Kategoria: 📗 dzienniki

  • 📗 dzienniki, wpis z 15 sierpnia 2024 roku

    Dzisiejszy zapis z mojego dziennika przypomina mi, ile rzeczy umyka z mojej głowy każdego dnia. Jednocześnie dziennik daje mi drugą szansę – możliwość odnalezienia tego, co zapisałem, a o czym już dawno zapomniałem. Od drobnych pomysłów po sny, które kiedyś były tak mocno żywe, ale po chwili… no cóż, szybko uciekają.

    wpis z 15 sierpnia 2024

    im więcej piszę, tym częściej dostrzegam, jak często zapominam o różnych rzeczach. ale nie zapominam przez to, że piszę, dzięki pisaniu widzę jedynie ile rzeczy mi umyka. jak wpadnie mi do głowy coś fajnego, to w mojej głowie szybko pojawia się już potrzeba, myśl: „leć, leć, szybko leć to zapisać!”. i jak tego nie zrobię w ciągu kilku minut… to potem tylko pamiętam, źe myślałem o czymś fajnym. z drugiej strony, często jak przeglądam mój dziennik, to znajduję tam rzeczy, które już dawno zapomniałem. najlepszym przykładem są tu sny, jak sobie przeczytam ostatnich 5-6, to okazuje się, że pamiętam może połowę z nich. nie mówiąc już o takich sprzed kilku miesięcy – te już rzadko zostają w mojej głowie. gdybym nie pisał o tym w dzienniku, nawet bym nie wiedziałem, że o tym zapomniałem.

  • 📗 fajna muzyka, mój dziennik dźwięków

    Dzielę się moją muzyką. Tym, co leci codziennie w moich słuchawkach, głośnikach, w samochodzie, na siłowni – i jest to bardzo ważny kawałek mnie. Każdego pierwszego dnia miesiąca tworzę nową playlistę i przez kilka tygodni dodaję do niej utwory, które mnie zachwycają, inspirują, a czasem i przerażają. Znajduję je na zajęciach z tańca, na ulicy w przejeżdżających samochodach, na rolkach, w autobusie, w słuchawkach współpasażera z pociągu. Każdy z tych utworów sprawia, że zaczynam inaczej myśleć, ruszać się, nie ważne, czy jestem na przejściu dla pieszych, gram w pingponga, czy jem z dzieciakami kolację. To mój dziennik dźwięków. Dzisiaj się nim dzielę. I co miesiąc będą tu pojawiać się nowe playlisty – częstuj się, jeżeli tylko chcesz.

    Na dole tego wpisu znajdziesz playlisty z poprzednich miesięcy.

    inne playlisty

    Poza moją comiesięczną, mam zapisanych w bibliotece w Spotify, również kilka innych playlist, które towarzyszą mi w konkretnych sytuacjach. Jedną z nich jest playlista o nazwie ”reading harry potter ⚡️”, zawierająca spokojne dźwięki wspomagające skupienie w momentach, w których tego potrzebuję. Włączam ją gdy piszę, ale fajnie sprawdza się również, gdy potrzebuję odprężyć się po długim i ciężkim dniu.

    painting&writing to playlista z muzyką, która pomaga mi wejść w jeszcze głębszy stan skupienia. Uruchamiam ją, gdy wiem, że potrzebuję utrzymać wyższy poziom koncentracji przez dłuższą chwilę – również podczas pisania.

    Używałem kiedyś aplikacji Endel do puszczania specjalnych dźwięków dla poprawienia mojej koncentracji, zmaksymalizowania skupienia. Z Endel już zrezygnowałem, ale znalazłem w Spotify playlistę z dźwiękami z tej aplikacji. Czasem używam – gdy potrzebuję maksymalnego skupienia.

    (więcej…)
  • 📗 dzienniki, wpis z 23 grudnia 2022 roku

    Wpis w 📗 dziennikach, który na dzisiaj wybrałem, przypomina mi, jak prowadzenie dziennika pozwala zauważać to, co w codziennym biegu łatwo przegapić. Kiedy wracam do takich chwil, jak poranne myśli po intensywnych snach, dostrzegam, że to właśnie te momenty tworzą obraz mojego samopoczucia. Dziennik daje mi przestrzeń, żeby przeanalizować, co dzieje się w mojej głowie – czy czuję się spokojny, czy może coś wciąż wymaga uporządkowania. Dzięki temu nawet senne przygody nabierają sensu, a ja lepiej rozumiem siebie i to, co mi naprawdę potrzebne.

    wpis z 29 grudnia 2022

    Sny to taka fajna rzecz, choć czasem są męczące, to zazwyczaj są przygodami, które przeżywam w nocy. Wstaję wtedy taki podekscytowany, lekko zmęczony – lubię ten stan 🙂 Sny świadczą też chyba o stanie mojego umysłu, więc są odpowiednie tylko dla kogoś, kto jako tako sobie ze sobą radzi i dał radę uporządkować swoje sprawy. tak?

  • 📗 dzienniki, wpis z 12 lipca 2024 roku

    W dzisiejszych 📗 dziennikach dzielę się refleksją nad mijającymi wakacjami. Minęło pół miesiąca, a ja na, pierwszy rzut oka, nie zrobiłem za wiele. Po chwili jednak dochodzę do wniosku, że to, co działo się w tym czasie, ma dla mnie większą wartość, niż mogłoby się wydawać. Dostrzegam postęp, nawet jeśli nie jest on dramatyczny, a to daje mi satysfakcję i przekonanie, że jestem na właściwej drodze.

    12 lipca 2024

    mijają dwa tygodnie moich wakacji. nie zrobiłem nic szczególnego. nie wyjechałem, niewiele zmieniłem. czy żałuję? z jednej strony trochę tak, ale z drugiej… dlaczego miałbym żałować? idę moimi małymi kroczkami do celu, poprawiam to, co chcę w życiu poprawiać. nie są to kroki milowe – choć te małe czasem i takie się wydają dla mnie – to jednak cieszę się, źe jestem na właściwej drodze. postęp – to zdecydowanie co jest widoczne. i to mnie cieszy.

    Wartość, jaką wynoszę z tego wpisu, to umiejętność doceniania małych kroków i procesów, które w codziennym biegu mogą łatwo zostać przeoczone. Choć nie było wielkich osiągnięć, to jestem bliżej osiągnięcia moich celów niż przed dwoma tygodniami. To przypomnienie, że nie zawsze muszę mierzyć się z ogromnymi wyzwaniami, aby uzyskać postęp – czasem wystarczą małe, konsekwentne działania. A tak naprawdę, to te małe kroczki są cenniejsze, niż rewolucje, które zdarza mi się sobie fundować.

    Prowadzenie dziennika daje mi przestrzeń, by dostrzec subtelne zmiany i przypomnieć sobie, że nawet małe kroki mają ogromną moc. To narzędzie nie tylko do śledzenia postępu, ale też do nauki akceptacji mojego własnego tempa.

  • 📗 dzienniki, wpis z 30 czerwca 2024 roku

    W okresie wakacyjnym sieć siłowni, do której jestem zapisany, uruchomiła pewnego rodzaju program lojalnościowy / motywacyjny, który miał zachęcić zapisane osoby do chodzenia na siłownię w wakacje – okresie, w którym na siłowniach jest zdecydowanie mniej osób, niż w pozostałe miesiące roku. Program podzielony był na 3 etapy – czerwcowy, lipcowy i sierpniowy. W każdym z nich trzeba było pojawić się na siłowni minimum 12 razy, by poziom został zaliczony. Nagrodą po każdym etapie był voucher na zakupy za 50 zł w fitbarze siłowni. Dzień, w którym powstał poniższy wpis w dzienniku, jest ostatnim dniem miesiąca, a ja miałem już „na koncie” 11 wejść na siłownię, także brakowało mi jednego do zaliczenia pierwszego poziomu i otrzymania vouchera. Myślę, że to dość istotna okoliczność powstania tego wpisu. Pod koniec wspominam o zrezygnowaniu z „wyścigu w readwise” – był to dość ważny moment dla mnie, opowiem o tym w innym wpisie na blogu.

    30 czerwca 2024

    nie chce mi się iść na siłownię. czuję się zmęczony samą myślą o dzisiejszych ćwiczeniach, o tym, że mam tam jechać – o podróży. ale chyba się wybiorę. wiem, że to będzie dla mnie dobre, nawet jeśli teraz nie mam na to ochoty. jak wyjdę, będę zadowolony, bardzo, będę pełen energii, siły, nadziei, wiary w siebie. no i wygram voucher. choć chciałbym się uwolnić od tych wszystkich wyliczanek, łańcuszków, programów lojalnościowych, które ciągle na mnie naciskają i sprawiają, że czuję się… no właśńie, jak? czuję, że idę z niewłaściwego powodu. że ten największy powód nie jest tym najlepszym. a to przecież ważne! może właśnie to mnie tak męczy? jednak kusi mnie by tym razem wygrać. to znaczy dać radę i zaliczyć ten poziom, pokonać… samego siebie? czy kogoś innego? poczuć satysfakcję z osiągniętego celu. czy muszę zaliczać takie rzeczy? choć wiem, że powinienem się ich pozbyć, jest coś, co mnie w tym trzyma. zrezygnowanie z wyścigu w readwise dość mocno mnie uwolniło. w końcu mam jedną rzecz na głowie mniej. odczuwam ulgę, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, że mogę w spokoju skupić się na innych sprawach. czy umiem się uczyć na własnych doświadczeniach?

    Czasami codzienne wybory, choć na pozór błahe, mogą stać się areną wewnętrznej walki. Dzisiejsze dzienniki odkrywają moje zmagania z motywacją i presją zewnętrznych czynników – w tym wypadku programów lojalnościowych i mechanizmów motywujących różnych firm. Zapisując myśli, odkrywam, jak istotną rolę odgrywa odnajdywanie równowagi między tym, co narzucone z zewnątrz, a osobistymi priorytetami. Dochodzę do tego, że nie tylko to, co robimy jest ważne, ale również z jakiego powodu to robimy. Odkrywam pole do nauki na podstawie własnych doświadczeń.

    Warte uwagi jest, jak dziennik stał się dla mnie narzędziem autorefleksji, pomagającym w identyfikowaniu momentów, gdy presja otoczenia zaczyna przeważać nad moimi prawdziwymi potrzebami. To, co zaczęło się od zwykłej niechęci do ćwiczeń, przerodziło się w głębsze zrozumienie i próbę wyzwolenia się od nieustannych wewnętrznych wyścigów.

  • 📗 ważna rozmowa

    📅 wpis w dzienniku, 30 września 2024 r.

    no dobra, pogadajmy. minął rok, od kiedy zmieniłem mojego bloga w… no właśnie, w co? sam nie wiem. czas podsumować i odkręcić niektóre rzeczy.

    czego Ty właściwie chcesz? czego się boisz? co lubisz? czego nie lubisz? dlaczego chcesz zmian? o co Ci chodzi? czas na szczerą rozmowę z samym sobą o blogu. od dłuższego czasu widzę, że to nie idzie w dobrym kierunku, nie w tym, w którym chcę aby to wszystko szło.

    dlaczego chcę zamian? ponieważ to, co robię nie przynosi mi takiego fun’u, jaki oczekiwałem oraz efektów, jakie chciałbym widzieć. to nie działa po prostu. i mnie to męczy. nie mam ani bloga, jaki chciałbym mieć, nie mam też z tego produktu, jaki widziałem rok temu. widocznie połączenie wszystkiego w jedną szafeczkę, nie do końca się sprawdziło. a właściwie to wcale się nie sprawdziło. czas wszystko pozmieniać. w tym jestem dobry 😎

    kim chcę być? kogo naśladować? po pierwsze: zobaczmy, co robi Jeff. Jeff Perry. ktoś, na kogo czasami patrzę, a kim nie chciałem się stać. no i… Jeff aktualnie nic nie robi w internecie. Żyje sobie poza nim. mam mu współczuć, czy zazdrościć?

    jaką rolę ma spełniać mój blog? aktualnie żadnej nie spełnia. przestał być blogiem, nie zaczął jeszcze być produktem, w obecnej formie nigdy nie będzie tym, czym chciałbym, aby był.

    chcę znowu mieć bloga. nie chcę z tego rezygnować. a wczoraj byłem gotowy go zakopać, skasować wszystko to, co przez ostatnie lata tworzyłem. moją zabawkę. ale chcę mieć też produkt. i błąd chyba polegał na tym, że chciałem to wszystko połączyć w jedno. trzeba powrócić do tego co było, ale uzupełnić o nową wiedzę. o sobie, o środowisku, o technologii.

    a więc, lecimy, burza mózgu… tylko szczerze,
    – pieprzyć wróbelki, inne ptaki też
    – chrzanić plany, progi, blokady
    – albo chcesz pisać, albo nie – więc jednak chcę
    – kolory. nie chcę ich, zróbmy to wszystko czarno-białe. i bez zdjęć. na co właściwie one są?
    – przyciski, linki, menu, za dużo tego, znowu się obudowałem. a więc wywalam, upraszczam, rezygnuję.
    do dzieła!

  • 📗 doceniam poranki

    Poranek nabiera zupełnie innego wymiaru, gdy naprawdę zaczynam doceniać moje życie. W dzisiejszych dziennikach dzielę się refleksjami z takich właśnie chwil – kiedy wstaję bez presji, planuję dzień z głową pełną spokoju, i jak ten spokój wpływa na moje podejście do codziennych wyzwań, pracy oraz pasji prowadzenia bloga. Co więcej, odkrycie nowych, niespodziewanych przyjemności, takich jak siedzenie po turecku, czyli ze skrzyżowanymi nogami, skłoniło mnie do zastanowienia się nad tym, jak dbanie o zdrowie fizyczne i odpowiednie nawyki mogą prowadzić do małych, ale znaczących zmian w codziennym życiu.

    📅 wpis z 7 sierpnia 2024 r.

    lubię moje życie. ostatnio mocno je doceniam, szczególnie o poranku. wstaję, dopiero wtedy zastanawiam się, co będę tego dnia robił, spokojnie idę przez dzień. fajnie jest. nawet z pracą nie mam takich problemów, jest spoko. cieszy mnie to, bo przez długi czas praca była dla mnie źródłem stresu, a teraz naprawdę możemy się dogadać.
    chciałbym jedynie iść dalej z blogiem. pisanie sprawia mi radość i czuję, że mam wiele do przekazania, ale czasem brakuje mi konsekwencji.
    chyba zaczynam lubić siedzenie ze skrzyżowanymi nogami. sam fakt, że MOGĘ, jest już na tyle fajny, że mi się to podoba, i pewnie dlatego tak siadam częściej. ciekawe, czy miał na to wpływ 4flex, czy tylko same ćwiczenia i taniec. długo nie wierzyłem w takie suplementy, ale faktem jest, że stan moich stawów mocno się poprawił.
    tyle tylko, że również bardziej o nie dbam – nauczyłem się ich używać, dzięki trenerom, zarówno na siłowni, jak i na tańcach. zobaczyłem, jak ważne jest odpowiednie rozciąganie i dbanie o stawy – i staram to robić. czuję, że to naprawdę działa i daje mi większy komfort w codziennym życiu. w ćwiczeniach. w tańcu. mam nadzieję, że to nie jest chwilowe, że to będzie trwać. cenna lekcja przy wprowadzeniu nowych nawyków.

    Prowadzenie dziennika pozwala mi nie tylko lepiej zrozumieć siebie i docenić codzienne drobne przyjemności, ale również zauważyć i celebrować własne postępy i zmiany. Z tych notatek uczę się, jak ważne jest dbanie o siebie, zarówno mentalnie, jak i fizycznie, co przekłada się na ogólną jakość życia. Warto prowadzić dziennik, ponieważ pomaga w refleksji nad sobą i swoim życiem, a także w śledzeniu i docenianiu własnych osiągnięć oraz tego, jak nawet drobne nawyki mogą wpłynąć na samopoczucie.

  • 📗 dzień może się odmienić

    W dzisiejszych dziennikach dzielę się… niepokojem, rozdrażnieniem i zdenerwowaniem, które pojawia się na początku pewnego dnia. Zastanawiam się nad własnym zmęczeniem, stresem i obawami związanymi między innymi z pracą. Analizuję, co tak wpływa na moje samopoczucie oraz jak zmieniające się realia codzienności odbijają się na nastroju. A jednak, pomimo przytłaczających myśli, udaje mi się znaleźć sposób na odzyskanie równowagi i radości. Poprzez małe kroki i pewne działania, odkrywam, jak ważne jest dbanie o siebie.

    📅 wpis z 10 kwietnia 2024 r.

    08:40. jestem zmęczony. czy to po weekendzie (*****)? a może to przez brak samochodu? czy powinienem go kupić? czy to zapewni mi więcej spokoju w życiu? czy wręcz przeciwnie?? jest mi dzisiaj źle. trochę posprzątałem, ale nadal nie czuję się dobrze, choć lepiej. nie wiem, co mam robić, wszystko jest takie przytłaczające.. ale mogę to zmienić, uporządkować. znowu. tak, wiem, że mogę. i mogę próbować tyle razy, ile tylko zechcę.

    10:16. nie bardzo wiem, jak wrócić do rzeczywistości, jak wrócić ten dzień by był taki jak trzeba. szczerze mówiąc, to mi się nie chce.

    11:35. nadal zmęczony i jakiś zestresowany, czyżby stres jeszcze nie przeszedł? boję się zaległości w pracy, utraty klienta. w tym boję się, że stracę (*****). a przecież chcę wziąć na siebie nowe zobowiązanie na kolejne lata. warto dodawać sobie stresu?

    11:47. czy ja jeszcze czuję się dobrze w moim domu? czy ja jeszcze mam dom?

    13:18. nie może tak być, że po każdej zmianie codzienności po dłuższym spotkaniu (*****), ja przez dwa dni odzyskuję kontrolę nad sobą i życiem.

    15:07. a może właśnie takie dni jak dzisiaj są potrzebne? by coś zmienić? by zrozumieć?

    15:18. czy dobrze robię, że idę dziś na siłownię i na tańce, mimo że jestem zmęczony?

    16:29. kurna no. 10 minut orbitreka i od razu mi lepiej! zmęczenie minęło.

    17:58. nie mogę powiedzieć, aby moje ciało było w dobrym stanie. im więcej się ruszam, tym bardziej widzę, jak bardzo jestem zaniedbany.

    22:51. odzyskałem radość dnia! siłownia i taniec zrobiły swoje i znów jestem szczęśliwy 🙂

    Prowadzenie dziennika daje mi nieocenione korzyści – pomaga w analizie własnych emocji, rozwiązywaniu dylematów oraz w podejmowaniu decyzji. Wniosek jest prosty: dzięki regularnemu zapisywaniu myśli, mogę zyskać jasność umysłu i lepiej zarządzać swoim życiem.

  • 10 dni emocji: uwielbiam się mylić… chyba…

    dzień 1: zaskoczenie

    Kurna, znowu się nie udało. Klapa. Myślałem, że to będzie łatwiejsze, a tu nagle – zonk! No do diabła! Jak to możliwe, że w ciągu chwili wszystko się wali? Staram się nie panikować, próbuję przyjąć, że to nie koniec świata. Kolejna pieprzona lekcja? Ile jeszcze??

    dzień 2: frustracja

    Tak, spieprzyłem to. Dziś, dla odmiany, przyszła frustracja. Dlaczego, do cholery, ciągle mi nie wychodzi? Czuję, jak złość we mnie narasta, chce mi się wyć. Serio, jak trudno w końcu przestać popełniać błędy? Mam dosyć.

    dzień 3: wstyd

    Siedzę od rana ze spuszczoną głową. Nie bardzo mam ochotę otwierać oczy. Kolejny dzień przyniósł paniczny wstyd. Co pomyślą inni? Tak bardzo przytłaczające uczucie. Muszę się bronić! Przed światem, ludźmi. Cholera, czuję się taki mały i niepewny.

    dzień 4: rozczarowanie

    Rozczarowanie to kolejny ciężar. Przecież miałem to wszystko dobrze zaplanowane! Kurczę, czuję, że moje kolejne marzenie oddala się… jak kończący się sen… umyka… Każdy krok do przodu wydaje się kończyć potknięciem.

    dzień 5: strach

    Pojawił się strach. No kurna, zaczynam się bać. Boję się znów zawieść, wpaść w pułapkę własnych błędów. To mnie paraliżuje, mam ochotę zamknąć się w sobie jeszcze bardziej i uciec od wszystkiego. Co, jeśli nigdy tego nie naprawię? Nie udźwignę?

    dzień 6: ciekawość

    Nagle… bez zapowiedzi… w mojej głowie zakiełkowała ciekawość. Dlaczego tak wcześniej zareagowałem? Skąd tyle negatywnych emocji z powodu tak małego zdarzenia. A może… ten błąd… to jednak szansa? By coś odkryć? Zaczynam zadawać sobie pytania: Co mogę z tego wyciągnąć? Co przyniesie mi ta lekcja? Otwieram oczy. Na nowe możliwości. Zaczynam korzystać z mojej porażki…

    dzień 7: nadzieja

    Czy to możliwe, że każda taka pomyłka, porażka, niepowodzenie… prowadzą mnie do czegoś lepszego? Uświadamiam sobie, że nawet te chwile niepewności mogą być mega cenne. Otwieram się, wychodzę z zamknięcia. Nie chowam głowy w piasek. W końcu moja porażka to nowe perspektywy, możliwości, szanse. Jak mogłem tego wcześniej nie widzieć??

    dzień 8: wdzięczność

    No proszę! Życie przyniosło mi kolejną lekcję. Dzisiaj to widzę i zaczynam czuć… wdzięczność. Każdy błąd to… dar! Nawet jeżeli czasem sprawia, że mam dość. Zaczynam doceniać… drogę. Tę, którą przeszedłem. Oraz to, że mogę się rozwijać. Dzięki własnym potknięciom.

    dzień 9: motywacja

    Kolejny dzień przynosi uczucie silnej motywacji. Chcę podejmować nowe wyzwania, mimo że strach przed porażkami wciąż jest obecny. Błędy to część mojej drogi, a każda z nich zbliża mnie do lepszego MNIE. Uwielbiam się mylić – zapisuję w dzienniku wdzięczności. Życie to nieustanna nauka, a ja jestem gotowy na wszystko, co przyniesie jutro.

    dzień 10: koniec drogi

    Wygląda na to, że ponownie odkryłem, że błędy są nieodłączną częścią życia i rozwoju. Każdy dzień przynosi nowe emocje – od zaskoczenia, przez frustrację, aż po wstyd i strach. Jednak, w miarę jak się otwieram, uczę – z moich potknięć, błędów, porażek – zaczynam dostrzegać wartość w każdej nieudanej próbie. Ciekawość i nadzieja otwierają przede mną nowe perspektywy, a wdzięczność za lekcje, które przynoszą, pozwala mi patrzeć na błędy jak na dary. To ostatecznie tylko wzmaga moją motywację. Do działania. Do odjęcia kolejnej proby. A ja się uczę. Że życie to nieustanna nauka. Uwielbiam się mylić, bo każda pomyłka zbliża mnie do lepszego jutra. Do boju!

  • 📗 finał ME, a ja siedzę i piszę

    Prowadzenie dziennika to coś więcej niż tylko zapis wydarzeń. To okazja do zatrzymania się w codziennym pędzie, spojrzenia w głąb siebie i zrozumienia, co tak naprawdę jest dla nas ważne. Dziś w dziennikach chciałbym podzielić się z Tobą dwoma wpisami z mojego prywatnego dziennika, które pokazują, jak niezwykłe mogą być korzyści płynące z takiej praktyki.

    W pierwszym z nich znajdziecie moją refleksję na temat znaczenia prostych spacerów i jak niesamowicie potrafią one oczyścić umysł i podnieść na duchu. Drugi wpis to moje przemyślenia nad tym, jak świadomie wybierając, co robić w czasie wolnym, można podnieść jakość swojego życia. W obu przypadkach dziennik okazał się nieocenionym narzędziem do zrozumienia siebie i moich (dość prostych) wyborów, a także do cieszenia się chwilą.

    📅 wpis z 14 lipca 2024 r.

    chyba powinienem częściej wychodzić z domu na takie zwykłe spacery. siedzę sobie teraz w parku i piszę w dzienniku. zrobiłem 20-minutowy spacer. jest 21:00, bardzo przyjemny wieczór. nic mnie tu nie rozprasza, nie woła komputer, nie woła lodówka, filmy, seriale, nawet sprzątanie. mam siebie, swoje myśli i słowa, które wrzucam do ipada. dobrze, że nie wziąłem komputera. a tak w ogóle to siedzę na ławce po turecku i – co najważniejsze – ta pozycja nie jest już tak niewygodna, jak jeszcze kilka tygodni temu!

    heh, w telewizji jest finał mistrzostw europy w piłce nożnej, a ja nie oglądam i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. ale to by była strata czasu! nawet, jeżeli w perspektywie nie mam nic innego do roboty i jedyne co robię, to piszę w dzienniku. dumny i zadowolony, że życie tak się układa. i że dokonuję takich wyborów. bo to są też moje wybory przecież, nie przypadek. nawet jeżeli wybory, które wspomagane są sytuacją.

    Te dwa wpisy pokazują, jak prowadzenie dziennika może pomóc znaleźć spokój i radość w codziennych czynnościach. Spacer po parku stał się momentem wyciszenia, a świadomy wybór rezygnacji z oglądania telewizji dał mi poczucie kontroli nad własnym czasem.

    Prowadzenie dziennika daje przestrzeń do refleksji, introspekcji i świadomego podejmowania decyzji. To dzięki niemu mogłem lepiej zrozumieć swoje potrzeby i pragnienia, co niewątpliwie wpłynęło na poprawę jakości mojego życia.