Chrum, chrum… właśnie stuknęła nam 60-tka. Nim się obejrzeliśmy, to właśnie minęło kolejne 10 odcinków. Tak jak zawsze odpowiadamy na pytania słuchaczy i dopowiadamy, to o czym nie zdążyliśmy powiedzieć w ostatnich dziewięciu odcinkach.
Linki
Share Habbits – aplikacja do budowania nawyków (iPhone, Android)
Przez długi czas, nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca w mediach społecznościowych. Jakkolwiek głupio to brzmi, to właśnie tak było. Konsumpcja treści była dla mnie zwykłym marnowaniem czasu, a z tworzeniem i dzieleniem się… no… powiedzmy, że nie miałem na to żadnego pomysłu, więc i nie czerpałem z tego też żadnej przyjemności.
W ostatnich tygodniach zaczęło się to zmieniać. Chyba w końcu, pierwszy raz, mogę powiedzieć, że sobie to wszystko jakoś poukładałem i – co ważniejsze – to poukładanie powoli zaczyna działać.
Używam Twittera i Instagrama – jednak staram się powrócić też do Facebooka. Każdy z tych serwisów ma spełniać dla mnie zupełnie inną rolę.
Twittera traktuję trochę jak mój dziennik, notes, może i jakiegoś rodzaju brudnopis. Pomaga mi w prowadzeniu i spisywaniu postępów w drodze do fajnego życia. Publikuję tam przemyślenia i opowiadam o postępach.
Jednak Twitter jest dla mnie również cennym źródłem informacji. Obserwuję całkiem sporo osób, a te codziennie opowiadają o rzeczach, które mnie interesują. Dzięki temu, spędzając niewiele czasu na przeglądaniu Twittera, mogę zaczerpnąć sporo informacji, a i mogę w łatwy sposób znaleźć inspirację, na przykład, by napisać nowy wpis na blogu.
Instagram to zupełnie inna bajka. Jeżeli mogę powiedzieć, że Twitterem karmię mój mózg, to dla Instagramem zasilam serce. Tu najczęściej używanym przeze mnie tagiem jest #bird, którym oznaczam zdjęcia i wideo z papierowymi ptaszkami, które zostawiam w miejscach, które odwiedzam. Tworzę w ten sposób każdego dnia jakąś nową przygodę. I mam z tym całkiem sporo zabawy – rozwijam moją kreatywność, wymyślając przeróżne sytuacje, w których mogę sfotografować kolejnego #bird’a, a i uczę się samej fotografii mobilnej – którą tak lubię – robiąc każdego dnia kilka, czasem i kilkanaście zdjęć na Instagrama.
Jednak podobnie jak Twitter to nie tylko moje publikacje dotyczące drogi do fajnego życia, tak i Instagram to dla mnie coś więcej, niż tylko #bird’y. Gdy moje serce siada, gdy potrzebuję kopa z energią, wtedy czasem sięgam po telefon i zerkam na kolorowe filmy, tworzone przez obserwowanych przeze mnie ludzi na Instagramie. To właśnie z niego czerpię inspirację i motywację do działania, do tego, by, zamiast siedzieć – wstać, by się ruszać, znajduję tam energię do wysiłku, ćwiczeń, pisania, czytania, a czasem śmiechu, czy łez. Instagram potrafi być wyniszczający, ale gdy używamy go świadomie, gdy potrafimy zrobić sobie z niego użyteczne narzędzie – wtedy będzie on działał na naszą korzyść.
Facebook ma być lustrem, ale i jakiegoś rodzaju uzupełnieniem mojego bloga – i zapełnić w ten sposób lukę, której nie wypełniłem pozostałymi dwoma serwisami. Takim trójtorowym działaniem staram się dotrzeć z moim przekazem do jak największej liczby osób, by jeszcze mocniej promować ideę poszukiwania swojej drogi do fajnego życia przez prowadzenie swojego własnego dziennika.
Cieszę się, że potrafiłem znaleźć sobie sposób na używanie mediów społecznościowych właśnie w taki sposób. Czerpię sporo korzyści, będąc zarówno konsumentem, jak i twórcą. A i zabawy mam z tym coraz więcej.