Tag: alkohol

  • 🗞️ co słychać? – wrzesień 2024

    Przyszedł wrzesień, a wraz z nim prawdziwy nowy rok. 1 stycznia to symbol, tak mocno już wyeksploatowany – zmienia się data, cyferki w kalendarzu, jednak niewiele poza tym. To wrzesień przynosi prawdziwe zmiany. Wraz z jego przyjściem kończy się lato, czas odpoczynku, laby, zbierania owoców całorocznej pracy, rozpoczyna nowy etap: szkoła, intensywna praca, ale i przychodzi ulga od upałów, pojawiają się potrzebne zmiany, to wrzesień przynosi rzeczywisty postęp. Czas więc na prawdziwy nowy rok. A dla mnie czas na podsumowanie poprzedniego miesiąca – zapraszam do kolejnego 🗞️ Co słychać.

    📗 dzienniki

    Wrzesień to czas ruszania do przodu, ale u mnie to już sierpień stał się pierwszym miesiącem, w którym zacząłem publikować obiecane Wam wcześniej 📗 dzienniki. Artykuły z tego działu to wycinki z mojego prywatnego dziennika wraz z przygotowanymi opisami tego, jak w danej sytuacji prowadzenie dziennika mi pomogło. Artykuły te pięknie wpisują się w wizję i misję, jaką postawiłem przed moim blogiem. Będzie to najważniejszy zakątek mojego bloga – to tu zobaczysz prawdziwą potęgę dziennika i korzyści, jakie wynikają z jego prowadzenia. Zajrzysz do najtrudniejszych, najpiękniejszych, ale i najdziwniejszych chwil w moim życiu, pokażę Ci, jak to robię, że pomimo problemów, porażek, przeciwności losu, udaje mi się wchodzić w każdy kolejny dzień z podniesioną głową i prowadzić moje wymarzone fajne życie. 📗 dzienniki dostępne są dla osób wspierających mojego bloga w dodatkowo płatnych planach, a więc dla „🪽 niebieskich ptaków” i „🪶 papierowych ptaków”. Od początku sierpnia pojawiło się już 5 artykułów z tej serii, na resztę września i cały październik zaplanowałem już publikację następnych – a i kolejne powstają – także zapraszam do czytania 🙂.

    W pierwszych 📗 dziennikach dzielę się przemyśleniami z intrygującego snu, pełnego emocji i symboli, które przeniosły mnie w świat wewnętrznych konfliktów. Główną rolę odegrała w nim wrona, której sytuacja zainspirowała mnie do refleksji nad wsparciem i ograniczeniami w moim życiu. Czy sen był odzwierciedleniem moich pragnień i lęków?

    W kolejnym wpisie analizuję marzenia, cele i sukcesy, jakie osiągnąłem dzięki determinacji. Przeglądając listę pragnień, zauważam, ile udało mi się osiągnąć. Pochylam się nad wartością samodzielności w dążeniu do celów i dochodzę do wniosku, że sukces jest w moich rękach, o ile jestem gotów na niego zapracować.

    Następnie poruszam temat wiecznego poszukiwania idealnej aplikacji do notatek. Zastanawiam się, czy te zmiany są konieczne, czy może to forma unikania ważniejszych zadań. Analizuję, jak zaprojektować efektywną bazę wiedzy, która odpowiada moim potrzebom. To wpis pełen pytań i refleksji nad istotą produktywności.

    W czwartym wpisie zanurzam się w spokojny zakątek Gdańska, gdzie pozwoliłem sobie na chwilę oderwania od codzienności. Rozważam dawne marzenia i życiowe wybory, zastanawiając się, czy można pogodzić wszystkie pasje. Analizuję rolę decyzji i priorytetów oraz czy pieniądze są przeszkodą w realizacji marzeń.

    Kolejny artykuł to zapis jeszcze jednego z moich snów. Opowiadam też, jaki wpływ na mój poranek miał ten sen oraz fakt, że go zapamiętałem (dzięki zapisaniu w dzienniku). Pięknie to pokazuje, jak dziennik może być wspaniałym narzędziem do utrwalania myśli, marzeń i codziennych wydarzeń.

    Mam nadzieję, że zajrzenie do mojego prywatnego dziennika, jak i czytanie całych wpisów z tego działu, pozwoli Wam lepiej zrozumieć, jak prowadzenie dziennika może pomóc w refleksji, samodoskonaleniu i zarządzaniu marzeniami oraz celami. Zapraszam do wspierania mojego bloga i odkrywania korzyści płynących z prowadzenia własnego dziennika. 😊

    📘 minidzienniki

    Jeżeli nie należysz do grona osób, które wspierają mojego bloga w ramach płatnych planów, mam dla Ciebie do przejrzenia (i śledzenia) moje dwa minidzienniki, które prowadzę.

    uwielbiam…

    Za bardzo skupiamy się w życiu na tym, czego nie lubimy, co nas wkurza, czy nam przeszkadza. Ble!

    Warto patrzeć na drugą stronę, zastanowić się co lubimy. Dlatego prowadzę dziennik wdzięczności, choć poszedłem tu krok dalej i szukam rzeczy, które nie tylko lubię i cenię, ale wręcz uwielbiam w moim życiu!

    Dziennik wdzięczności to moja codzienna chwila refleksji. Każdego dnia zapisuję coś jednego, wspaniałego, prawdziwie mojego.

    Niesamowicie poprawia mi to nastrój w trudniejszych chwilach! Chcecie: dołączajcie, zapraszam. Dopisujcie, komentujcie, albo zwyczajnie polubcie 🙂.

    fajne życie to…

    O co mi właściwie chodzi z tym fajnym życiem? Strzelam, że nie jedna osoba odwiedzająca mojego bloga, zadała sobie właśnie to pytanie. I chyba czas na nie w końcu odpowiedzieć. Prosto, bez owijania w bawełnę, kawa na ławę!

    Postanowiłem zacząć spisywać to, czym tak naprawdę jest dla mnie to, co nazywam „fajnym życiem”. Wyszedł mi z tego całkiem pokaźny dziennik, do którego śledzenia Cię serdecznie zapraszam 🙂.

    alkohol i jego brak

    Opublikowałem ostatnio na blogu artykuł o tym, jak 250 dni temu postanowiłem wyeliminować całkowicie alkohol z mojego życia. Stało się to 1 stycznia 2024, tuż po sylwestrowo-noworocznej imprezie. Choć nigdy nie spożywałem dużej ilości alkoholu, moja styczność z nim należała raczej do sporadycznych, to mimo wszystko postanowiłem porzucić nawet te niezbyt duże ilości tej trucizny. Tak, alkohol to trucizna – i nie wiem, po co miałbym po niego sięgać. Minęło wiele dni, miesięcy i pomyślałem, że chyba już czas napisać o tym coś więcej…

    Jeżeli jeszcze nie czytałeś, czytałaś – zapraszam.

    wieczory i poranki na nowo

    Od kiedy zacząłem przygodę z tańcem, moje poranki i wieczory dość mocno się zmieniły. Wszystko zaczęło się przesuwać, moje (prawie codzienne) zajęcia kończę mocno po godzinie 22, a do domu często docieram tuż samą północą. To sprawia, że w łóżku najczęściej ląduję już następnego dnia. Od kiedy moje dni wypakowane są po brzegi aktywnością i porządnymi treningami (a mam ich w niektóre dni i 4-5 godzin), to mój czas odpoczynku, a więc snu, nieco się wydłużył. Z 6,5 godziny, które wystarczało mi kiedyś, zrobiło się 7, a w bardziej intensywne dni nawet i 8 godzin snu – i wiem, że jest to czas potrzebny mi do niezbędnej regeneracji. Początkowo próbowałem z tym trochę walczyć, chciałem uporządkować, ustabilizować godziny snu, jednak w ostatnich miesiącach zacząłem otwierać się na tę nową rzeczywistość – i to sprawiło, że poczułem wielką ulgę. A ostatecznie zacząłem chodzić bardziej wypoczęty.

    To pięknie wpisuje się też w moją filozofię życiową, która zakłada mniej ram, harmonogramów, a więcej wolności i elastyczności. Śpię, kiedy jestem zmęczony, a wstaję, gdy jestem wypoczęty, nie patrzę na aktualną godzinę. To sprawia, że zdarzają się sporadyczne sytuacje, że to noc staje się moim dniem, a dzień nocą. Taka wolność bardzo mi pasuje. Cieszę się, że zorganizowałem sobie życie w ten sposób, że mogę sobie pozwolić na taką codzienność.

    Otwarcie się na inne godziny funkcjonowania i odpoczynku, pozwoliło mi również zacząć eksperymentować z okazjonalnymi, krótkimi drzemkami w ciągu dnia (10-20 minut) – najczęściej przed treningami, czy to na siłowni, czy w szkole tańca. Niezły boost energii w ciągu dnia!

    aby wymagać

    W sierpniu na blogu pojawił się też wpis z kilkoma refleksjami na temat samodoskonalenia oraz roli wewnętrznej motywacji i determinacji w dążeniu do stania się lepszą wersją siebie. Choć warto uwzględniać rady i opinie innych, kluczowe jest, by największe wymagania stawiać przed sobą. To specyficzny wpis – nieplanowany, powstał spontanicznie, trochę „na kolanie”. Jest to typowy zbiór przemyśleń, jakie często pojawiają się w moim dzienniku. Inspiracją do jego powstania był wpis, który wrzuciłem któregoś dnia na BlueSky, w ramach codziennego #dzieńdobry.

    nowości na gwiazdę, jedną gwiazdkę ⭐️

    Kolejny wpis to opowieść o tym, jak przypadkowe inspiracje mogą prowadzić do głębokich refleksji i interesujących wniosków. Zainspirowany pewnym odcinkiem podcastu, zgłębiam temat zmian i oporu, jaki często towarzyszy nowościom. Zastanawiam się, dlaczego ludzie niechętnie przyjmują zmiany, oraz jak te reakcje mogą wpływać na rozwój i codzienne życie.

    fajna muzyka 🎵 na wrzesień

    Nastał nowy miesiąc, więc czas też na nową muzykę! Łap poniżej link do wrześniowej playlisty 😊.

    do następnego razu!

    Coraz bardziej podobają mi się listy, jakie wysyła, do Ciebie w ramach 🗞️ Co słychać?. Dzięki nim mogę nie tylko przesłać Ci garść informacji o tym, co nowego u mnie i na blogu, ale również (a może i przede wszystkim!) podsumować sobie ostatnie kilka tygodni i z takiego podsumowania próbować wyciągać wnioski.

    Przypominam, że na każdy z moich listów możesz odpisać bezpośrednio z Twojej skrzynki mailowej, do każdego możesz też dodać komentarz na moim blogu – w końcu należysz do grona 🐦 Wróbelków, które taką możliwość posiadają! Więc… co słychać u Ciebie? 😊

  • życie bez alkoholu – 250 dni później

    Dziś świętuję ważny kamień milowy i chciałem się tym z Tobą podzielić. Wcześniej o tym nie wspominałem, ale 1 stycznia 2024 podjąłem decyzję, że nie chcę więcej brać do ust alkoholu. Sylwestrowa impreza, kończąca poprzedni rok, była ostatnią, na której bawiłem się z alkoholem. Przed chwilą minęło 250 dni od tego momentu i pomyślałem, że czas napisać o tym kilka słów.

    Choć nigdy nie spożywałem dużej ilości alkoholu, moja styczność z nim należała raczej do sporadycznych, to mimo wszystko postanowiłem zrezygnować nawet z takiej ilości tej trucizny. Tak, alkohol to trucizna – taka sama jak papierosy, narkotyki, czy cyjanek. Zabija. Choć może nie tak szybko i skutecznie jak ta wymieniona na końcu.

    moje doświadczenia

    Z perspektywy czasu widzę, że alkohol przez lata był obecny w moim życiu w różny sposób. Przede wszystkim był on główną część towarzyskich spotkań, które wydawały się… bezpieczne i niewinne. Zaczęliśmy się poznawać już na końcu podstawówki i od tamtego czasu zaczął być on tożsamy z dobrą zabawą. Jednak, w miarę jak dorastałem, zacząłem dostrzegać, że alkohol nie wnosił do mojego życia niczego wartościowego. Było wręcz przeciwnie – odbierał mi to, co najważniejsze.

    Nie mogę powiedzieć, że kiedykolwiek miałem problem z nadużywaniem alkoholu, od zawsze był on dla mnie jedynie elementem spotkań towarzyskich, sposobem na zabawę, wyzwalaczem śmiechu, ale mimo to, tracenie kontroli – albo nawet tylko jej kawałka – po wypiciu alkoholu, stało się dla mnie zbyt częstym zjawiskiem. Pamiętam chwile, kiedy po imprezach budziłem się następnego dnia z uczuciem wstydu za moje zachowanie. Choć nie bawiłem się przecież inaczej, niż osoby, z którymi byłem poprzedniego wieczoru. Jednak czułem się, jakbym stawał się kimś innym – kimś, kim nie chciałem być. Nie mogłem znieść myśli, że coś takiego może się powtórzyć.

    Zapadła więc decyzja. Rzucam to. I nazbierałem całą garść powodów, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to dobra decyzja.

    mit

    Wiele osób wierzy, że alkohol to sposób na rozluźnienie. W końcu tak często słyszymy o „kieliszku wina po ciężkim dniu pracy” jako nagrodzie czy antidotum na stres. W mojej ocenie nie tylko nie jest to prawda, ale jest totalnie odwrotnie. Zamiast pomocy, relaksu, odpoczynku, alkohol wprowadzał do życia więcej chaosu. Potwierdzają to badania, według których alkohol nie tylko nie pomaga w zdrowym relaksie, ale może prowadzić do stanów lękowych i depresji. Zamiast przynosić ulgę, robi z nas kogoś innego. Sprawia, że skręcamy w stronę, w którą wcale skręcać nie chcemy.

    zdrowie i dobre samopoczucie

    Alkohol ma negatywny wpływ zarówno na zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. To toksyna, która szkodzi każdemu organowi w ciele, przyczyniając się do problemów z sercem, wątrobą i układem nerwowym. Takie są fakty. I one doprowadziły mnie do pytania: dlaczego właściwie dobrowolnie spożywam coś, co tak bardzo mnie niszczy?

    Dzień po spożyciu alkoholu był zawsze trudny. Fizyczny dyskomfort to jedno – bóle głowy, brak energii, problemy z koncentracją. Ale to, co naprawdę mnie dobijało, to psychiczna „kacowa mgła”, poczucie winy i wstyd. Doszedłem do wniosku, że życie w zgodzie z moimi wartościami oznacza rezygnację z alkoholu. I nie miało znaczenia, czy chodzi o dużą imprezę ze znajomymi, czy dwa piwa do obiadu z dawno niewidzianym kolegą ze szkoły.

    spożywanie jako nałóg

    Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że alkohol jest równie uzależniający, co papierosy, słodycze, czy inne używki, narkotyki. Raz dziennie, raz w tygodniu, raz w miesiącu – inna jest tylko skala nałogu. Kiedyś paliłem papierosy. To moje czarne czasy. Na szczęście udało mi się z tego uwolnić. Dlatego zdecydowałem, że na alkohol również nie ma miejsca w moim życiu. Pragnienie bycia wolnym od wszelkich nałogów to kolejny z powodów, które poprowadziły mnie do tego, by podjąć decyzję o całkowitej rezygnacji z alkoholu.

    dlaczego nie przerwa

    Oczywiście. Zamiast podejmować tak jednoznaczną i restrykcyjną decyzję o całkowitej rezygnacji z alkoholu, mogłem sobie jedynie zrobić od niego przerwę. Jednak zrozumiałem, że nie ma dla mnie sensu traktowanie alkoholu jako czegoś, od czego mogę chwilowo odpocząć. Opisane w tym wpisie powody, dla których z alkoholem się nie lubimy, nie znikną po tygodniu, miesiącu, czy nawet roku. Chcę wyeliminować alkohol całkowicie, ponieważ nie pasuje on do mojej wizji „fajnego życia” – życia prostego, zdrowego, i autentycznego.

    wyzwania

    Nie było to łatwe. Przez lata uczyłem się, że „alkohol = rozrywka”, a „rozrywka = alkohol”. To silnie zakorzenione przekonanie wymagało przemyślenia i dość mocnej zmiany w mojej głowie. Pojawiły się momenty, w których czułem się wyobcowany, gdy znajomi podczas wspólnych, wieczornych spotkań sięgali po drinki. Ale z każdym kolejnym spotkaniem czułem się silniejszy i bardziej pewny swojej decyzji. Musiałem nauczyć się na nowo bawić. W inny sposób. I odkryłem, że to, co wcześniej nazywałem „rozrywką”, wcale nią nie było.

    korzyści

    Dziś, po 250 dniach, mogę szczerze powiedzieć, że moje życie zmieniło się na lepsze. Może nie jest to zmiana diametralna, zauważalna gołym okiem, ale widzę, że mam więcej energii, lepiej śpię, a i moje relacje ze znajomymi stały się bardziej autentyczne. Cenię sobie jasność umysłu i poczucie kontroli nad własnym życiem. Rezygnacja z alkoholu pozwoliła mi żyć zgodnie z moimi wartościami i dążyć do prostszego, bardziej zorganizowanego życia.

    ten wpis…

    Są dwa powody, dla których powstał ten wpis.

    Pierwszym jest to, aby zachęcić Cię do refleksji nad Twoim stosunkiem do alkoholu. Nad tym, że lampka wina, po którą być może sięgasz do niedzielnego obiadu sprawia, że Twoje życie skraca się o mały kawałeczek. Alkohol to trucizna, niezależnie od tego, czy wypijasz butelkę wódki pod sklepem, czy kieliszek drogiego szampana w sylwestrowy wieczór. Każda zmiana zaczyna się od decyzji.

    I to prowadzi mnie do drugiego powodu, dla którego powstał ten wpis. Wielokrotnie pisałem na blogu, że fajne życie to deklaracja. To właśnie od deklaracji wszystko się zaczyna. A ten wpis jest moją deklaracją. Taką, która ma mi pomóc w kontynuowaniu mojej podróży do fajnego życia.

    Ostatnie 250 dni to był dla mnie trudny, ale zarazem niezwykle satysfakcjonujący czas. O wiele łatwiej było mi się odciąć lata temu od papierosów niż teraz od alkoholu. Być może dlatego, że po papierosy sięgałem każdego dnia, w każdej godzinie mojego życia – ten nałóg.był bardzo wyraźny w moim życiu, a alkohol… był nieco zamaskowany. Zdarzało się, że nie sięgałem po niego i przez dwa-trzy miesiące, nie odczuwałem potrzeby, by po niego sięgnąć. Jednak potem przychodził moment spotkania ze znajomymi, imprezy, urodzin, zabawy sylwestrowej i… alkohol wracał. A wraz z nim wszystkie opisane w tym artykule problemy.

  • nic mi nie będzie, palę tylko na imprezach

    O szkodliwości papierosów nie muszę chyba nikomu z Was przypominać. Ale czy wiedzieliście, że w połączeniu z alkoholem mogą wyrządzić jeszcze większe szkody? Okazuje się, że alkohol sprzyja wnikaniu szkodliwych substancji z papierosa do organizmu…

    Kilka słów na ten temat z krótkiego sylwestrowego wpisu w serwisie jakrzucicpalenie.pl:

    Niestety, jak pokazują badania naukowe jednoczesne palenie papierosów i picie alkoholu znacząco zwiększa ryzyko wystąpienia szeregu nowotworów, nie tylko raka płuca. Alkohol ułatwia wnikanie rakotwórczych substancji z papierosa do organizmu, w szczególności w obrębie jamy ustnej oraz gardła, przyczyniając się do znacznego zwiększenia ryzyka wystąpienia nowotworów głowy i szyi. Szacuje się, że zaprzestanie palenia papierosów oraz picia alkoholu redukuje to ryzyko nawet o ponad 80%!
    — jakrzucicpalenie.pl/2018/12/31/bawic-sie-bez-papierosa/

    Popularne określenie: „palę tylko na imprezach”, nabiera nieco innego sensu, prawda? 🙂

  • zaplanuj swój sen – aby rano obudzić się z uśmiechem na ustach

    Chyba wszyscy przyznacie mi rację, że dzielimy się na dwie grupy: jedni podnoszą się rano z łóżka wraz z pierwszym sygnałem budzika (a czasem nawet 5 minut przed) a drudzy mogą przez dwie godziny spać i przez sen wciskać w budziku przycisk „drzemka” nie potrafiąc zorganizować sobie produktywnych poranków. Kończy się to zazwyczaj w biegu przez cały dzień próbując nadrobić stracony czas. Ja, niestety, zaliczam się do grupy drugiej i sam przez długi czas próbowałem poradzić sobie z powolnym, porannym wstawaniem tak, aby móc o świcie przygotować sobie cały nadchodzący dzień. Pierwszym kluczem do sukcesu, okazało się dokładne zaplanowanie nie tyle porannego wstawania, co właśnie zasypiania i snu. Chciałbym przedstawić Ci kilka porad, które pozwolą Ci odpowiednio przygotować się do spokojnego i efektywnego snu oraz znacznie ułatwią poranne wstawanie.

    Kawa tylko do południa

    W drugiej połowie dnia staraj się nie pić mocnej kawy, herbaty, a nawet coli. Wszystkie te produkty zawierają pobudzającą kofeinę, która jeszcze przez długi czas po wypiciu będzie działała w Twoim organizmie i nie pozwoli Ci wypocząć podczas snu.

    Tylko krótkie drzemki

    Jeżeli lubisz ucinać sobie drzemki w ciągu dnia, postaraj się, aby nie trwały one dłużej niż 15-20 minut. To spokojnie wystarczy, aby Twój organizm szybko się zregenerował po większym wysiłku, ale nie zaburzy rytmu dnia i nocy, co pozwoli Ci spokojnie położyć się wieczorem i zasnąć.

    Zadbaj o wieczorną dietę

    Postaraj się, aby ostatnie posiłki dnia były lekkostrawne i pozbawione cukru i kofeiny – polecam Ci drób, ryby, ciepłe mleko z miodem, ewentualnie lody albo kawałek gorzkiej czekolady. Produkty te bogate są dodatkowo w tryptofan – aminokwas, który podnosi nieco poziom serotoniny, czyli hormonu który pozwala nam się odprężyć.

    Świeże powietrze poprawi Twój sen

    Przed snem wybierz się na dłuższy spacer, a przed wyjściem zadbaj o wietrzenie sypialni – nawet jeżeli nie zachęca do tego pogoda za oknem. Świeże powietrze pomoże ci szybciej zasnąć. Pamiętaj – optymalna temperatura w pomieszczeniu powinna wynosić około 19-20 stopni Celsjusza. Znacznie poprawi to Twój jakość Twojego snu oraz zapobiegnie rozprzestrzenianiu się zarazków.

    Stała pora zasypiania

    Staraj się kłaść spać o tej samej porze każdego dnia – Twój organizm szybko przyzwyczai się do takiego rytmu i po jakimś czasie zauważysz, że 15 minut przed „umówioną” godziną, ciągnie się już do łóżka.

    Oczyść swój umysł

    Pamiętaj, że sypialnia to miejsce gdzie śpisz a nie rozmyślasz o problemach. Powiedz o tym swojemu partnerowi / partnerce. Ustalcie wspólnie, że wieczorem nie rozmawiacie na poważne tematy. To bardzo ważne, abyś kładł się do łóżka z paczką pozytywnych myśli. Nie oglądaj też przed snem horrorów, kryminałów, które trzymają w napięciu, podnoszą tętno i rozbudzają. Zamiast tego zrób sobie w głowie listę 3 zadań, które chciałbyś zrealizować następnego dnia. Będziesz o nich pamiętał po przebudzeniu.

    Niebieskie światło największym wrogiem snu

    Musisz wiedzieć, że większość urządzeń, po które zapewne sięgasz przed snem – smartphone, tablet, komputer, telewizor – emitują niebieskie światło, które hamuje wydzielanie melatoniny – związku organicznego odpowiedzialnego w naszym organizmie między innymi za zasypianie. Staraj się więc na godzinę przed pójściem spać nie używać żadnego z tych urządzeń. Zadbaj również o to, aby podczas zasypiania w sypialnie nie było urządzeń emitujących niebieskie światło.

    Leki na sen nie rozwiązują problemu…

    …tylko go maskują. Jeżeli masz problemy z zasypianiem i wydaje Ci się, że tylko leki są w stanie pozwolić Ci spokojnie zasnąć, może musisz jeszcze raz spokojnie przeczytać i przeanalizować mój wpis? Czasem jeden drobny błąd albo niedopatrzenie może popsuć nam całą noc.

    Alkohol i sen

    Staraj się nie sięgać przed snem po alkohol. Działa on bardzo negatywnie na nasz sen i sprawia, że po przebudzeniu jesteśmy bardzo zmęczeni. Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej dlaczego tak się dzieje, polecam Ci obejrzenie wideo #1-RazNaJakiśCzas – krótkiego filmu o alkoholu i jego nieporządanych działaniach. Dowiesz się również z niego, jak możesz maksymalnie ograniczyć negatywne skutki alkoholu w Twoim organizmie.

    To tyle jeżeli chodzi o moje porady dotyczące szybkiego i dobrego zasypiania. Jeżeli masz inne przyzwyczajenia i zasady – podziel się nimi w komantarzach!

  • kac – skąd się bierze, jak mu zapobiegać i z nim walczyć?

    Impreza, przyjęcie, wesele, spotkanie ze znajomymi w pubie a czasem nawet spotkanie firmowe czy konferencja. Zakładając, że na wszystkich występuje alkohol, często następstwem łączącym te wydarzenia jest kac, nazywany również – kociokwikiem.

    Najczęściej opisywany jest jako zwykłe „złe samopoczucie”, w rzeczywistości jednak objawy kaca to coś o wiele więcej – wyschnięte gardło i usta, osłabienie, zmiany nastroju, zaburzenia koncentracji, nudności i wymioty, ból głowy, zmęczenie, nadmierne pocenie, drgawki, wrażliwość na światło, dźwięki i dotyk, ból mięśni, odwodnienie. Wszystko to bardzo często towarzyszy spożywaniu nadmiernej ilości alkoholu, czego efektem jest właśnie kac.

    Skąd jednak bierze się kac? Oczywiście jest on efektem spożywania napojów alkoholowych, których głównym składnikiem jest etanol, czyli alkohol etylowy, który to odpowiada u nas za stan tak zwanego upojenia alkoholowego. W momencie spożywania alkoholu, następuje jego bardzo szybkie wchłanianie do krwioobiegu, i to już bezpośrednio po spożyciu – poczynając od samej jamy ustnej, poprzez żołądek i jelito czcze. Im bardziej alkoholowy jest napój, tym szybciej alkohol jest wchłaniany – zwłaszcza na pusty żołądek, gdy nie może być rozcieńczony zalegającym w przewodzie pokarmowym pożywieniem.

    Alkohol jest bardzo łatwo wchłaniany także przez nasz mózg – do którego dostaje się wraz z krwią. Najwyższe stężenie etanolu w ośrodkowym układzie nerwowym występują w ciągu pierwszej godziny po spożyciu alkoholu –  oznacza to, że w tym czasie zachodzą w naszym organizmie największe zaburzenia psychiczne i zachowania.

    Alkohol powoduje w organizmie także zaburzenia biochemiczne – najczęściej zmiany w stężeniach elektrolitów – obniżenie poziomu potasu, wapnia, magnezu i fosforanów, wynikające z niedożywienia oraz powodowanego przez alkohol zmniejszonego ich wchłaniania, a zwiększonego wydalania.

    Proces redukcji alkoholu etylowego przebiega głównie w wyniku metabolizmu w wątrobie. Częstym efektem sporego spożycia alkoholu jest więc upośledzenie wątroby a konkretnie syntezy glukozy w wątrobie, co prowadzić może do obniżenia poziomu glukozy we krwi a w efekcie do hipoglikemii. Alkohol wydalany jest też w mniejszym stopniu z wydychanym powietrzem, moczem i potem – wtedy jednak w postaci nieprzetworzonej. Stąd charakterystyczny zapach osoby spożywającej alkohol. Innym zaburzeniem mogącym występować u osoby spożywającej alkohol w nadmiernej ilości przez długi czas, może być kwasica ketonowa, zwana również cukrzycową, i dla diabetyka chorego na cukrzycę typu I, może stanowić bezpośrednie zagrożenie życia. Powodem tego powikłania jest niedożywienie w jakie powoduje częste spożywanie dużych ilości alkoholu. Zbyt duża dawka wypitego alkoholu może być także przyczyną ostrego zatrucia, co może doprowadzić do niewydolności oddychania i krążenia, a następnie do śmierci.

    Oczywiście objawy te dotyczą spożywania alkoholu etylowego. Istnieją również inne rodzaje alkoholu, na przykład metanol, czyli alkohol metylowy. Metanol wchłania się tak samo dobrze jak alkohol etylowy. Po dostaniu się do krwi, trafia do tkanek i kumuluje się w narządach najbardziej uwodnionych jak na przykład gałka oczna. Sam alkohol metylowy nie jest szkodliwy i jest on dość szybko spalany w organizmie człowieka. Wysoko toksyczne są jednak dwa produkty powstające w wyniku jego bardzo szybkiego metabolizowania – formaldehyd i kwas mrówkowy. Uszkadzają one komórki denaturując, czyli ścinając, białka i uszkadzając nerwy, szczególnie wzrok. Alkohol metylowy niszczy więc nasz centralny układ nerwowy, wątrobę, nerki oraz serce co w efekcie prowadzi do śmierci. Dawką śmiertelna może być już nawet 30 ml alkoholu metylowego, czyli równowartość alkoholu etylowego w 75 g czterdziestoprocentowej wódki. Niedużo?

    Jednak – wróćmy do etanolu, jest znacznie bezpieczniejszy i jest duża szansa, że jego duże spożycie skończy się dla nas jedynie nieprzyjemnym kacem. Przyjrzyjmy się dokładnie objawom kaca i dlaczego właściwie występują.

    Osłabienie i zmiany nastroju to najbardziej powszechne z objawów – pojawia się przez wątrobę, która w wyniku absorpcji alkoholu produkuje tłuszcz i kwas mlekowy, zaburzając wchłanianie cukru. Trzustka dodaje swoje i odpowiada za nudności, wymioty oraz czasem ból, jest to wynik zwiększonego wydzielania soków trawiennych. Alkohol przenika do żołądka, podrażniając nabłonek komórkowy. Pobudza również produkcję kwasu chlorowodorowego w żołądku a jednym ze sposobów pozbycia się toksyn przez organizm jest – wymiotowanie. Pękające w mózgu naczynia krwionośne powodują nieznośny ból głowy a zaburzenia snu i całodniowe uczucie niewyspania funduje nam gruczoł przysadki uwalniający niewłaściwe ilości hormonów, zaburzając rytm dobowy organizmu.

    Za nadmierne pocenie się, drgawki oraz wrażliwość na światło, dźwięk i dotyk odpowiedzialny jest centralny system nerwowy, który w wyniku spożycia dużej ilości alkoholu doznaje chemicznego przedawkowania. Podrażnione alkoholem nerki źle absorbują wodę, co z kolei powoduje zwiększone wydalanie moczu i odwodnienie. A z kolei w wyniku odwodnienia pojawiają się wyschnięte gardło i usta. Warto zauważyć, że gdy spożywamy alkohol, doświadczamy efektów działania etanolu, a dopiero potem, trzeźwiejąc – aldehydu octowego. Proces trzeźwienia oznacza, że alkohol rozkłada się do aldehydu, co z kolei zwiastuje kaca.

    Słowo kac pochodzi od niemieckiego słowa Katzenjammer, które to utworzone zostało ze słów Katzen czyli koty, oraz Jammer czyli nędza, jęki, nieszczęście. Razem daje nam to właśnie koci skowyt, zawodzenie oraz… kociokwik.

    Stężenie alkoholu we krwi zależy od wielu czynników. Są to na przykład ilość wypitego alkoholu, masa i budowa ciała, płeć, ogólny stan zdrowia i indywidualne cechy osobnicze. Nie da się więc ustalić bezpiecznej dawki spożycia alkoholu, po której unikniemy następstwa w postaci kaca. Dla jednych może to być pół butelki wódki, na innych zadziałają już dwa drinki.

    Są osoby twierdzące, że kac występuje tylko po niektórych rodzajach alkoholu, niektórzy upierają się, że wino nie powoduje kaca – oczywiście to mit. Również wino może powodować opisywane już objawy. Co więcej, wino zawiera dodatkowo taninę, która u niektórych osób może potęgować ból głowy.

    Warto również pamiętać, że alkohole słodowe, jak na przykład whisky, będą powodowały silniejsze reakcje niż te zawierające alkohol w czystszej postaci. Istnieją również teorie, że w przypadku spożywania różnych rodzajów napojów alkoholowych, należy zachować odpowiedni kolejność, co złagodzi późniejsze występowanie kaca – oczywiście, teorie te są błędne. Na intensywność kaca wpływają nie kolejność spożywania napojów, a ilość wypitego alkoholu. Nie ma więc znaczenia, czy zaczynasz od piwa i kończysz na wódce, czy startujesz od whisky a kończysz na winie. Faktem jednak jest, że samo mieszanie rodzajów napojów alkoholowych nie może skończyć się dla nas dobrze a efekty takich połączeń z pewnością poczujemy następnego dnia.

    Spożywając alkohol, powinniśmy zawsze pamiętać, że możemy wykonać kilka czynności, które mogą znacząco złagodzić objawy kaca, musimy tylko trzymać się pewnych reguł.

    Pierwszą z nich, i jako jedyną eliminującą 100% przypadków kaca, jest abstynencja. Zapobiega zarówno dolegliwościom które doświadczymy w trakcie spożywania alkoholu, jak i tym, które występują nieco później, zazwyczaj po przebudzeniu. Gdy jednak pierwsza metoda nie zadziała, kolejną jest nawadnianie organizmu w trakcie spożywania alkoholu. Wypicie szklanki wody pomiędzy piwami albo drinkami, pozwala stopniowo nawadniać organizm i redukować całkowitą ilość spożywanego alkoholu. Warto jest też na samym początku zjeść porządny posiłek – najlepiej tłusty. Spowalnia to absorpcję alkoholu. Trzeba jednak pamiętać, że jezeli przypomnimy sobie o zjedzeniu posiłku już po wypiciu alkoholu, przed samym pójściem spać – nic nam to już nie pomoże.

    Równie nieskuteczne będzie branie przed samym snem tabletki przeciwbólowej – po przebudzeniu się, nie będzie już ona działać a jej połączenie z alkoholem może nie wpłynąć na nas najlepiej. Tabletka przeciwbólowa ewentualnie pomoże, gdy zażyjemy ją dopiero po przebudzeniu. Należy jednak unikać acetaminofenu, czyli paracetamolu – alkohol zaburza bowiem proces przetwarzania paracetamolu przez wątrobę, co może doprowadzić nawet do jej trwałego uszkodzenia albo przynajmniej stanu zapalnego. Częstym sposobem na kaca, stosowanym w trakcie spożywania alkoholu jest spory wysiłek fizyczny – tańce, szaleństwo na parkiecie lub zmęczenie się w inny sposób. Tak, takie metody przyspieszają metabolizm alkoholu, mogą jednak wywoływać zaburzenia krążenia i błędnika a nawet nudności co będzie już początkiem wczesnego kaca.

    Podczas picia alkoholu warto za to wspomagać się witaminą C – w postaci soku z owoców, czy chociaż tabletki. Witamina c znacząco przyspiesza rozkład alkoholu i razem z wodą można spożywać ją zarówno przed, w trakcie, jak i po spożyciu alkoholu. Ciekawym sposobem na zapobieganie kaca jest też spożywanie szparagów. Jak dowiedli naukowcy z Institute of Medical Science i Uniwersytetu Krajowego w Korei Południowej, aminokwasy i minerały znajdujące się w pędach i liściach młodych szparagów mogą łagodzić objawy kaca oraz uchronić komórki wątroby przed szkodliwymi metabolitami alkoholu. Należy je jednak zjeść przed rozpoczęciem spożywania alkoholu.

    W aptekach można też nabyć wiele różnych leków i suplementów diety, które mają łagodzić objawy kaca blokując działanie szkodliwych enzymów, które powstają w wyniku spożywania alkoholu lub takie, które zawierają w sobie kwas acetylosalicylowy działający głównie przeciwbólowo. Niestety, ich skuteczność nie została potwierdzona a ich rzekome działanie dotyczy tylko za każdym razem pojedynczych objawów kaca, zostawiając nas z całą masą innych dolegliwości – nie wspominając już o efektach ubocznych działania samych leków. Lepiej więc zostawić leki w aptece i skupić się na innych, bezpieczniejszych sposobach.

    Co jednak zrobić, gdy po obudzeniu się przypominamy sobie, że nie piliśmy poprzedniego dnia wody, nie zażywaliśmy witaminy c i nie udało nam się zjeść na początku odpowiedniego posiłku? Podstawowym sposobem łagodzenia objawów kaca będzie ponownie woda – jest ona podstawą każdej terapii i skuteczne nawadnianie organizmu powinno stopniowo łagodzić objawy dnia następnego. Kolejnym wspaniałym, często niedocenianym sposobem jest miód – a w nim potas, fruktoza i antyutleniacze, które to nie tylko skutecznie zmniejszą objawy kaca, ale też dodadzą potrzebnej energii. Można go jeść łyżeczką prosto ze słoika, na kanapce ale również z gorącą wodą w postaci napoju. Warto do niego dodać również witaminę c, która jest kolejnym antidotum na skutki spożycia zbyt dużej ilości alkoholu. Potas i witaminę c szybko uzupełnią też owoce, na przykład banan i jabłko. Można pić soki ze świeżo wyciśniętych owoców, jednak w przypadku dolegliwości żołądkowych, będących efektem spożycia alkoholu, kwasy zawarte w soku ze świeżych owoców, mogą dodatkowo podrażnić nasz żołądek. Niedobór potrzebnych witamin uzupełni w naszym organizmie również kwas buraczany – czyli sok z kiszonych buraków. Można go pić po posiłku a aby nieco uprzyjemnić jego smak, można dodać do niego sok ze świeżo wyciśniętego jabłka. Kolejnym pożytecznym sokiem będzie sok z pomidorów, który również uzupełni potas w naszym organizmie i pomoże zapanować nad drżącymi rękami i kołataniem serca. Gdy wypite soki pomogą na część objawów kaca, ale w prezencie spotęgują problemy żołądkowe, warto wtedy sięgnąć po miętę i rumianek. Bedą one miały również dobry wpływ na nasz stan psychiczny i pomogą z ociężałą głową.

    Zajrzyjmy w karty historii i aby dowiedzieć się, jak nasi przodkowie radzili sobie w czasach, gdy nauka nie była rozwinięta do do tego stopnia co dzisiaj. Na przykład, jedną z metod stosowaną niegdyś na dzikim zachodzie było spożywanie króliczych odchodów, które zawierają dużo kluczowych soli i składników odżywczych. Dzisiaj na szczęście zastępuje nam to zwykły banan. Niegdyś w Ameryce Północnej panowało przekonanie, że ze skutkami przedawkowania alkoholu najlepiej poradzimy sobie zlizując z ciała własny pot, „przeżuwając go”, a następnie wypluwając. Miało to symbolizować pozbycie się z ciała toksyn, które dostały się do organizmu wraz z alkoholem. Metoda nie miała żadnych podstaw naukowych i opierała się jedynie na wierzeniach.

    Z kolei rzymski pisarz Pliniusz Starszy utrzymywał, że zjedzenie dwóch surowych sowich jaj postawi na nogi każdego z problemem kaca. Sposób ten, w nieco zmodyfikowanej wersji, przyjął się też w późniejszych czasach, gdy specjalnością krajów anglosaskich stała się tak zwana Ostryga Prerii, czyli koktajl z żółtek jaj, sosów Worcestershire i tabasco, szczypty soli, pieprzu i ostrej papryki.

    Brytyjski pisarz i poeta, Kingsley Amis, polecał jeszcze inny sposób na kaca – wypłakanie się, co pozwalało oczyścić duszę i ciało a w efekcie eliminowało kaca. Jonathana Goddarda, XVII-wieczny angielski lekarz opracował metodę walki z kacem, polegającą na wypiciu koktajlu zwanego Goddard’s Drops. Składał się on ze szczypty sproszkowanej żmii, amoniaku i czaszki niedawno powieszonej osoby. Wynalazek ten nigdy nie przyjął się w szerszym użytku. Anglicy na przełomie XVIII i XIX wieku opracowali więc nową metodę – sadzą. Twierdzili oni że porcja sadzy rozpuszczona w mleku, może skutecznie pomóc w walce z kacem. Częściowo można było przyznać im rację, ponieważ węgiel do dzisiaj jest używany powszechnie jako środek poprawiający trawienie i wchłaniający liczne toksyny. Środek ten jako antidotum na szczęście również nie przetrwał próby czasu i metoda szybko została porzucona.

    Najciekawszy sposób walki z kacem opracowali chyba jednak Sycylijczycy, którzy wierzyli, że aby odzyskać utracone wraz ze spożyciem alkoholu, męskie cechy – energiczność, siła, odwaga, należy zjeść suszonego, byczego penisa.

    Są jeszce dwie stare metody walki z kacem, które w wielu miejscach i środowiskach, przetrwały do dnia dzisiejszego. Jedna to „Na kaca najlepsza jest praca” a druga „Czym się zatrułeś, tym się lecz”. Czy są warte sprawdzenia? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi.