Kategoria: morning pages

  • #65 Morning Pages. Uparty. Koniec sezonu 1

    Jestem uparty. Oj tak, i to jak osioł. Ale to chyba dobrze. Przynajmniej dla mnie. Szczególnie, gdy postawię przed sobą jakiś ważny cel, a najlepiej do tego, gdy wokół siebie mam jeszcze ludzi, którzy nie do końca wierzą, że mogę dać radę. To mnie dodatkowo motywuje – taki dziwny jestem. Działanie trochę wbrew oczekiwaniom, niezgodnie ze standardami, a i trochę na przekór temu, czego się wszyscy spodziewają. Albo gdy się po mnie niczego więcej nie spodziewają. No, niestety i czasem trochę bezsensu. Takie podejście często wiele ułatwia, choć oczywiście, nierzadko też przeszkadza. Najbardziej, gdy cel, jaki obiorę, nie jest do końca właściwy. Wtedy ciężko mnie przekonać, że podążam w złą stronę. A już najgorzej, gdy z tego złego celu, uda mi się jeszcze wyciągnąć coś fajnego…

    Ale lubię też zmiany, dążenie do czegoś więcej, parcie do przodu. Co chyba wspaniale widać na przykładzie chociażby Morning Pages, które do dzisiaj nagrywałem prawie codziennie. Zaczęło się od wpisów w dzienniku, takim, którego nikt nie widział. Aby urozmaicić sobie ten proces, szybko zacząłem publikować je na blogu, na początku w formie odręcznego pisma, potem doszły teksty pisane już na klawiaturze, z czasem zacząłem nagrywać podcast, potem wideo… I dla mnie to całkiem świadomy proces – wiem, że muszę się zmieniać i rozwijać, aby tworzyć i utrzymać nawyki takie jak ten. Chcę tego. Więc już od pierwszego nagranego wideo, zacząłem się zastanawiać, co będzie dalej, zbierałem pomysły, uczyłem się. Zastanawiałem się, w którą stronę rozwijać się z tym projektem, ćwiczeniem, z tym, co tworzę. I planowałem na różne sposoby to nagranie, kilka razy zmieniałem koncepcję. Ale ostatecznie zdecydowałem się na… zakończenie pierwszego sezonu Morning Pages. Trochę dla mnie niespodziewana – sam się dziwię takiej decyzji. Ale chcę na nowo przemyśleć cel powstawania tych nagrań, sens całego tego ćwiczenia, poszukać jakiegoś głębszego sensu, uporządkować myśli, zaplanować to wszystko. Przez chwilę skupić się na innych rzeczach i zobaczyć co będzie.

    Pierwszy sezon Morning Pages wiele mnie nauczył, przede wszystkim przełamałem kilka swoich obaw i strachów, poduczyłem się pisać, mówić, zacząłem swobodniej nagrywać podcast, ale i, co chyba dla mnie ważniejsze, nagrałem w końcu swoje pierwsze wideo, i to nie jedno. Nauczyłem się też codziennego zobowiązania i regularności. To bardzo cenne lekcje. Jednak już przy pięćdziesiątym odcinku w mojej głowie zaczęły się pojawiać myśli o tym, aby zakończyć pierwszy sezon, lecz wtedy postanowiłem jeszcze wytrzymać – po to, aby skończyć w momencie, w którym będę chciał czegoś więcej od tych publikacji. I do takiego momentu właśnie doszedłem. A trwało to tylko, albo aż, dodatkowe piętnaście odcinków. 

    Na samym początku tworzenia Morning Pages nie dawałem rady dociągnąć do końca kartki z tym co chcę powiedzieć, napisać, a ostatnio coraz trudniej przychodzi mi zamknięcie się w 800 zaplanowanych znakach. Zostawiam wiele tematów tylko dlatego, że wiem, iż taka krótka forma nie zdoła ich wyczerpać, nie przekażę nawet w połowie tego co chcę powiedzieć.

    To nie jest koniec, to tylko przerwa, tak jak już powiedziałem – zakończenie pierwszego sezonu, będzie drugi. Wrócę za jakiś czas, z kolejnymi tematami na dzień dobry. Jeszcze lepiej przygotowany, z lepszymi pomysłami. I choć patrząc na statystyki słuchalności podcastu, wiem, że nie uzbierałem jeszcze tłumów, które będą tęskniły, to jednak trochę Was tam jest, trochę słucha, kilka osób tez oglądało. I mam nadzieje, że ktoś taśm będzie czekał na kolejne odcinki. Do usłyszenia za jakiś czas, cześć.

  • #64 Morning Pages. The Miracle Morning

    Kilka dni temu skończyłem czytać The Miracle Morning, Hala Elroda, a właściwie to czytałem polskie tłumaczenie książki i jest jej tytuł to „Fenomen Poranka”. Wspaniała lektura dla każdego, bez wyjątku. I ja również świetnie się przy niej bawiłem i, pomimo faktu, iż metodę w niej zawartą, wprowadziłem już wiele, wiele miesięcy wcześniej, bardzo dużo skorzystałem. Najbardziej namacalną korzyścią jest to, że… znowu zacząłem biegać. Dokładnie tak! W swojej książce, Hal przekonuje, że praktykowanie The Miracle Morning zmienia życie, pomaga spełniać marzenia, wprowadza równowagę, ale opowiada również jak z totalnego niebiegacza, krok za kroczkiem, stał się osobą, która przebiegła maraton. No i mnie zraził… The Miracle Morning – Polecam.

  • #63 Morning Pages. Wakacje, spokój i porządek

    No i mamy wakacje. Pomimo wszystkich oczywistych plusów tego wspaniałego okresu, dla wielu jest to niestety również czas sporego bałaganu, hałasu i zamętu. A przynajmniej taki może być – i w wielu domach z pewnością taki właśnie będzie. A ja w tym roku bym chciał, aby wakacje były jednak chwilą spokoju, porządku, układania, reguł i monotonii. Chciałbym również, aby nie były aż tak bardzo wyjątkowym czasem w stosunku do reszty roku, tylko kolejnymi miesiącami życia, takim zwykłym, kolejnym okresem. Chcę uniknąć huśtawki nastrojów w ciągu całego roku – i od stonowania lata i wakacji zacznę. Wiem, że nie jest to proste zadanie, ale spróbuję. Muszę tylko każdego dnia przypominać sobie o tym celu, o ładzie i porządku, o zasadach, jakie mnie do tego doprowadzą. Kto jest ze mną?

  • #62 Morning Pages. Nie marnuj mojego czasu

    Od kiedy uświadomiłem sobie, że mój czas tutaj na ziemi jest mocno ograniczony, jak z resztą każdego z nas, bardzo denerwuje mnie, gdy ktoś mi go marnuje. A jeszcze bardziej, gdy sam to sobie robię. Staram się przeliczać każdy dzień, godzinę, minutę, które minęły – zastanawiać się, czy warto było spędzać ją na tym, co właśnie zrobiłem? Czy mogłem wykorzystać je lepiej? Czy pisanie i nagrywanie morning pages ma sens? Czy zajmowanie się blogiem to mądre zajęcie? Praca? Wyjście na rolki, basen? Jak oceniać co warto robić a czego unikać? Od czego wręcz uciekać? Moja metoda jest taka, aby każde wykonywane zajęcie uzasadnić, zapytać samego siebie o jego cel, co nam daje? Jeżeli masz dobrze poukładane w głowie – to wystarczy.

  • #61 Morning Pages. Śledzie i podstęp

    Jaki mają ze sobą związek śledzie i podstęp? Chyba żaden, ale śledzenie i postępy – już dużo większy. A chodzi oczywiście o to, aby śledź swoje postępy! Szczególnie, gdy masz zaplanowane cele, których osiągnięcie wymaga dużo czasu. Inaczej, skąd będziesz wiedział, że posuwasz się do przodu? Gdy długo pracujesz nad ważną dla Ciebie rzeczą, po jakimś czasie może się wydawać, że stoisz w miejscu. Śledząc postępy, wszystkie drobne kroczki, będziesz miał okazję spojrzeć za siebie i zobaczyć, gdzie byłeś pare miesięcy temu, jak daleko tak na prawdę się posunąłeś. Czy pracowałeś wystarczająco ciężko, czy było warto.

    To zupełnie jak codzienne, poranne sprawdzenie swojej wagi, z dnia na dzień możesz tracić po sto, dwieście gramów – czasem łatwo przeoczyć tak mały kroczek, ale przez miesiąc uzbierasz z tego już kilka kilogramów. Jednak bez zapisywania codziennych rezultatów, skąd będziesz wiedział jak dobrze Ci poszło?

  • #60 Morning Pages. Życie jest proste?

    Życie jest proste czy nie? Opinie są oczywiście podzielone. Znajdzie się pewnie garstka optymistów na świecie, która powie, że jest. Z pewnością jednak uzbiera się też większa grupa tych, którzy stwierdzą, że może nie do końca… I tym ostatnim chciałbym przypomnieć, że nie jesteśmy pierwsi na świecie. Przed nami żyły już miliony ludzi, miliardy, albo i jeszcze więcej. I wszyscy oni mieli swoje problemy – nie mniejsze od naszych. I dali radę, poradzili sobie z nimi, przetrwali. I my również przetrwamy – jeżeli sobie damy szansę i się nie poddamy. Bo przecież czy na prawdę wszystkie z naszych dzisiejszych problemów, warte są przejmowania się? Przecież większość z nich i tak rozwiąże się sama. 

    Ja jestem z tej grupki pozytywnych – życie jest proste, wystarczy żyć.

  • #59 Morning Pages. Wakacje

    Kończy się kolejny sezon, wakacje za pasem, idzie taki bardzo długi weekend – to trochę tak, jakby właśnie kończył się rok. Dla wielu nadchodzi czas odpoczynku, dla niektórych planowania, być może przemyśleń. Dla mnie to chyba najważniejszy okres, gdy podejmuję decyzje dotyczące przyszłości, rozpoczynam nowe rzeczy. W końcu to w wakacje rzuciłem palenie, opublikowałem pierwszy wpis na blogu… A w głowie już kłębią się kolejne rzeczy. Czekają tylko na uporządkowanie. Lato to ważny czas. 

    Ale co mają teraz zrobić Ci, którzy przez totalny bałagan w życiu zorientują się zaraz, że znowu zaspali? Że minął kolejny rok, a oni nadal nie wiedzą w którą stronę iść? Znam takie osoby. Dla nich to szok, obudzić się i nie wiedzieć co dalej, co ze sobą zrobić. I jedyną nadzieją jest to, że te upragnione, wyczekane wakacje szybko się skończą i będą mogli powrócić do swojej bezsensownej i znienawidzonej gonitwy.

  • #58 Morning Pages. Dobre rady

    Dzisiaj dzień dobrych rad – więc i święto każdego z nas, bo przecież wszyscy uwielbiamy ich udzielać, mądrzyć się, wygłaszać długie monologi. Pytanie czy tak samo dobrze potrafimy słuchać, gdy dobre rady przychodzą od innych? Czerpać wiedzę od mądrzejszych? Tych, co więcej przeszli? Tych, którzy mówią, bo im na nas zależy? Jak i tych drugich, którzy mają nas w nosie i dlatego właśnie potrafią poradzić nam coś szczerego, prawdziwego?

    Przez lata słuchamy mądrości w szkole, tylko po to, aby w dorosłym życiu unikać ich jak ognia. Gdy później ktoś udziela nam tych dobrych rad, często denerwujemy się, blokujemy, nie zgadzamy na to, że ktoś wie lepiej, wolimy działać po swojemu. Bo i owszem, na końcu to zawsze my podejmujemy decyzję, wybieramy drogę, ale warto słuchać podpowiedzi.

  • #57 Morning Pages. Kawiarnia

    Praca, dom, spanie, praca, kawa, impreza, dom, praca, praca, praca, dom, impreza, urodziny, dom, festyn, praca… znasz tą wyliczankę? A czas dla siebie? Czas na przerwę? Chwila na przemyślenie dnia, chwila ciszy? Czy ciągłe wypompowywanie z energii to na prawdę taka fajna metoda na życie? Będąc w wirze spraw i emocji, ciężko się nawet zorientować po co to wszystko? Czasem lepiej usiąść, wyłączyć telefon, wypić w ciszy kawę, zrelaksować się, być może coś napisać? Albo poznać kogoś? Porozmawiać? O pogodzie, o koncercie. Albo usiąść w kącie w kawiarni i pomyśleć o planach, rozmarzyć się na chwilę. Zbudować sobie fundament, podstawę do tego, aby ten dzień był spokojny i udany. Za taką inwestycję w siebie, z pewnością przyjdzie nagroda. Niewyobrażalnie wielka.

  • #56 Morning Pages. Minimalizm

    Pamiętam, jak śmiałem się z wielu rzeczy, sposobów, jakie Leo Babauta próbuje przekazać mi za pośrednictwem książki „Minimalizm”. Czytałem ją lata temu, gdy jeszcze totalnie nie byłem gotowy na słowa w niej zawarte, a sam minimalizm był dla mnie pojęciem dość egzotycznym, ale idea tego prostego życia fascynowała mnie już wtedy. Czytając wpadałem w skrajne emocje – gdy Leo opowiadał o porządku, małej ilości rzeczy – potakiwałem z aprobatą głową, aby za chwilę stukać się w czoło, gdy próbował przekonać mnie do prostego jedzenia, skromnego ubioru… „Minimalizm” wywoływał we mnie bunt. Dzisiaj, po latach, postanowiłem powrócić do książki. Dopiero teraz mogę ją studiować, w pełni czerpać z niej wiedzę. Jestem już po prostu na nią gotowy – od dawna małymi krokami wprowadzam minimalizm w moje życie. Ta idea rosła we mnie przez lata.