szybko, szybciutko…
Bywając na siłowni, zauważyłem wśród ludzi bardzo ciekawą rzecz: tak często życie kręci się wokół magicznego słowa „szybko”.
Najbardziej typowymi powodami chodzenia na siłownię, są chęć schudnięcia lub zbudowania pięknej, umięśnione sylwetki. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tak wiele osób pragnie osiągnięcia tego celu już po pierwszej wizycie na siłowni. Ci bardziej cierpliwi, są w stanie wytrzymać miesiąc, może dwa. Aby przyspieszyć cały proces, niektórzy gotowi są naginać zasady, próbują oszukać rzeczywistość – podnosząc większe ciężary, włączając wyższy poziom na bieżni, głodząc się albo i łykając dziwne substancje. Musimy mieć to co chcemy i to już. Nikt nie patrzy na drogę, na przemianę, która może w nas zajść w ciągu rocznego treningu – my chcemy widzieć efekty od razu. Musi być „szybko”.
Wychodzę z siłowni, wracam spacerem do domu i znowu widzę to magiczne słowo, które wcześniej ujrzałem – pojawia się i tu, na ulicy. Mija mnie setka zdenerwowanych osób w samochodach – każdy chce być szybciej w domu, w pracy, na wakacjach… Mijam Mc Donalds’a – a tam ogromna kolejka – każdy czeka na szybkiejedzenie. Są nerwy, pretensje, czy obsługa nie potrafi szybciej?
Idę dalej, dochodzę do skrzyżowania i czekam na zielone światło. Gdy tylko się ono pojawia, szturcha mnie ramieniem jakiś facet z tyłu – widocznie za bardzo się ociągam, a tu trzeba sprawnie, szybko, nie czas na spacerki. Zatrzymuję się zaraz za przejściem – ktoś na mnie spojrzał jak na wariata – po co ja się zatrzymałem? Patrzę w górę, widzę ogromny billboard. Przypomina, że w banku czekają na mnie z otwartymi ramionami, gdybym potrzebował jakiś szybki kredyt – na telewizor, dom, czy szybki samochód. Uśmiechnięty Pan z reklamy ma wypisane wręcz na twarzy: „Po co czekać? Nie musisz zbierać, my „damy” Ci pieniądze i szybko dostaniesz nowy komputer, może chcesz nowy smartfon?”
Spuszczam głowę, idę dalej. Pójdę przez park, będzie przyjemniej. Widzę chłopca, spaceruje z psem. „Chodź szybciej” – słyszę. I ciągnie go gdzieś w stronę bloków. Pomyliłem się, on nie spaceruje, tylko wyprowadza tego psa na siku. Szybkie siku.
Na przekór wszystkim, siadam na ławce – nie spieszy mi się. Zastanawiam się, po co w tym parku tyle ławek, i tak nikt z nich nie korzysta. Wystarczyłyby same ścieżki – dzięki nim, ludzie wracający z pracy, mogą szybko dojść do domu. Ławki są zbędne. Z resztą drzewa też. W sumie to one tylko przeszkadzają przechodniom. Należałoby je szybko usunąć.
Idę dalej. Mijam sklepy, szybkie dyskonty, z szybkimi kasami. W środku mnóstwo ludzi, każdy w kolejce po szybkie jedzenie, szybkiezupki, szybkie mrożonki, szybki alkohol – po którym trzeba też szybkowytrzeźwieć, ale i na to są szybkie sposoby. Obok apteka – i tu każdy chce szybko: stanąć na nogi, wypięknieć, szybciej się nauczyć na egzaminy, szybciej zasnąć, szybciej wstać. Kolejne budynki – fryzjer, kosmetyczka, wiadomo jakie, szybkie. Sznurki ludzi na chodniku, każdy gdzieś pędzi. Może do domu? Pewnie na Netflixie czeka serial – dobrze, że teraz od razu udostępniają wszystkie odcinki na raz – nie trzeba czekać, jest o wiele szybciej. Zostanie nawet trochę czasu na szybkiseks, szybki prysznic, i szybki sen. A potem poranek, krótki, więc trzeba szybko, może wystarczy czasu na śniadanie – szybkieoczywiście.
W końcu można iść do pracy. I to szybko…
Patrzę sobie na to wszystko i wiem, że można inaczej. Trzeba inaczej. Że takie pędzenie do… no właśnie – do czego? Do szybkichprzyjemności? Pozornego szczęścia? W każdym razie, to pędzenie, nie ma najmniejszego sensu. I cieszę się, że udaje mi się to zaobserwować, że potrafię przysiąść na ławce w parku i nauczyć się czegoś od małego chłopca, który wyprowadza psa. Warto rozglądać się każdego dnia – i próbować coś w sobie poprawić. Co ważne – obserwować i uczyć się możemy powoli.