Kategoria: podcasty

  • #62 Morning Pages. Nie marnuj mojego czasu

    Od kiedy uświadomiłem sobie, że mój czas tutaj na ziemi jest mocno ograniczony, jak z resztą każdego z nas, bardzo denerwuje mnie, gdy ktoś mi go marnuje. A jeszcze bardziej, gdy sam to sobie robię. Staram się przeliczać każdy dzień, godzinę, minutę, które minęły – zastanawiać się, czy warto było spędzać ją na tym, co właśnie zrobiłem? Czy mogłem wykorzystać je lepiej? Czy pisanie i nagrywanie morning pages ma sens? Czy zajmowanie się blogiem to mądre zajęcie? Praca? Wyjście na rolki, basen? Jak oceniać co warto robić a czego unikać? Od czego wręcz uciekać? Moja metoda jest taka, aby każde wykonywane zajęcie uzasadnić, zapytać samego siebie o jego cel, co nam daje? Jeżeli masz dobrze poukładane w głowie – to wystarczy.

  • #61 Morning Pages. Śledzie i podstęp

    Jaki mają ze sobą związek śledzie i podstęp? Chyba żaden, ale śledzenie i postępy – już dużo większy. A chodzi oczywiście o to, aby śledź swoje postępy! Szczególnie, gdy masz zaplanowane cele, których osiągnięcie wymaga dużo czasu. Inaczej, skąd będziesz wiedział, że posuwasz się do przodu? Gdy długo pracujesz nad ważną dla Ciebie rzeczą, po jakimś czasie może się wydawać, że stoisz w miejscu. Śledząc postępy, wszystkie drobne kroczki, będziesz miał okazję spojrzeć za siebie i zobaczyć, gdzie byłeś pare miesięcy temu, jak daleko tak na prawdę się posunąłeś. Czy pracowałeś wystarczająco ciężko, czy było warto.

    To zupełnie jak codzienne, poranne sprawdzenie swojej wagi, z dnia na dzień możesz tracić po sto, dwieście gramów – czasem łatwo przeoczyć tak mały kroczek, ale przez miesiąc uzbierasz z tego już kilka kilogramów. Jednak bez zapisywania codziennych rezultatów, skąd będziesz wiedział jak dobrze Ci poszło?

  • #60 Morning Pages. Życie jest proste?

    Życie jest proste czy nie? Opinie są oczywiście podzielone. Znajdzie się pewnie garstka optymistów na świecie, która powie, że jest. Z pewnością jednak uzbiera się też większa grupa tych, którzy stwierdzą, że może nie do końca… I tym ostatnim chciałbym przypomnieć, że nie jesteśmy pierwsi na świecie. Przed nami żyły już miliony ludzi, miliardy, albo i jeszcze więcej. I wszyscy oni mieli swoje problemy – nie mniejsze od naszych. I dali radę, poradzili sobie z nimi, przetrwali. I my również przetrwamy – jeżeli sobie damy szansę i się nie poddamy. Bo przecież czy na prawdę wszystkie z naszych dzisiejszych problemów, warte są przejmowania się? Przecież większość z nich i tak rozwiąże się sama. 

    Ja jestem z tej grupki pozytywnych – życie jest proste, wystarczy żyć.

  • #59 Morning Pages. Wakacje

    Kończy się kolejny sezon, wakacje za pasem, idzie taki bardzo długi weekend – to trochę tak, jakby właśnie kończył się rok. Dla wielu nadchodzi czas odpoczynku, dla niektórych planowania, być może przemyśleń. Dla mnie to chyba najważniejszy okres, gdy podejmuję decyzje dotyczące przyszłości, rozpoczynam nowe rzeczy. W końcu to w wakacje rzuciłem palenie, opublikowałem pierwszy wpis na blogu… A w głowie już kłębią się kolejne rzeczy. Czekają tylko na uporządkowanie. Lato to ważny czas. 

    Ale co mają teraz zrobić Ci, którzy przez totalny bałagan w życiu zorientują się zaraz, że znowu zaspali? Że minął kolejny rok, a oni nadal nie wiedzą w którą stronę iść? Znam takie osoby. Dla nich to szok, obudzić się i nie wiedzieć co dalej, co ze sobą zrobić. I jedyną nadzieją jest to, że te upragnione, wyczekane wakacje szybko się skończą i będą mogli powrócić do swojej bezsensownej i znienawidzonej gonitwy.

  • #58 Morning Pages. Dobre rady

    Dzisiaj dzień dobrych rad – więc i święto każdego z nas, bo przecież wszyscy uwielbiamy ich udzielać, mądrzyć się, wygłaszać długie monologi. Pytanie czy tak samo dobrze potrafimy słuchać, gdy dobre rady przychodzą od innych? Czerpać wiedzę od mądrzejszych? Tych, co więcej przeszli? Tych, którzy mówią, bo im na nas zależy? Jak i tych drugich, którzy mają nas w nosie i dlatego właśnie potrafią poradzić nam coś szczerego, prawdziwego?

    Przez lata słuchamy mądrości w szkole, tylko po to, aby w dorosłym życiu unikać ich jak ognia. Gdy później ktoś udziela nam tych dobrych rad, często denerwujemy się, blokujemy, nie zgadzamy na to, że ktoś wie lepiej, wolimy działać po swojemu. Bo i owszem, na końcu to zawsze my podejmujemy decyzję, wybieramy drogę, ale warto słuchać podpowiedzi.

  • #57 Morning Pages. Kawiarnia

    Praca, dom, spanie, praca, kawa, impreza, dom, praca, praca, praca, dom, impreza, urodziny, dom, festyn, praca… znasz tą wyliczankę? A czas dla siebie? Czas na przerwę? Chwila na przemyślenie dnia, chwila ciszy? Czy ciągłe wypompowywanie z energii to na prawdę taka fajna metoda na życie? Będąc w wirze spraw i emocji, ciężko się nawet zorientować po co to wszystko? Czasem lepiej usiąść, wyłączyć telefon, wypić w ciszy kawę, zrelaksować się, być może coś napisać? Albo poznać kogoś? Porozmawiać? O pogodzie, o koncercie. Albo usiąść w kącie w kawiarni i pomyśleć o planach, rozmarzyć się na chwilę. Zbudować sobie fundament, podstawę do tego, aby ten dzień był spokojny i udany. Za taką inwestycję w siebie, z pewnością przyjdzie nagroda. Niewyobrażalnie wielka.

  • #56 Morning Pages. Minimalizm

    Pamiętam, jak śmiałem się z wielu rzeczy, sposobów, jakie Leo Babauta próbuje przekazać mi za pośrednictwem książki „Minimalizm”. Czytałem ją lata temu, gdy jeszcze totalnie nie byłem gotowy na słowa w niej zawarte, a sam minimalizm był dla mnie pojęciem dość egzotycznym, ale idea tego prostego życia fascynowała mnie już wtedy. Czytając wpadałem w skrajne emocje – gdy Leo opowiadał o porządku, małej ilości rzeczy – potakiwałem z aprobatą głową, aby za chwilę stukać się w czoło, gdy próbował przekonać mnie do prostego jedzenia, skromnego ubioru… „Minimalizm” wywoływał we mnie bunt. Dzisiaj, po latach, postanowiłem powrócić do książki. Dopiero teraz mogę ją studiować, w pełni czerpać z niej wiedzę. Jestem już po prostu na nią gotowy – od dawna małymi krokami wprowadzam minimalizm w moje życie. Ta idea rosła we mnie przez lata.

  • #55 Morning Pages. 10 lat, 10 miesięcy, 10 minut

    Poniedziałek. Idealny dzień, aby pomyśleć o przyszłości. O tym, co chcę robić, za 10 lat. W którym chcę być punkcie, o czym myśleć, kim się otaczać, gdzie mieszkać. Wiele pytań, ale wszystkie sprowadzają się do jednej i tej samej drogi. Czy jestem już na niej? Czy powinienem skorygować kurs? Skąd to wiedzieć? Pomoże mi w tym kartka papieru, a na niej kreska – to ona reprezentuje moją drogę. Dzielę ją na 12 równych części – każda z nich to 10 miesięcy. Mały wycinek mojej drogi. Patrzę na pierwszą część – co powinienem robić, aby dojść do celu? Gdzie powinienem za 10 miesięcy aby się udało? Co powinien robić? Czy jestem na właściwej ścieżce? Wracam do kartki, szukam początku drogi, stawiam kropkę – zaraz za początkiem. Na kresce. To moje najbliższe 10 minut. I teraz już widzę, czy w ogóle wyruszyłem w tą podróż.

  • #54 Morning Pages. Narysuj swój dzień

    Dzieciaki w przedszkolu dostają czasem zadanie, aby narysować swoją rodzinę, czy dom, ogród albo wakacje. Dzięki temu uczą się koncentrować na konkretnych wydarzeniach, chwilach, poznają i wyrażają emocje, ale stają się też odważniejsze, bardziej kreatywne. To, z pozoru niewinne i proste ćwiczenie, jest niezwykle ważne w kształtowaniu tych młodych umysłów, niesie ze sobą wiele dobrego. A gdyby tak samemu chwycić wieczorem za kredkę albo pędzel i namalować swoje perypetie? Dać upust emocjom, smutkom, troskom, ale i radościom. Stworzyć obraz mijającego dnia, i jednocześnie przemyśleć podjęte działania, poddać się chwili refleksji. Zamiast siedzieć bezmyślnie przed telewizorem cały wieczór. A jeżeli przyjdzie Ci do głowy ta głupia myśl, że chyba nie umiesz malować, to przypomnij sobie, że przecież masz do pokonania jedynie zdolności rysunkowe trzylatka.

  • #53 Morning Pages. Wątpliwości

    Jeżeli zaczynasz coś robić, tworzysz coś nowego, normalne chyba jest, że z czasem pojawią się wątpliwości, może nawet rozczarowanie. Czy warto było zaczynać? Czy to nadal ma sens? Czy iść dalej? Na początku zawsze jest podekscytowanie, ten dreszczyk emocji, to on powoduje, że brniesz w nieznane i nie zastanawiasz się czy droga ma sens. Próbujesz, wierząc, że nawet pomimo złego początku, niewielkich efektów, wszystko się ułoży, będzie dobrze. Czas mija, ale nic się nie zmienia, nikt już nie świętuje, nikt nie chwali, dreszczyk emocji już dawno zmienił się w monotonię i rutynę. I wtedy jest ten moment, w którym warto cofnąć się myślami do pierwszego dnia, do pierwszego kroku. Tego, w którym emocje jeszcze sięgały zenitu, gdy wszystko miało sens – i zapytać samego siebie: po co to robisz? Jeżeli odpowiedź będzie właściwa – pójdziesz dalej.