Tag: blogowanie

  • pieprzyć 🐦 wróbelki

    no dobra, pogadajmy. minął rok, od kiedy zmieniłem mojego bloga w… no właśnie, w co? sam nie wiem. czas podsumować i odkręcić niektóre rzeczy.

    Ten cytat pochodzi z mojego dziennika. Zapisałem go w momencie, w którym wiedziałem już, że coś jest nie tak z obszarem mojego życia, który miał być moim małym, prywatnym miejscem w internecie, sposobem na głęboką refleksję, zaspokojeniem potrzeb kreatywnych i wsparciem w poszukiwaniu właściwych ścieżek w życiu. Musiałem zmienić kierunek i zdecydować, w którą stronę iść.

    Końcówka poprzedniego roku przyniosła u mnie trochę zmian, na które początkowo patrzyłem z nadzieją, a które z czasem okazały się sporym wyzwaniem. Co więcej, patrząc na wszystko z perspektywy czasu, widzę, że zafundowałem sobie niepotrzebny chaos. Między innymi w kontekście mojego bloga – i to o nim dzisiaj będzie w liście do Ciebie.

    Pamiętam, jak rok temu inaugurowałem zmiany na moim blogu. Napisałem wtedy: „ale będzie fajnie”. Niestety nie było. Tak, próbowałem zbudować coś, czego chyba nie przemyślałem do końca. Coś, co miało być jednocześnie blogiem, przestrzenią wymiany myśli, produktem i… wszystkim innym, co przyszło mi do głowy. Chciałem, aby blog był czymś więcej, niż tylko blogiem, by stał się platformą, miejscem wymiany wiedzy, ale też źródłem dochodów. Pomysł początkowo wyglądał dobrze na (wirtualnym) papierze. W praktyce jednak okazał się przerostem formy nad treścią. Blog, który od zawsze był moim miejscem swobodnego wyrażania siebie, przekształcił się w coś, co sam nie do końca czułem. Właściwie przez ostatnie 12 miesięcy przestałem to całkowicie czuć. Nie zrozum mnie źle, mój pomysł częściowo się udał. Część z Was była ze mną, zaufała mojej wizji, zapisaliście się do płatnych planów i cieszyliście się z oferowanych treści. Jednak… ja czułem się coraz bardziej przytłoczony i ograniczony wybranym przez siebie formatem. To właśnie wtedy uruchomiłem moje najważniejsze narzędzie do rozwiązywania życiowych problemów (nie, tym razem nie chodzenie!): jest nim dziennik.

    powrót do przeszłości, czyli krok do przodu

    Był moment, w którym poważnie rozważałem, by to wszystko zakopać. Wszystko! Zlikwidować bloga, który przez lata był moją przystanią, moim ulubionym miejscem, a który z czasem przestał spełniać tę ważną funkcję. Właściwie jedną nogą byłem już na drodze do skasowania wpisów z niego. Wiedziałem, że jeżeli chcę iść drogą obraną rok temu, to muszę to zrobić całkowicie inaczej. Odciąć się od tego, co tworzyłem przez ostatnie lata i robić to wszystko w totalnie odmienny sposób. I wtedy zatrzymałem się na chwilę. Wziąłem głęboki oddech, mój dziennik i zacząłem się zastanawiać…

    Zrozumiałem, że najważniejsze w tym wszystkim było jedno pytanie: Czego ja właściwie szukam?. Nie chodziło o pieniądze, formę, technologię. Chodziło o mnie. O to, że z każdym dniem miałem z tego wszystkiego coraz mniejszą frajdę. Że struktury, które zbudowałem, którymi się obudowałem, zamiast mnie rozwijać, zaczęły mnie męczyć. Zamiast otwierać się na ludzi, zamykałem się w małej grupie. Blog przestał być tym, czym chciałem, aby był – miejscem, gdzie mogłem po prostu pisać i dzielić się myślami.

    Zapadła więc decyzja: pieprzyć 🐦 wróbelki.

    Czas na powrót do tego, co słuszne, co dobre dla mnie.

    a więc znowu blog!

    Znowu, ale nie tak samo. To nie jest powrót do starej wersji bloga, tylko krok do przodu. Po roku prób, po licznych zmianach i kombinacjach, wracam do korzeni. Upraszczam wszystko: blog będzie teraz prosty, przejrzysty, minimalistyczny (już jest!). Bez kolorów, bez zdjęć, bez nadmiaru ozdobników. Zostaje tekst, treść, dzienniki i refleksje. To, co na początku sprawiało mi największą przyjemność – pisanie, bez ograniczeń.

    Znikają rozpraszacze. Koniec z ptaszkami, grafikami, zawiłymi systemami subskrypcji i dodatkowymi opcjami dla różnych grup użytkowników. Likwiduję „🐦 wróbelki” jako nazwę darmowego plan dostępu. Były to elementy, które oddalały mnie od sedna – od pisania. Znikają wróbelki i inne ptaki też. Tak jak zapisałem w dzienniku: albo chcesz pisać, albo nie – więc jednak chcę.

    koniec z planami subskrypcyjnymi

    Pamiętam, jak rok temu cieszyłem się, obmyślając nową koncepcję dla mojego bloga, wymyślałem różne opcje subskrypcji, nazwy, kolory, wybierałem zdjęcia ptaszków, tworzyłem system planów i nazw. Mega fajny, kreatywny czas. Były wróbelki, niebieskie i papierowe ptaki… to był bardzo ciekawy i pouczający dla mnie projekt. Ale czas powiedzieć „stop”. Umiejętność zatrzymania się, refleksji, weryfikacja założeń, efektów – to istotne elementy, które pozwalają mi budować moje fajne życie. Nie boję się zawracać i wprowadzać zmiany. I to robię.

    Artykuły, które były wcześniej dostępne wyłącznie dla osób zapisanych do płatnych planów – teraz są otwarte dla wszystkich. Znikają bariery, znika podział na darmowe i płatne. Blog wraca do swoich korzeni. Wszystko jest dostępne dla każdego, bez konieczności wyboru czegokolwiek. Nie musisz być nawet zapisany, zapisana, by otrzymywać mój newsletter. Jeśli wspierałeś, wspierałaś mój blog w ramach jednego z płatnych planów, możesz już zajrzeć do swojej skrzynki mailowej – czeka tam na Ciebie osobna wiadomość z informacją o zakończeniu subskrypcji, zwrocie i dużej niespodziance jako podziękowaniu za dotychczasowe wsparcie.

    nowy wygląd, nowa struktura

    Zmiany na blogu nie dotyczą tylko struktury, treści i dostępu do nich – zmienił się również wygląd. Postanowiłem od podstaw zaprojektować wygląd mojego bloga, kodując go samodzielnie zgodnie z moimi potrzebami. To pierwszy raz, kiedy nie szukam gotowego szablonu, wyglądu, pomysłu. Nie dostosowuję się do cudzych tworów. Tym razem jest to całkowicie mój projekt, od pierwszej, do ostatniej kreski. Dzięki temu blog będzie bardziej minimalistyczny, ale też bardziej mój.

    Od strony technicznej: zostaję na platformie Ghost, której prostota i ograniczenia, choć czasem irytujące, pozwalają mi na kreatywne podejście do prowadzenia bloga. Im więcej ograniczeń, tym ciekawsze rozwiązania. Ghost nie jest platformą dla każdego, ale u mnie idealnie się sprawdza.

    sociale miediale

    Media społecznościowe, facebooki, instagramy, x’y i inne youtuby nigdy nie były moją mocną stroną. Nie do końca się w nich odnajdywałem, nie za bardzo chciałem uczestniczyć w zbiorowym, wszechobecnym tam narzekaniu, niezbyt dobrze wpisuję się w pogoń za podkręcaniem emocji – a więc tym, co najlepiej w mediach społecznościowych się sprawdza.

    Doszedłem do wniosku, że moje podejście w tym obszarze także wymaga zmiany. Początkowo zafascynowany nowym serwisem Threads, po kilku miesiącach uznałem, że to jednak nie to. Tu wszystko to, co tak bardzo mi w serwisach społecznościowych przeszkadza: wyścig szczurów, clickbaitowe tytuły i pogoń za wzbudzaniem emocji, szukaniem atencji – zostało podkręcone na maksa. Choć może na pierwszy rzut oka tego nie widać. Nie jest to miejsce dla mnie. Zdecydowałem, że wracam do tego, co kiedyś sprawiało mi radość: reaktywowałem stronę na Facebooku, odświeżam konto na Twitterze (X) – tam spróbuję zbudować moje małe miejsca w internecie. Chcę mieć miejsce, w którym mogę wrzucić mały update z moich postępów w dążeniu do fajnego życia, zapytać o coś, poradzić się, a czasem i o czymś podyskutować. Nie wykluczam jednak zmian w tym obszarze – nie wiem, czy moje podejście do mediów społecznościowych ma sens w dzisiejszych czasach – zobaczymy, chcę spróbować.

    wpisy, dzienniki, komentarze, opinie

    Kolejna zmiana: publikowanie mniejszych rzeczy, krótkich form, które wcześniej nie pasowały do skomplikowanego układu bloga. Chcę dzielić się (i już od jakiegoś czasu to robię!) refleksjami na bieżąco, a nie tylko przygotowanymi, dopracowanymi artykułami. Blog to dziennik, a dziennik ma to do siebie, że żyje. Więc – częściej publikuję. To dla mnie prawdziwy powrót do esencji blogowania. Powrót do korzeni. Na nowych zasadach, z nową wiedzą i doświadczeniami. Dziennik pomógł mi to wszystko poukładać. Czasem trzeba cofnąć się o jeden, czy dwa kroki, żeby potem zrobić trzy do przodu.

    co Ty z tym zrobisz?

    Otwieram bloga dla wszystkich. Czas pokaże, jak na to zareagujecie Wy – czytelnicy, osoby, które zdecydowały się obserwować moją drogę do fajnego życia, a których przez ostatnie lata zebrało się naprawdę sporo!

    Ponieważ blog fajne.life zmienia się i już w tej chwili publikuję na nim o wiele więcej treści, więc musisz zdecydować, które z nich chcesz otrzymywać na swoją skrzynkę mailową. Z automatu zostałeś, zostałaś przypisany, przypisana do listy osób, które otrzyma mailem moje comiesięczne podsumowania (co słychać?) oraz wybrane artykuły – np. takie jak ten, który w tej chwili czytasz. Możesz jednak rozszerzyć to, by dodatkowo otrzymywać artykuły z 📗 dzienników, albo i wszystkie publikowane przeze mnie artykuły. Ustawić rodzaj wpisów, które będą wpadały na Twoją skrzynkę mailową, możesz na moim blogu (o tutaj ) – musisz tylko podać swój adres e-mail i wyskoczą Ci opcje możliwych do otrzymywania maili. Zawsze możesz też wpaść codziennie rano na fajne.life i przeczytać, co nowego akurat napisałem – jak za starych, dobrych czasów 🙂

  • 📗 ważna rozmowa

    📅 wpis w dzienniku, 30 września 2024 r.

    no dobra, pogadajmy. minął rok, od kiedy zmieniłem mojego bloga w… no właśnie, w co? sam nie wiem. czas podsumować i odkręcić niektóre rzeczy.

    czego Ty właściwie chcesz? czego się boisz? co lubisz? czego nie lubisz? dlaczego chcesz zmian? o co Ci chodzi? czas na szczerą rozmowę z samym sobą o blogu. od dłuższego czasu widzę, że to nie idzie w dobrym kierunku, nie w tym, w którym chcę aby to wszystko szło.

    dlaczego chcę zamian? ponieważ to, co robię nie przynosi mi takiego fun’u, jaki oczekiwałem oraz efektów, jakie chciałbym widzieć. to nie działa po prostu. i mnie to męczy. nie mam ani bloga, jaki chciałbym mieć, nie mam też z tego produktu, jaki widziałem rok temu. widocznie połączenie wszystkiego w jedną szafeczkę, nie do końca się sprawdziło. a właściwie to wcale się nie sprawdziło. czas wszystko pozmieniać. w tym jestem dobry 😎

    kim chcę być? kogo naśladować? po pierwsze: zobaczmy, co robi Jeff. Jeff Perry. ktoś, na kogo czasami patrzę, a kim nie chciałem się stać. no i… Jeff aktualnie nic nie robi w internecie. Żyje sobie poza nim. mam mu współczuć, czy zazdrościć?

    jaką rolę ma spełniać mój blog? aktualnie żadnej nie spełnia. przestał być blogiem, nie zaczął jeszcze być produktem, w obecnej formie nigdy nie będzie tym, czym chciałbym, aby był.

    chcę znowu mieć bloga. nie chcę z tego rezygnować. a wczoraj byłem gotowy go zakopać, skasować wszystko to, co przez ostatnie lata tworzyłem. moją zabawkę. ale chcę mieć też produkt. i błąd chyba polegał na tym, że chciałem to wszystko połączyć w jedno. trzeba powrócić do tego co było, ale uzupełnić o nową wiedzę. o sobie, o środowisku, o technologii.

    a więc, lecimy, burza mózgu… tylko szczerze,
    – pieprzyć wróbelki, inne ptaki też
    – chrzanić plany, progi, blokady
    – albo chcesz pisać, albo nie – więc jednak chcę
    – kolory. nie chcę ich, zróbmy to wszystko czarno-białe. i bez zdjęć. na co właściwie one są?
    – przyciski, linki, menu, za dużo tego, znowu się obudowałem. a więc wywalam, upraszczam, rezygnuję.
    do dzieła!

  • obudziłem się rano i… (wraca podcast)

    Jak dobrze jest obudzić się w niedzielę rano i zobaczyć za oknem piękne słoneczko. Wiosna musi być już bardzo blisko, nadchodzą przyjemne, cieplutkie miesiące. Uwielbiam w takie dni pootwierać z samego ran okna w mieszkaniu i delektować się wpadającym przez nie świeżutkim, rześkim powietrzem. Dzięki temu moje poranki nabierają kolorów, pisanie w dzienniku sprawia jeszcze więcej przyjemności, a poranna kawa smakuje sto razy lepiej. Oczami wyobraźni wracam już do mojego letniego nawyku siadania rano na balkonie z książką i kubkiem mlecznego napoju.

    Moje poranki zmieniają się dość często, ewoluują i rozwijają się razem ze mną. Nie zmienia się jedno – to cały czas jest moją najważniejszą porą dnia.

    Jest jeszcze jeden powód, dla którego dzisiejszy poranek wprawia mnie w bardzo dobry humor. Otóż po wielu miesiącach pracy (i jeszcze dłuższej przerwie), opublikowałem dzisiaj nowy odcinek podcastu fajne życie. W totalnie nowej formie. I – oczywiście – jestem mega ciekawy, czy przypadnie Wam ona do gustu.

    W ostatnich miesiącach sporo pozmieniałem na moim blogu. Dość intensywnie myślałem o tym, jaki chcę, aby był jego cel. Znalazłem swoją drogę, wartości, jakie chcę Wam tu przekazać. Odkryłem też, co sprawia, że mogę cieszyć się życiem, co sprawia, że każdego dnia staje się ono jeszcze bardziej fajne. Narzędziem, które prowadzi mnie do lepszego dogadania się z codziennością, jest dziennik. To właśnie dzięki niemu udaje mi się rozwiązywać największe problemy, podejmować najtrudniejsze decyzje, czy spełniać najskrytsze marzenia. Zresztą, mój dziennik pomógł mi również zrozumieć, że to właśnie on jest tym cudownym narzędziem, które na co dzień mi pomaga. Dlatego też cały mój blog kręci się wokół prowadzenia dziennika. Pomijam już fakt, że i sam blog tym dziennikiem dla mnie jest.

    Postanowiłem jednak iść dalej, wyjść poza słowo pisane. Dlatego też, po kilku latach przerwy, wracam do Was z podcastem fajne życie – który staje się niejako pomocą, do tego, aby pomóc i Tobie prowadzić dziennik. Ba, byśmy prowadzili go wspólnie. Możesz posłuchać już najnowszego odcinka, w którym skupiam się na porankach.

    Jednak odcinek podcastu to nie wszystko, co dla Ciebie przygotowałem. Jeżeli należysz do grona osób wspierających mojego bloga w ramach planów 🪽 Niebieski albo 🪶 Papierowy ptak, otrzymasz dzisiaj dostęp do dwóch materiałów dodatkowych:

    • Po pierwsze, przygotowaną przeze mnie, kilkustronicową Kartę Dziennika (🍯) do odcinka podcastu w formacie PDF, do pobrania i uzupełnienia – czy to w postaci wydrukowanej – jeżeli taką preferujesz, czy też elektronicznej, ponieważ dokument ten jest tak przygotowany, abyś mógł, mogła go wypełnić, na przykład na swoim komputerze. Jest to Karta Dziennika, z dodatkowymi treściami i siedmioma pytaniami uzupełniającymi do tematu odcinka. Siedem pytań, na siedem dni – a całość będzie Twoją kompletną odpowiedzią na pytanie główne.
    • Drugi to mój prywatny dziennik (🪲), moja odpowiedź na pytanie z odcinka podcastu, która – mam nadzieję – będzie dla Ciebie świetnym przykładem tego, jak prowadzenie dziennika może pomóc w rozwoju osobistym i lepszym poznaniu siebie.

    Oczywiście, aby wysłuchać samego podcastu, nie musisz wspierać mojego bloga, wystarczy, że jesteś moim 🐦 Wróbelkiem, a więc otrzymujesz ten newsletter.

    To co? Chcesz posłuchać najnowszego odcinka podcastu fajne życie? Znajdziesz go w swojej aplikacji do słuchania podcastów w smartfonie, na Spotify, albo na moim blogu, o tutaj:

    I nie zapomnij dać mi znać, czy formuła tego podcastu przypadła Ci do gustu. Planuję, abyś coraz częściej mógł, mogła nie tylko czytać, ale i słuchać o dążeniu do fajnego życia.

    Cześć!

  • coś się zmieniło – ale będzie fajnie! 🙂

    Gdy wybierałem dla siebie temat 2023 roku, nie spodziewałem się jeszcze, że będzie to rok tak wielu kluczowych dla mnie transformacji. Nie są to zmiany rewolucyjne, nie rzuciłem wszystkiego i nie wyprowadziłem się w Bieszczady, są to, tak zwane, „kolejne kroki”, konsekwencja tego, co w mojej głowie działo się w ostatnich latach. Tyle tylko, że są to kroki bardziej zdecydowane, mocniejsze, niż te, które wcześniej robiłem. Widzę to dzisiaj bardzo wyraźnie i już nie mogę się doczekać, aż będę podsumowywał to wszystko na koniec tego, 2023 roku.

    Prowadzę bloga już od ponad 7 lat – całkiem ładny wynik, jak na osobę, która uważa, że jedną z rzeczy, nad którą musi ciężko pracować… jest wytrwałość.

    W tym czasie kilkaset razy klikałem na nim przycisk „opublikuj” i wiele razy zastanawiałem się, czym on – ten blog – dla mnie jest, jaką odgrywa rolę w moim życiu, po co go założyłem i jaka jest jego przyszłość. I często miałem mieszane uczucia, z jednej strony odsłaniałem całkiem sporą część siebie, a z drugiej wiedziałem, że publikuję jedynie małą część tego, czym chcę się dzielić. Zawsze coś mnie powstrzymywało. Pisanie od zawsze było on dla mnie jednym z ulubionych zajęć, piszę całkiem sporo – co widać choćby po objętości tego listu – i chcę pisać więcej, chcę też publikować więcej. Od dawna jednak wiedziałem, że coś się musi zmienić. I wygląda na to, że to właśnie ten rok jest w moim życiu rokiem zmian. Albo raczej powinienem powiedzieć, że jest to czas, w którym w końcu widać efekty zmian, ponieważ te zaszły już dawno – w mojej głowie.

    Wy

    Wiem, że lubicie to, co piszę, wiem, że czasem Wam to pomaga. Wiem to, ponieważ czasem mi o tym piszecie – w komentarzach, w mailach, w mediach społecznościowych… a ja zbieram wszystkie te słowa i karmię się nimi w momentach takich, jak te, gdy podejmuję decyzje na temat przyszłości. A słowa, które od Was otrzymuję, są piękne. Zresztą, sami zobaczcie:

    Twój blog był jednym z czynników zmieniających moje podejście do życia 🙂

    Takie zdania od Was dodają mi tak bardzo skrzydeł.

    Trafiłem na Pańskiego bloga i chciałbym Panu bardzo podziękować za wpis, który opublikował Pan w lutym tego roku (…)

    (…) kwestie które podnosisz na swoim blogu, i to o czym piszesz.. jest wspaniałe !

    Bardzo dobry artykuł (…)

    Uwielbiam deszcz, jest bardzo relaksujący

    Sporo komentarzy dostałem po wpisie o padającym deszczu… totalnie się tego nie spodziewałem.

    Dzięki za ten artykuł!

    Piękne

    Wieczorem jak pada lubię siedzieć przy kominku z dobra książką:)

    Rzeczywiście, „Magia sprzątania” Marie Kondo to o wiele więcej niż tylko poradnik jak utrzymać dom w czystości. (…)

    pan Hilary często gubi swoje okulary.

    Takie śmieszkowe też lubię! 🙂

    Cześć, na stronę trafiłem dość przez przypadek. Widzę, że masz pasję do pisania i nagrywania (…)

    Bardzo fajny podcast 😉 miło się słucha

    ładne

    Bardzo dobry artykuł, palenie jest czystą głupotą i niepotrzebnym szkodzeniem sobie na zdrowiu.

    Uwielbiam deszcz, jest bardzo relaksujący

    Dzięki za artykuł. Szukałam kogoś, kto w dobrze nakreśli mi idee „drugiego mózgu” żeby zdecydować, czy dalej poświęcać temu tematowi czas i znalazłam 😀

    Piękne

    „Co dzień jakiś postęp musi być” – ostatnio bardzo po drodze mi z takim podejściem 🙂

    Wieczorem jak pada lubię siedzieć przy kominku z dobra książką:)

    Dzięki wielkie, bardzo przydatny artykuł.

    Dziękuje za świetny artykuł:)

    Witam bardzo fajny blog o życiu.

    Na początku też zaczynałem od szklanki wody z tym że czasami sobie urozmaicam delikatnie smak cytryną lub miętą 😉

    Uwielbiam Was czytać! A jest to tylko malusieńki wycinek tego, co do mnie przysłaliście. Wszystkie te słowa były ważnym głosem w odpowiedzi na pytanie: „co dalej?”. A oto odpowiedź, do której doszedłem: zmiany.

    Co się zmienia?

    platforma

    Największa dla mnie zmiana jest pewnie jednocześnie tą najmniej interesującą dla Was. Jednak to od niej właśnie zaczynam, ponieważ była pewnego rodzaju koniem pociągowym pozostałych zmian. Tak to często bywa, że przy różnego rodzaju transformacjach, chwytamy się jednej, wcale nie największej zmiany, ale takiej, która w pewnym stopniu ciągnie nas dalej w procesie większej metamorfozy. Warto szukać tych „koni pociągowych” i w odpowiednich momentach umieć je wykorzystać.

    Mój blog zbudowany był do tej pory na najpopularniejszym w internecie silniku obsługującym zarządzanie treścią – wordpress. Daje on ogromne, można chyba powiedzieć, że dla blogera wręcz nieograniczone możliwości. I tu chyba pojawia się jedna z największych tajemnic, jakie udało mi się w ostatnich latach odkryć: ja… potrzebuję ograniczeń. Jak koń z przysłoniętymi częściowo oczami, by nic dookoła go nie rozpraszało. Ograniczenia, bariery, a co za tym idzie – prostota, są elementem niezbędnym do skupienia. Dostrzegam to w wielu obszarach mojego życia.

    W pracy na co dzień zajmuję się między innymi tworzeniem i opiekowaniem się stronami internetowymi opartymi o system wordpress. Znam go dość dobrze, wiem, jakie ma możliwości, co oferuje, co można z nim zrobić. I może właśnie dlatego, w tym roku postanowiłam porzucić go na rzecz czegoś zupełnie innego, innego systemu do zarządzania treścią – platformy o nazwie Ghost. Ładnie się nazywa, prawda? 🙂

    Od dawna chciałem, by mój blog był dla mnie miejscem, w którym piszę, a nie takim, w którym wykonuję poprawki, zmiany, aktualizacje, usprawnienia, do którego dorzucam dodatki i który co tydzień otwiera mi jakieś nowe drzwi i poszerza swoje możliwości. Wszystkie te rzeczy były dla mnie jedynie kolejnym rozpraszaczem i odsuwały mnie od tego, co naprawdę chcę robić – od pisania. Więc dokonałem tej zmiany i nagle wszystko się zmieniło.

    W tej „nowej rzeczywistości” nie mam zbyt wielu możliwości rozbudowy, kombinowania, tworzenia integracji czy poprawiania. A przynajmniej są one o wiele, wiele mniejsze, niż w poprzedniej konfiguracji. I to daje mi… spokój.

    Wiem, że dzięki tej zmianie, będę mógł bardziej skupić się na pisaniu, tworzeniu treści, dostarczaniu Wam nowych, niesamowitych rzeczy. Poświęciłem wiele ostatnich miesięcy, planując cały ten proces i dziś już wiem, że był dla mnie to strzał w dziesiątkę – przynajmniej jeżeli chodzi o część celów, które chciałem osiągnąć. Pozostałe z nich są związanych z tym, jak Ty – z biegiem czasu – podejdziesz do zmian, które wprowadziłem. Choć wymiany platformy tak naprawdę nie zobaczysz, ponieważ jest to coś, co kryje się „pod maską” strony, to wyniknie z niej wiele innych zmian w działaniu i filozofii bloga – aczkolwiek nie w filozofii stojącej za nim.

    Proces przenoszenia treści ze starej strony (na której do tej pory opublikowałem już kilkaset wpisów!) będzie trwał jeszcze dość długo, szczególnie że postanowiłam przenieść każdy z opublikowanych do tej pory artykułów ręcznie, uaktualniając je – jeżeli tego będą wymagały – jednocześnie poprawiając i uzupełniając wiele z wcześniej opublikowanych rzeczy.

    wygląd

    Zmiana platformy okazała się również idealnym momentem na zmianę wyglądu bloga, a zmieniło się właściwie wszystko. Od linii graficznej, kolorystyki, która została delikatnie poprawiona, po wizualny podział treści, a nawet moje „ptaszkowe” logo, które również przeszło drobny lifting. Pojawiły się kolory, które wyznaczają teraz rodzaj opublikowanych treści, a nawiązują do kolorowych ptaszków, które ilustrują moje artykuły, pojawił się tryb ciemny mojego bloga, który będzie automatycznie aktywowany, gdy urządzenie, na którym czytasz moje artykuły, przejdzie w tak zwany „tryb nocny”. Każdy wpis zawiera teraz adnotację, ile czasu potrzeba na jego przeczytanie oraz jakich tematów dotyczy. Poprawiłem właściwie każdy element wyglądu bloga. I muszę przyznać – jestem z tych zmian bardzo zadowolony.

    Nowa platforma, na której oparty jest mój blog, wprowadziła mi pewne ograniczenia – które, jak już napisałem, bardzo mocno doceniam – ale otworzyła też pewne nowe możliwości – w mojej głowie. Możliwości, które starałem się wykorzystać, planując całość niejako na nowo. Mam nadzieję, że odświeżony wygląd ucieszy Twoje oczy, a drobiazgi, które wprowadziłem – umilą czytanie.

    misja

    Tak naprawdę ona wcale się nie zmienia, jednak czas ją nieco skrystalizować.

    Trafiłem niedawno w Empiku na książkę „Prawdziwie, do szaleństwa. Dzienniki” autorstwa Alana Rickmana, nieżyjącego już aktora, który grał między innymi postać Snape’a w ekranizacji książek o Harrym Potterze. Książka ta to wspaniała podróż przez codzienność Alana, przepiękna nauka „na żywo” tego, jak można prowadzić swój własny dziennik. Jej okładka wręcz przyciągnęła mnie do półki, na której się znajdowała. I zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Stałem chyba z pół godziny w Empiku, czytając wspaniałe fragmenty i trochę blokując jednocześnie przejście.

    Dziennik – to właśnie jest mój temat. Od zawsze wszystko kręciło się wokół niego, jest moim ulubionym i najważniejszym narzędziem w drodze do fajnego życia. Przez lata prowadziłem go na milion różnych sposobów i to właśnie dziennik pomógł mi przejść przez najtrudniejsze, ale i te najwspanialsze momenty w życiu. I chcę Ci o tym opowiadać. O tych momentach, ale również – a właściwie to przede wszystkim – o tym, jak je przeżywać z dziennikiem. Mój blog będzie kręcił się właśnie wokół tematu prowadzenia dziennika.

    zamknięcie, plany, ceny

    I tu chyba największa zmiana, jaką odczujecie. Zamykam bloga fajne.life. Nie oznacza to jednak, że kończę jego działalność! Przeciwnie, dopiero się rozkręcam. Jednak zamykam bloga dla osób anonimowych, a przynajmniej jego dużą część. Jest mnóstwo tematów, które do tej pory omijałem, chyba dlatego, że cały blog fajne.life był do tej pory całkowicie otwarty, publiczny, indeksowany, sprawdzany, kopiowany – i… w tym roku postanowiłem to zmienić.

    Zdecydowana większość treści będzie od teraz dostępna tylko dla osób, które dołączą do mojej społeczności. Ty już do niej należysz – ponieważ zapisałaś, zapisałeś się, by otrzymywać moje listy. Tyle wystarczy, by być ze mną w tej społeczności. Jednak oprócz tego, na blogu znajdzie się o wiele, wiele więcej.

    To, co do tej pory było bezpłatne na moim blogu, pozostanie nadal darmowe: listy i artykuły (choć nie wszystkie). To, co do tej pory tworzyłem, nadal będzie powstawało i treści te pozostaną dostępne bez żadnej opłaty. Uwielbiam z Wami rozmawiać, dyskutować, a nawet się sprzeczać i te dwa miejsca będą tym, w którym – jeżeli tylko zechcecie – będziemy mogli to robić. Od dzisiaj stajesz się moim… „🐦 wróbelkiem” 🙂

    🐦 wróbelek

    Jest to podstawowy, bezpłatny plan dostępu do mojego bloga. W gruncie rzeczy oznacza to, że aby do niego należeć, trzeba być zapisanym do otrzymywania moich listów. A ponieważ kiedyś zapisałaś, zapisałeś się, by je otrzymywać, więc masz już założone konto 🐦 Wróbelka na moim blogu 🙂.

    🐦 Wróbelki mogą czytać wspominane już wcześniej dwa działy, mogą również komentować (do czego zawsze Was gorąco będę zachęcał!!), jak również mówić mi, które treści są fajne, a które… trochę mniej. Chcę wiedzieć, co Was interesuje, a czego raczej unikać.

    🪽 niebieski ptak

    Jeżeli zechcesz wesprzeć moje działania w internecie, od dzisiaj będziesz mieć taką możliwość. Plan „🪽 niebieski ptak” powstał dla osób, które chcą jeszcze bardziej zagłębić się w tematykę prowadzenia fajnego życia oraz dokumentowania go w postaci swojego własnego dziennika. Osoby w tym planie uzyskają dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie treści na blogu, a więc do listów, skarbów – moich znalezisk i przemyśleń poświęconych jednemu tematowi. Pierwszy numer dużych Skarbów jest dostępny na moim blogu (o tutaj) i – ten, jako jedyny – dostępny jest dla wszystkich 🐦 Wróbelków, a więc śmiało możesz go przeczytać bez ponoszenia żadnych kosztów. Wisienką na torcie będzie jeszcze jeden, nowy dział: dzienniki. To właśnie w nim będą publikowane wpisy poświęcone temu, jak prowadzić swój własny dziennik, jak również fragmenty mojego własnego, prywatnego dziennika. Wiążę z tym działem dość duże nadzieje i wierzę, że to, co wymyśliłem, by tu tworzyć – będzie Ci się podobało. Osoby, które dołączą do planu „🪽 niebieski ptak”, uzyskają również dostęp do wszystkich artykułów, oraz dodatków w wersji cyfrowej – a więc do całej zawartości mojego bloga.

    💡
    Jeżeli chcesz poznać ceny i zapisać się do tego planu, wystarczy, że przejdziesz do zakładki Plany na moim blogu.

    🪶 papierowy ptak

    Ostatni plan, „🪶 papierowy ptak” będzie prawdziwą perełką. Będzie to największy i najbardziej ekskluzywny plan, jednak przygotowałem w nim coś całkowicie specjalnego. Osoby do niego zapisane otrzymają oczywiście wszystko to, co te, które zostały „🪽 niebieskimi ptakami”, a więc: listy, artykuły, skarby i dzienniki. Różnica polega jednak na tym, że osoby zapisane do tego planu, poza wersjami elektronicznymi tych wszystkich treści, otrzymają je również w wersji… papierowej! A więc w formie pewnego rodzaju gazety. Jeżeli zostaniesz 🪶 papierowym ptakiem, raz w miesiącu otrzymasz ode mnie komplet opublikowanych przeze mnie materiałów w wersji papierowej. Tak, byś mogła, mógł przeczytać je na spokojnie, bez żadnych rozpraszaczy, bez komputera, tabletu, telefonu, siedząc wygodnie na kanapie, przy kominku, a może w drodze do pracy jadąc autobusem lub tramwajem. Poza papierowym kompletem opublikowanych przeze mnie na blogu rzeczy, w comiesięcznej paczce otrzymasz ode mnie papierowego, kolorowego ptaka – takiego, jakie ilustrują artykuły na fajne.life. Ostatnią atrakcją tego planu będzie comiesięczny drobny prezent – niespodzianka, który będzie dołączony do przesyłki. Za każdym razem będzie to coś innego, ale związanego z tematyką bloga. Chcę, aby osoby wspierające mnie w tym planie, z radością otwierały co miesiąc kolejną fajną przesyłkę 🙂

    💡
    Jeżeli chcesz poznać ceny i zapisać się do tego planu, wystarczy, że przejdziesz do zakładki Plany na moim blogu.

    organizacja

    Drobniejsza dla Was, ale większa dla mnie będzie kolejna zmiana. Będzie to porządek – inny niż dotychczas. Będą ograniczenia – dla mnie, nie dla Ciebie. Będzie prosto i przejrzyście. Działy, które tu opisałem, będą podstawowym podziałem treści na blogu, ale każdy artykuł będzie też odpowiednio otagowany, dzięki czemu łatwiej będzie można znaleźć tu interesujące Cię tematy, ale i powiązania pomiędzy nimi.

    W utrzymaniu porządku pomogą dwie strony: chronologiczny spis treści oraz spis tematów. Mam nadzieję, że dzięki temu stare, ale często nadal bardzo aktualne, artykuły zyskają drugie życie i łatwiej będzie Wam je odnaleźć.

    Zmiany, które widzisz, które opisuję w tym liście, są efektem wielomiesięcznego planowania i pracy. Choć zdaję sobie sprawę, że są one ważne głównie dla mnie – strzelam, że większość z Was, nie wie nawet, jak wyglądał mój blog jeszcze miesiąc temu i nie bardzo też Was to interesuje 🙂. Jednak ja jestem dość mocno podekscytowany wszystkim tym, co dzisiaj Ci opisałem i liczę na to, że dzięki tym zmianom, blogowanie dostarczy mi jeszcze więcej radości, a Tobie jeszcze więcej ciekawych treści.

    Już dzisiaj możesz wejść na fajne.life i przejrzeć wszystko, co się zmieniło. Mam nadzieję, że ten stary, ale nowy plan na mojego bloga przypadnie Ci do gustu. I oczywiście zachęcam Cię do wspierania moich działań, dołączając do wybranego przez Ciebie planu. Zrobię co w mojej mocy, by wsparcie to okazało się dla Ciebie jak najlepszą inwestycją.

  • 🐽 PiG Podcast #59: Jak blogujemy

    Co myślisz, to tworzysz. Co tworzysz, tym się stajesz. Czym się stajesz, to wyrażasz. Co wyrażasz, tego doświadczasz. Czego doświadczasz, tym jesteś. Czym jesteś, to myślisz. Koło się zamyka.

    To cytat z książki Neale Donald Walsch, Rozmowy z Bogiem. Księga trzecia, i to właśnie nim rozpoczynamy 59. odcinek PiG Podcastu. Rozmawiamy z Piotrkiem o blogowaniu i tworzeniu w sieci. Zdradzamy naszych idolów i tych, których podglądaliśmy, gdy zaczynaliśmy nasze przygody z tworzeniem w internecie. Opowiadamy, jak powstają treści, które później publikujemy, skąd czerpiemy pomysły, jak sprawdzamy i poprawiamy teksty, a potem jak je promujemy i dlaczego w ogóle chce nam się tworzyć i dzielić wiedzą.

    Tu posłuchasz 🐽 PiG Podcastu

  • 🐽 PiG Podcast #28: Jak blogować?

    Opowiadamy o tym, czym jest blogowanie i czy trzeba mieć bloga, by być blogerem. Zastanawiamy się czy w 2021 roku w ogóle warto jeszcze blogować, a jeżeli tak (bo warto!), to zdradzamy jak założyć bloga, jak go prowadzić. Opowiadamy też oczywiście, jak sami to robimy… ?

    Linki

    Tu posłuchasz 🐽 PiG Podcastu

  • 🐽 PiG Podcast #13: Kto nas inspiruje

    W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o osobach, które nas inspirowały lub inspirują. Mówimy o tych, którzy wpłynęli na nasze życie i zmienili jego tory, albo uczyniły je ciekawszym, weselszym, czy bardziej sensownym. Ja mam dzisięciu swoich inspiratorów i Piotr ma swoją dziesiątkę. Czy będą powtórki? Czy to ludzie z krwi i kości, czy może jednak postacie literackie albo bohaterowie telewizyjni? Kogo inspirował Pomysłowy Dobromir, a kogo Marek Aureliusz. 

    Nasi inspiratorzy:

    Tu posłuchasz 🐽 PiG Podcastu