaczego najczęściej nie udaje nam się tego pięknego wyniku (wieku) osiągnąć. A ile właściwie żyjemy? Okazuje się, że współczesna średnia długość życia na świecie wynosi 79 lat. Średnia. Kurna. W Polsce jest podobnie. Z tym że – jak udało mi się przeczytać w healthy&beauty:
Umieralność mężczyzn w Polsce, podobnie jak w innych krajach europejskich, jest wyższa niż kobiet. Różnica dotyczy przeciętnego trwania życia. Jak wskazuje Główny Urząd Statystyczny, w 2023 roku przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło 74,7 lat, a kobiet – 82 lata. Choć w ostatnim czasie ta różnica maleje, wciąż jest większa niż w innych krajach europejskich.
74 lata?
Coooo?!
Czy Wy sobie żarty robicie ludzie?
Kurde, 74,7 to o ponad 15 mniej, niż mój plan minimum. A i tak dopiero połowa naszej teoretycznej, maksymalnej granicy. A ja przecież wymyśliłem sobie, że chciałbym dożyć minimum do tej mojej mizernej 90-taki. Choć biorąc pod uwagę tekst z początku tego wpisu, to wydaje się i tak ogromnym marnotrawstwem, to jak zerkam na statystyki… staje się ona bardzo dużym wyzwaniem.
Realny plan? Sam nie wiem. Z mojego dziennika wynika, że robię sporo, aby udało mi się go zrealizować, ale widzę również, jak wiele jeszcze zostało mi do zrobienia, zmiany, naprawy. Pytanie: czy wystarczy czasu? Cieszę się, że zacząłem coś robić, że znalazłem odwagę, by cokolwiek w życiu zmienić. Odgrzebałem ostatnio wpis sprzed 8 lat. Jeden z tych początkowych na moim blogu. Inaugurujących moją drogę.
Pisząc go, 8 lat temu, już wiedziałem, że chcę żyć dłużej, niż te nędzne 74,7. Choć nie jest to proste, każdego dnia próbuję. Z jednych rzeczy rezygnuję, inne wprowadzam do mojego życia – wszystko po to, by jakoś dociągnąć do dziewięćdziesiątki. Minimum do 90.!
Chociaż nie. Użyłem bardzo niewłaściwego słowa. Nie chcę „jakoś” dożyć tych 90. Ma być niesamowicie, wspaniale, spokojnie, naturalnie…
Ma być…
fajnie.
A Ty?
Ile planujesz żyć?