Poniedziałek. Idealny dzień, aby pomyśleć o przyszłości. O tym, co chcę robić, za 10 lat. W którym chcę być punkcie, o czym myśleć, kim się otaczać, gdzie mieszkać. Wiele pytań, ale wszystkie sprowadzają się do jednej i tej samej drogi. Czy jestem już na niej? Czy powinienem skorygować kurs? Skąd to wiedzieć? Pomoże mi w tym kartka papieru, a na niej kreska – to ona reprezentuje moją drogę. Dzielę ją na 12 równych części – każda z nich to 10 miesięcy. Mały wycinek mojej drogi. Patrzę na pierwszą część – co powinienem robić, aby dojść do celu? Gdzie powinienem za 10 miesięcy aby się udało? Co powinien robić? Czy jestem na właściwej ścieżce? Wracam do kartki, szukam początku drogi, stawiam kropkę – zaraz za początkiem. Na kresce. To moje najbliższe 10 minut. I teraz już widzę, czy w ogóle wyruszyłem w tą podróż.
Kategoria: morning pages
-
#54 Morning Pages. Narysuj swój dzień
Dzieciaki w przedszkolu dostają czasem zadanie, aby narysować swoją rodzinę, czy dom, ogród albo wakacje. Dzięki temu uczą się koncentrować na konkretnych wydarzeniach, chwilach, poznają i wyrażają emocje, ale stają się też odważniejsze, bardziej kreatywne. To, z pozoru niewinne i proste ćwiczenie, jest niezwykle ważne w kształtowaniu tych młodych umysłów, niesie ze sobą wiele dobrego. A gdyby tak samemu chwycić wieczorem za kredkę albo pędzel i namalować swoje perypetie? Dać upust emocjom, smutkom, troskom, ale i radościom. Stworzyć obraz mijającego dnia, i jednocześnie przemyśleć podjęte działania, poddać się chwili refleksji. Zamiast siedzieć bezmyślnie przed telewizorem cały wieczór. A jeżeli przyjdzie Ci do głowy ta głupia myśl, że chyba nie umiesz malować, to przypomnij sobie, że przecież masz do pokonania jedynie zdolności rysunkowe trzylatka.
-
#53 Morning Pages. Wątpliwości
Jeżeli zaczynasz coś robić, tworzysz coś nowego, normalne chyba jest, że z czasem pojawią się wątpliwości, może nawet rozczarowanie. Czy warto było zaczynać? Czy to nadal ma sens? Czy iść dalej? Na początku zawsze jest podekscytowanie, ten dreszczyk emocji, to on powoduje, że brniesz w nieznane i nie zastanawiasz się czy droga ma sens. Próbujesz, wierząc, że nawet pomimo złego początku, niewielkich efektów, wszystko się ułoży, będzie dobrze. Czas mija, ale nic się nie zmienia, nikt już nie świętuje, nikt nie chwali, dreszczyk emocji już dawno zmienił się w monotonię i rutynę. I wtedy jest ten moment, w którym warto cofnąć się myślami do pierwszego dnia, do pierwszego kroku. Tego, w którym emocje jeszcze sięgały zenitu, gdy wszystko miało sens – i zapytać samego siebie: po co to robisz? Jeżeli odpowiedź będzie właściwa – pójdziesz dalej.
-
#52 Morning Pages. Nie zwracaj uwagi
Jak bardzo polegasz na opinii innych? Na ile Twoje codzienne działania są od nich uzależnione? Jak bardzo przejmujesz się tym, co o Tobie mówią? Starasz się zadowolić wszystkich, poza samym sobą? Jak bardzo obciążasz swój umysł takim myśleniem? Realizujesz nie swoje cele? Rezygnujesz z marzeń?
Pamiętaj, że bez względu na to, co zrobisz czy powiesz, zawsze, ZAWSZE znajdzie się ktoś, kto to skrytykuje, kto będzie wiedział lepiej, pouczał, czy chociaż krzywo patrzył. Ale, czy to automatycznie oznacza, że ma rację? Że powinieneś go słuchać? Czy na prawdę ktoś inny może wiedzieć lepiej jak powinno wyglądać Twoje życie? Co powinieneś w nim robić?
Spróbuj oderwać się od krytyki, ale i pochwał. Zacznij żyć swoim życiem, dla siebie, w końcu chyba masz swój rozum?
-
#51 Morning Pages. Spóźnione, ale nagrane…
Moje poranki nie zawsze są idealne, nie zawsze ćwiczę, nie zawsze zdrowo zjem, są dni, gdy nie znajduję czasu na pisanie, na chodzenie, medytację.
Zdarza się, nie mam do siebie o to pretensji. I zawsze w takie dni, zastanawiam się, czy moje nawyki są na tyle silne, abym kolejnego dnia do nich powrócił. Czy jeden albo dwa dni przerwy nie spowodują, że będę musiał zaczynać wszystko od nowa. Wtedy, w takich chwilach, często biorę się w garść i – nie chcąc ryzykować – próbuję szybko nadrobić zaniedbane rzeczy. Wiem, że łatwo jest wpaść w spiralę lenistwa i zaniedbań, a do tego nie chcę dopuścić. Więc, pomimo wieczornej godziny, siadam i piszę, nagrywam i publikuję. Aby jednak nie wyrabiać w sobie złych nawyków. Do jutra.
-
#50 Morning Pages. Odcinek specjalny
Ktoś mnie zapytał przedwczoraj po co właściwie tworzę Morning Pages. Chociaż nie, pytanie tak nie brzmiało. Mój rozmówca w pełni rozumiał i popierał sam pomysł tworzenia tego dziennika, nie rozumiał jednak dlaczego go udostępniam. A będąc całkiem precyzyjnym, zapytał „po co wychodzę z tym do ludzi”. I tak dwa dni chodziłem z tym pytaniem przypominając sobie motywacje jakie mną kierowały, gdy tworzyłem pierwszą stronę, oraz te, które skłoniły mnie do nagrania podcastu, wideo, a następnie wypuszczenia ich w świat. I musze przyznać, że nazbierałam ich chyba całkiem sporo. Dlatego też zawrę je w tym właśnie, jubileuszowym, 50-tym odcinku Mornig Pages.
Zacznijmy od samego dziennika. Pomimo faktu, że mój dociekliwy rozmówca nie kwestionował samej idei prowadzenia dziennika, to przeanalizowałem sobie to, czym na początku były moje Morning Pages. A były przede wszystkim ćwiczeniem, które miało nauczyć mnie regularnego pisania. I ten cel zdecydowanie osiągnąłem – w końcu to to już pięćdziesiąty raz – choć tak na prawdę, zanim zacząłem publikować dziennik na blogu, prowadziłem go też wcześniej, że tak powiem, w ukryciu, więc wpisów jest dużo więcej – i nie mam zamiaru na tym poprzestawać. Mało tego, wyrobiłem w sobie nawyk tej porannej czynności, sprawiłem, że jest dla mnie ważna, nauczyłem się organizować czas na takie codzienne zajęcie. Dla mnie to bardzo dużo. Kolejna sprawa, to to, że od zawsze miałem problemy z regularnością przy prowadzeniu bloga czy nagrywaniu podcastu. Potrzebowałem nauczyć się systematyczności – ten cel również został osiągnięty. Przeglądając moje wpisy w Morning Pages, zobaczyłem również, jak bardzo zmieniły się moje wpisy. Od takich, które pisałem tylko i wyłącznie dla siebie, zaczęły się również takie, które powstawały, ponieważ chciałem coś powiedzieć, albo coś głośno przemyśleć. To również coś, co dla mnie jest bardzo ważne. Wyrabiam sobie tu powoli mój styl.
Wszystko fajnie, ale znowu pytanie: dlaczego zacząłem publikować dziennik w sieci? Najpierw w formie podcastu, a później wideo? Oj, tu powodów jest też sporo… Po pierwsze: dla siebie. Po prostu chciałem nauczyć się tworzenia podcastów, chciałem zacząć nagrywać, przełamać pewne swoje bariery. I wiesz co? To również mi się udało, nauczyłem się. I wiem, że dzięki kontynuowaniu nagrań, będę dalej się uczył i rozwijał. Gdy nagrywałem pierwszy odcinek tego podcastu, używałem całego, małego studia, z ramieniem do mikrofonu, pop filtrem, oczywiście samym mikrofonem, małym iPadem przypiętym do statywu, abym mógł łatwo odczytać tekst dziennika. Przygotowania do nagrania trwały godzinę… A teraz? Po tych kilkudziesięciu odcinkach? Gdy mam nagrywać, biorę mikrofon w rękę i zaczynam mówić. A czasem, jak przy poprzednim odcinku, wystarczy nawet sam iPhone. Nie robię już dwudziestu prób, nagrywam zazwyczaj za pierwszym, drugim czy trzecim razem. To samo dotyczy wideo. Gdy tworzyłem pierwszy film, poustawiałem w pokoju statywy do iPadów, iPhone’a, mikrofonu, mój dom znowu zmienił się na krótką chwilę w studio nagrań. Teraz jest zupełnie inaczej – potrzebuję tylko iPhone’a, może kijek do selfie i już. Dla mnie to ogromny postęp na którym bardzo mi zależało. Kolejna rzecz jest taka, że zawsze chciałem jak najwięcej rzeczy robić na iPadzie – a nagrywanie i obróbka podcastów oraz wideo bardzo dobrze wpisują się w to moje hobby. Między innymi z tego powodu tworzenie Morning Pages sprawia mi tak ogromną frajdę… No i chciałem pokonać swoją nieśmiałość, swój opór do nagrywania siebie, zarówno głosu, jak i obrazu – bo chyba taką waśnie dość nieśmiałą osobą jestem, ale pomyślałem, że mogę to spróbować zmienić. I pokonać opór nie tylko do samego nagrywania, ale i publikowania takich nagrań. To również udało mi się osiągnąć. Udało mi się też nagrać kilka odcinków poza bezpiecznym domem. W tym jeden w parku pełnym ludzi, a drugi w centrum Warszawy… – to dopiero były wyzwania dla nieśmiałości. Pamiętam taki bezpośredni impuls, który spowodował, że chwyciłem za iPhone’a i zacząłem nagrywać wideo – to było w 37 odcinku, nazywał się „bez zastanowienia” – jest to pierwszy odcinek udostępniony w formie wideo. To właśnie słowa w nim zawarte skłoniły mnie do rozpoczęcia nagrań. A pomijając już te wszystkie wartości, jakie daje mi publikowanie Morning Pages, te nagrania okazały się być również świetną zabawą, jak więc mógłbym to przerwać? Mam z tego tyle frajdy, nauki, no i tworzę treści na mojego bloga. To wszystko tak fajnie wpisuje się w filozofię „fajnego życia”. Ale jest jeszcze jeden powód – mam nadzieję, że może uda mi zarazić kilka, albo choć jedną osobę, do tego, aby również zaczęła prowadzić dziennik, pisać, nagrywać, publikować…
Temat prowadzenia dziennika jest jednym z najpopularniejszym na moim blogu. Szczerze mówiąc, trochę mnie to dziwiło początkowo, ale tak właśnie jest. Ludzie najczęściej trafiają na moje wpisy właśnie o dziennikach i pamiętnikach. Więc pomyślałem, że może warto pokazać jak ja to robię. Dlatego też Morning Pages nie jest jedynym dziennikiem jaki publikuję na blogu, wrzucam również swój foto dziennik, moje podsumowania tygodniowe, miesięczne – choć narazie z mniejsza regularnością niż Morning Pages. Ale może i to uda mi się zmienić.
I widzisz, te wszystkie powody sprawiły, że zacząłem pisać, a następnie publikować na blogu – i wszędzie indziej, gdzie tylko się da – moje Morning Pages. Mam nadzieję, że mój rozmówca przeczyta, posłucha, albo obejrzy moją odpowiedź na jego pytanie i powie mi, czy ta odpowiedź go satysfakcjonuje. Ja natomiast bardzo Ci dziękuję rozmówco, ponieważ dzięki Twojemu pytaniu mogłem ponownie przemyśleć sobie sens nagrywania i publikacji mojego dziennika. I utwierdziłem się w przekonaniu, że nadal chcę to robić!Nagrałem też osobny odcinek mojego drugiego podcastu o prowadzeniu dziennika. Jeżeli ten temat Cię interesuje, być może zechcesz posłuchać podcastu Fajne Życie, w którym opowiadam więcej na ten temat.
-
#49 Morning Pages. Poza schemat
Jeżeli marzysz o byciu więcej, niż tylko kolejną nic nie znaczącą kartą historii ludzkości, jeżeli chcesz doświadczyć czegoś niezwykłego, dojść dalej niż inni, przeżyć to, o czym większość tylko śni – wyjdź poza schemat. Oderwij się od rutyny, przyzwyczajeń, złam zasady, zrób coś nowego. Odwagi! Bądź swoim własnym filmem, przygodą, twórz ten wymarzony scenariusz życia, ciężką pracą zasłużysz na nagrodę. Upragniony sukces przyjdzie, musi przyjść. Prawda? Ale uważaj. Spotkasz się z niezrozumieniem, oporem, być może hejtem, zazdrością… jednak i tak warto. Warto otworzyć się na nowe rzeczy, nauczyć się marzyć i spełniać marzenia. Skąd to wiem? Bo próbuję. I, pomimo faktu, że jestem jeszcze dość blisko startu, to już wiem, że wybrałem właściwie. I nic, ani nikt, mnie nie powstrzyma.
-
#48 Morning Pages. Ważne czy pilne?
Czy zadanie „ważne” i zadanie „pilne” to samo? Oczywiście, że nie. A mylenie tych dwóch pojęć to najczęściej przyczyna wielu, wielu problemów z organizacją czasu i całego życia. „Ważność” to termin określający znaczenie i rodzaj konsekwencji danego zadnia – gdy uda nam się je zakończyć lub nie go nie wykonamy. Natomiast „pilność” określa ile czasu nam pozostało. I teraz – każde z naszych zadań powinno mieć określone te dwa parametry. Dzięki czemu, będziemy w stanie ocenić, które zadanie jest pilne, ale nie ważne, które ważne, ale nie pilne, które jest totalnie nie ważne i nie pilne, a które i ważne i pilne. Być może to brzmi mocno zagmatwanie, ale wcale tak nie jest i gdy sobie rozrysujesz to w formie tabelki, z pewnością łatwiej Ci będzie ustalać swoją codzienną listę zadań, które chcesz wykonać.
-
#47 Morning Pages. Mała karteczka
Bardzo lubię przerabiać kursy internetowe, szczególnie te, które pomagają mi wskoczyć na wyższy poziom produktywności. Każdy taki kurs to jakaś wartość, i nawet gdy jest dość słaby, to i tak zazwyczaj zawiera w sobie przynajmniej kilka drobnych, przydatnych elementów. Uczestniczyłem kiedyś w kursie, który miał mi pomóc nauczyć się organizować dzień i – pomimo, że nie był on super dobry jako całość – zawierał jedną, bardzo przydatną radę. Zachęcał do pozostawiania sobie wieczorem wiadomości dla siebie na rano. Takiej prostej wiadomości – napisanej na samoprzylepnej, żółtej karteczce i przyklejonej na przykład do lustra, lodówki, czy ściany. Wiadomość na niej powinna zawierać miłe słowo na rano i proste zadanie, które chciałbyś rano wykonać. Na przykład: Dzień dobry, przed śniadaniem idź pobiegać.
-
#46 Morning Pages. Pooozytywna energia
Lubię powtarzać, że każdy wybiera sobie nauczycieli i karmi się ich energią. A wyboru łatwo dokonać – włączając telewizję, wybierając stację radiową, czytając gazetę, czy odbierając telefon. Jeżeli otwierasz się na czyjeś opinie, słuchasz – wtedy sprawiasz, że ktoś, lub coś, staje się Twoim nauczycielem, przekazuje Ci swoje troski, zmartwienia, zwycięstwa, karmi Cię swoimi sukcesami, ale i obawami. Jeżeli słuchasz ludzi depresyjnych, którzy nie potrafią poradzić sobie z własnym życiem, których każdego dnia przerastają ich banalne problemy – wtedy robisz kolejny krok w ich kierunku. Ale działa to również w drugą stronę – bo i Ty możesz być nauczycielem. Dla dzieci, przyjaciół, znajomych z pracy. Bądź więc na co dzień wzorem, jaki i Ty chciałbyś spotkać na swojej drodze.