Tag: pisanie

  • 🐽 PiG Podcast #59: Jak blogujemy

    Co myślisz, to tworzysz. Co tworzysz, tym się stajesz. Czym się stajesz, to wyrażasz. Co wyrażasz, tego doświadczasz. Czego doświadczasz, tym jesteś. Czym jesteś, to myślisz. Koło się zamyka.

    To cytat z książki Neale Donald Walsch, Rozmowy z Bogiem. Księga trzecia, i to właśnie nim rozpoczynamy 59. odcinek PiG Podcastu. Rozmawiamy z Piotrkiem o blogowaniu i tworzeniu w sieci. Zdradzamy naszych idolów i tych, których podglądaliśmy, gdy zaczynaliśmy nasze przygody z tworzeniem w internecie. Opowiadamy, jak powstają treści, które później publikujemy, skąd czerpiemy pomysły, jak sprawdzamy i poprawiamy teksty, a potem jak je promujemy i dlaczego w ogóle chce nam się tworzyć i dzielić wiedzą.

    Tu posłuchasz 🐽 PiG Podcastu

  • Odwiąż liny

    Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia. – Mark Twain

    Mam czasem ochotę wypisać sobie na suficie te, przypisywane Markowi Twainowi, słowa. Tuż nad łóżkiem, by codziennie rano moc spojrzeć na nie i przypomnieć sobie, że chcę, aby każdy dzień się liczył. Choć nie do końca lubię tak to określać, nie celuję w takie – jak w tym przypadku – ekstrema, nie oczekuję, że każdy kolejny dzień będzie tym najpiękniejszym, nie musi być lepszy od poprzedniego, wystarczy, że każdy będzie fajny, że z każdego będę zadowolony. 

    Mark, pomimo burzliwej i zawiłej historii swojego życia, był cenionym twórcą. Ludzie lubili go słuchać, uwielbiali jego słowa, również te pisane – co potrafił zgrabnie wykorzystać. Jego życie to upadki i wzloty… choć sam pewnie by tak tego nie opisał. 

    Zawsze, gdy ktoś o nim wspomina, przypomina mi się ciekawy fakt z jego historii: otóż podczas wojny secesyjnej, Mark walczył najpierw po jednej, a następnie po drugiej stronie – najpierw w armii Unii, następnie Konfederacji. Obydwie z resztą porzucił. 

    Zastanawiam się, jak dalece był człowiekiem zagubionym, a jak bardzo świadomym, żądnym przygód, szukającym wyzwań. Co sprawiło, że ludzie go kochali? Czy to dlatego, że w jego słowach zawsze pojawiała się nuta wielkiej przygody? Do jej przeżycia w końcu tak mocno zachęcał. W jego każdym kolejnym zdaniu widać przecież cień przygód Hucka Finna i Toma Sawyera, których stworzył i wyniósł na podium literatury. Z pewnością był ciekawym człowiekiem, takim, którego chciałbym poznać osobiście. I, choć szansy na to nie mam, to mogę zawsze spojrzeć na kolejne, przepełnione przygodami słowa płynące z jego utworów.

    Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. – Mark Twain

  • Nie gap się

    Lubię patrzeć na ludzi. Może to dziwne, ale obserwowanie zachowań innych bardzo mnie ciekawi. Uwielbiam dostrzegać schematy zachowań, analizować je, grupować. Każdy o czymś myśli, każdy ma swoje problemy, emocje wypisane na twarzy, a obserwacja tego wszystkiego to jak czytanie książki. 

    Lubię założyć słuchawki, włączyć niezbyt głośną muzykę i po prostu siedzieć. Mam taką playlistę o nazwie „Skupienie” i to właśnie ją wybieram zawsze, gdy chcę posiedzieć i popatrzeć na otaczający, często pędzący świat.

    Dlatego też często wybieram miejsca do pracy, w których mogę usiąść i z pewnej odległości spoglądać na siedzące przy innych stolikach lub przechodzące obok kawiarni osoby. Nie lubię zatłoczonych miejsc, szczególnie w tym roku, wolę takie, gdzie będzie kilka osób. Niewielkie kawiarnie, czy ławki w parku – tam zawsze się coś dzieje, ale zazwyczaj nie ma tłumów. Jeżeli tylko mam gdzie, siadam i patrzę co dzieje się wokół mnie. Zastanawiam się wtedy, z jakimi problemami mierzą się przechodnie, jakie emocje rysują się na ich twarzach. Choć od marca nie jest to już takie łatwe – albo musimy siedzieć w domu, albo nosić maseczki. To ostatnie znacznie utrudnia spoglądanie na twarze. Na szczęście ludzie wyrażają emocje nie tylko miną – lecz każdym ruchem. Niepewność albo pośpiech można łatwo rozpoznać w stylu chodzenia, strach i szczęście widać w spojrzeniu, beztroskę w sposobie machania rękami podczas chodzenia. Nawet wybór stroju wiele mówi o człowieku: o tym, kim jest, co czuje, co myśli. 

    Choć nie zawsze łatwo odgadnąć czyjeś emocje – lubię próbować.

    To zajęcie bardzo mnie uspokaja. Sprawia, że uświadamiam sobie, iż każdy ma swoje życie i swoje problemy. Jedni błahe, inni bardzo poważne. A każdy inaczej do podchodzi do swoich.

    Pisząc ten list do Ciebie, siedzę sobie w kącie w McDonaldzie – od kilku miesięcy to miejsce nie kojarzy mi się zbyt dobrze, ale akurat tutaj wylądowałem. Popijając herbatę obserwuję przewijające się przez to miejsce osoby. Moją uwagę przykuł chłopak z obsługi restauracji, który – w odróżnieniu od wszystkich innych pracowników – nie wpuścił swojej firmowej koszuli w spodnie. Być może pomyślisz, że wygląda przez to niechlujnie – otóż nie, chłopak wygląda całkiem schludnie, jego koszula jest wyprasowana, ewidentnie została tak założona celowo. Wszyscy inni pracownicy mają albo t-shirt, który oczywiście może sobie swobodnie zwisać, albo koszulę – ale już ładnie siedzącą w spodniach. Tylko ten jeden chłopak chodzi w tak dziwny, nie do końca elegancki sposób. Zastanawiam się, dlaczego właśnie tak się ubrał. Być może zabrakło dla niego t-shirtu, może nie było jego rozmiaru? Może to wyraz buntu? Nie, chyba nie wygląda na typ buntownika, przeciwnie – sprawia wrażenie poukładanej osoby, która chce wypaść jak najlepiej, potwierdza to również sposób w jaki rozmawia z gośćmi restauracji. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie wstydzi się trochę swojej sylwetki – bo faktycznie wygląda, jakby zjadał na co dzień o jednego czy dwa hamburgery za dużo. Tak, stawiam na skrępowanie sylwetką.

    Nie analizuję każdego przechodnia, wybieram sobie pojedyncze osoby i staram się je rozgryźć. Jak widzę kogoś z tatuażem, lubię zastanawiać się, czy osoba w niego ubrana żałuje, że go ma. Gdy ktoś się śmieje, zastanawiam się skąd ma tyle radości. Starannie szukam swojego celu (jej, jak to brzmi!). A obserwacje pomagają mi uświadomić sobie pewne zachowania – te, których sam chcę unikać, te, których chciałbym się nauczyć. Mogę pozbywać się uprzedzeń, przemyśleć moje problemy. Wszystko dzięki temu, że uważnie patrzę na innych. Czasem będzie to ładna dziewczyna siedząca przy stoliku obok, innym razem niestarannie ubrany kelner, zmartwiony staruszek przechodzący obok wielkiej szyby restauracji, czy grupka dzieciaków okupująca parkową ławkę. Nie raz, nie dwa przyłapałem się na tym, że siedzę i się gapię. Czasem sam się dziwię, że nikt mi jeszcze nigdy nie zwrócił uwagi.

    Moje pytanie: Może zdarzyło Ci się kiedyś, że to na Ciebie się ktoś gapił i totalnie nie miałaś/eś pojęcia, o co tej osobie chodzi? Może tak jak ja, ten ktoś próbował rozszyfrować Twoje najskrytsze marzenia? 😉

    Ps. Spróbuj kiedyś zrobić to samo – może i Tobie spodoba się takie zajęcie. Siedząc w kawiarni, odłóż telefon na bok, załóż słuchawki, włącz cichą, spokojną muzykę i poobserwuj ludzi wokół siebie. Jestem ciekawy, czego się nauczysz z takiego podglądania.

  • 🐽 PiG Podcast #2: Notowanie, notatniki, notatki

    Rozmawiamy o notowaniu, notatnikach i notatkach. Każdy z nas ma trochę inne podejście do notowania i na co dzień używamy bardzo odmiennych rozwiązań. Jakich? Tego dowiesz się z nagrania, ale w jednym się zgadzamy – warto notować.

    Z tego odcinka dowiesz się również:

    • Czy lepiej jest notować odręcznie, czy na klawiaturze?
    • Jaki notatnik wybrać: elektroniczny czy papierowy?
    • Jakie są najpopularniejsze notatniki elektroniczne dostępne na rynku?
    • Z jakich aplikacji do notowania skorzystać na urządzeniach z Androidem, a z jakich na urządzeniach z system IOS?
    • Metodzie organizacji notatek Thiago Forte – P.A.R.A., która ułatwia zapanowanie nad nimi i uniknięcie bałaganu.
    • Jak iPad sprawdza się jako urządzenie do notowania?
    • Jakie są najczęściej spotykane metody notowania,
      1) Metoda Cornella,
      2) Metoda hierarchiczna,
      3) Metoda notowania w tabeli,
      4) Metoda zdaniowa,
      5) Metoda map myśli.
      Podpowiemy Ci też jak robić notatki w zgodzie ze sobą.
    Notatki Piotrka
    Moje notatki

    Tu posłuchasz 🐽 PiG Podcastu

  • 🌱 morning pages – 16 03 2019

    Gdy przypomnę sobie swoje życie sprzed 3 lat (tak, to już 3 lata!), to aż mnie ciarki przechodzą…

  • jak nie pisać na blogu

    To już z kolejny dzień, w którym siadam przed czystą kartką papieru i nie potrafię jej zapisać. Może coś mi przeszkadza? Zrobiłem jakiś błąd? A może wcale nie chcę pisać?

    Tak na prawdę nie ma ani kartki ani papieru, jest iPad i pusta strona w Ulysses. Narzędzia nie mają jednak większego znaczenia, próbowałem na kartce, na komputerze, telefonie… Nie udaje się. I zastanawiam się dlaczego. Wydaje się, że tym razem zrobiłem już wszystko jak trzeba. Biurko jest pięknie wysprzątane, na nim tylko iPad, klawiatura, lampka, kubek z kawą i iPhone. Wszystko niby do siebie pasuje, nic nie powinno odwracać mojej uwagi. Nawet czas jest odpowiedni: 5 rano – idealna godzina. Poranny rytuał wykonany w stu procentach, smaczne śniadanie, medytacja, pamiętnik, pompki też zrobiłem.

    A jednak słowa nie chcą płynąć. Być może muzyka w słuchawkach jest zła? O, wiem – kubek. Tak, to z pewnością wina kubka! Gdy poranną kawę przygotowywałem w starym, zielonym kubku, wszystko szło jak po maśle. Siadałem i pisałem. Od kiedy się zbił, pisanie nie przychodzi już tak łatwo. To musi być to. Wszystko jasne, muszę kupić nowy, ulubiony kubek.

    Kolejny dzień. Jestem już po porannym rytuale. Jak zwykle.

    Dzisiaj chyba trzeba zrobić porządek w Evernote. Albo zaległy przegląd tygodnia w Thingsach. To może przynajmniej zaplanuję porządnie dzień – przecież później może nie być na to czasu. A dopiero potem usiądę do pisania. Kończę kolejny raz zastanawiając się co dalej robić – bez przemyśleń, tekstu, dalszego planu. Może jutro się uda.

    Dwa tygodnie później.
    Wczoraj wróciliśmy z wakacji. Jak zwykle w takich sytuacjach – nie ma świeżego mleka w lodówce, nie ma kawy w kubku, w domu bałagan, w głowie wspomnienia. A jednak siedzę i piszę. Wstałem godzinę wcześniej niż zwykle – łatwo poszło. Miałem nadrobić pracę, a jednak usiadłem do pisania.

    Tym razem zrobiłem wszystko tak jak trzeba. Wymówki zostawiłem za sobą.

    O! Napisałem wpis!

  • skupienie i Twój smartfon

    Druga kategoria antystresowych rozwiązań to zestaw aplikacji, które pomagają w skupieniu się podczas pracy (i nie tylko). Zanim jednak przejdę do samych rozwiązań, opowiem Ci krótko o różnych etapach / rodzajach mojej pracy – dzięki temu lepiej zrozumiesz kryteria doboru: 

    1. Tworzenie / pisanie.

    Dotyczy na przykład procesu powstawania tekstu który czytasz. Pisanie tekstów to rzecz, której nadal się uczę i jest to dla mnie ciągle jedno z tych trudnych zadań (choć daje ogromną satysfakcję). Wymaga sporego skupienia oraz maksymalnej koncentracji. Przynosi ogromną frajdę, ale wymaga wysiłku – więc i specjalnych warunków.

    2. Projektowanie.

    Dotyczy stron www albo stron czasopism. To moje codzienne zajęcie i główna praca. Zadania z tej grupy przychodzą mi dość łatwo i sprawiają ogromną przyjemność. Zajęcie to wymaga warunków sprzyjających kreatywności – ale takich, które nie będą mnie nie zbytnio rozpraszać.

    3. Realizacja.

    To cały zestaw codziennych, mniejszych i większych zadań, które ciężko zaliczyć do grupy „twórczych” ale z pewnością zaliczam do „koniecznych”. Każdą zaprojektowaną stronę www trzeba wykonać, wymyśloną stronę czasopisma – złożyć, skończyć i sprawdzić, a napisany tekst – opracować. Wiele z tych zadań jest dość monotonnych, często nudnych – i wymagają one otoczenia które w pewien sposób pomoże mi przez nie przejść.

    4. Organizacja.

    To cały szereg zadań administracyjnych związanych z utrzymaniem porządku, pilnowaniem planu dnia, planowaniem tygodnia, czy całego roku. 

    Jaki to ma związek z głównym tematem tego wpisu i dlaczego właściwie opowiadam Ci o mojej pracy? Już wyjaśniam.

    Zaryzykuję stwierdzenie, że większość osób podczas pracy słucha muzyki. Dla jednych są to serwisy streamingowe, dla innych radio czy mp3. Mało kto zastanawia się, jak to czego słucha, wpływa na wykonywaną pracę, poziom skupienia i stresu. Postanowiłem to przeanalizować i do odpowiednich zadań, dobrać odpowiednie dźwięki. Wybrałem cztery aplikacje i każdej z nich używam do innej grupy zadań. Analiza moich codziennych obowiązków, skategoryzowanie ich i dobranie odpowiednich pomocników w postaci aplikacji o których za chwilę przeczytasz, pozwoliło mi na łatwiejsze poradzenie sobie z zadaniami jakie mam do wykonania każdego dnia. To z kolei miało ogromny wpływ na zmniejszenie poziomu stresu przy ich wykonywaniu. Gdy piszę teksty używam zupełnie innych narzędzi, niż gdy przygotowuję czasopismo do wysłania do druku. Pierwsze zadanie wymaga maksymalnego skupienia, drugie – mniej twórcze, choć bardzo ważne w mojej pracy zadanie, jest czynnością często dość monotonną i potrzebuję przy nim innego rodzaju pomocnika, aby pozostać skupionym.

    Czas przejść do samych aplikacji.

    Brain.fm – tworzenie / pisanie

    Na pierwszym miejscu muszę opisać aplikację Brain.fm. Jest ona dla mnie wielkim odkryciem 2017 roku i niesamowitym pomocnikiem przy trudnych i wymagających wyjątkowego skupienia pracach. Najogólniej rzecz biorąc, Brain.fm ma za zadnie stymulować pracę naszego mózgu za pomocą odpowiednich dźwięków (zastanawiałeś się skąd nazwa?).

    Brain.fm ma 5 trybów pracy:

    • Focus – skupienie
    • Meditate – medytacja
    • Sleep – spanie
    • Nap – drzemka
    • Relax – relaks

    I każdy z nich zawiera inny rodzaj dźwięków, ubranych w różne sesje, które mają za zadanie ułatwić nam wykonywanie danego zajęcia. Ja wykorzystuję tylko pierwszy dostępnych trybów – Focus, i muszę przyznać, że efekty jego działania przeszły moje najśmielsze oczekiwania.

    Każda sesja trybu Focus składa się z 2-godzinnej porcji dźwięków stymulujących. I to właściwie tyle, co chcę napisać o Brain.fm. Jeżeli aplikacja (i sposób jej działania) Cię zaciekawi, możesz zerknąć na na jej stronę: www.brain.fm – gdzie znajdziesz porady dotyczące doboru odpowiednich słuchawek, przygotowania otoczenia i innych wskazówek.

    Brain.fm w wersji bezpłatnej pozwala na 5 sesji i streaming dźwięków (bez pobierania na urządzenie), co czasem powoduje problemy z odtwarzaniem. Warto jednak wypróbować i przekonać się, czy tego rodzaju rozwiązania pomagają Ci w wykonywaniu Twojej pracy. Dostępny dla: iPnone’a oraz Androida.

    Noizio – projektowanie

    Kolejna aplikacja służy do generowania tak zwanych dźwięków tła i jest moim kompanem przy projektowaniu, gdzie również potrzebuję skupienia, ale zupełnie innego, niż przy pisaniu. Projektowaniem zajmuję się na co dzień od wielu lat i zadanie to przychodzi mi z ogromnie większą łatwością niż pisanie. Nie potrzebuję więc do tego narzędzia, takiego jak Brain.fm, które to wyzwala we mnie maksymalny poziom koncentracji – co na dłuższą metę może być bardzo męczące dla mózgu. Dlatego przy projektowaniu używam Noizio.

    Noizio jest małą aplikacją, która generuje różne dźwięki otoczenia – do wyboru mamy kombinację dźwięków z pośród:

    • october rain (wrześniowy deszcz)
    • coffee house (kawiarnia)
    • thunderstorm (burza z piorunami)
    • campfire (ognisko)
    • winter wind (zimowy wiatr)
    • sea waves (fale morskie)
    • river stream (strumień rzeki)
    • summer night (letnia noc)
    • sunny day (słoneczny dzień)
    • deep space (głęboka przestrzeń)
    • sailing yacht (żeglujący jacht)
    • inside train (jadący pociąg)
    • on the farm (na farmie)
    • wind chimes (dzwonki na wietrze)
    • blue whales (wieloryby)
    • oraz dźwięki dodatkowe, płatne – każdy w cenie 4,99 zł. Wśród nich są takie perełki jak odgłos starej maszyny do pisania, odgłosy placu zabaw dla dzieci, ulicy, mruczenia kota, odgłosów bicia serca czy duchów (??!!). Niektóre z nich są baaardzo ciekawe. Dźwięki dodatkowe możemy sprawdzić przed zakupem – polecam więc zajrzeć do tej sekcji w aplikacji 🙂

    Tryby możemy ze sobą łączyć, tworząc czasem dość ciekawe połączenia, np. odgłosy farmy i deszcz, albo słonecznego dnia i żeglującego jachtu. Pamiętaj jednak, że niektóre połączenia mogą wywoływać lekki niepokój – na przykład ognisko i burza z piorunami. Mój ulubiony zestaw do pracy twórczej to odgłosy pociągu, padającego deszczu i burzy. To połączenie działa na mnie najlepiej i najczęściej je wybieram.

    Bardzo istotny jest fakt, że możemy dostosować głośność poszczególnych dźwięków, przyciszając na przykład odgłosy farmy a zwiększając jednocześnie dźwięk padającego deszczu. Wybrane połączenia możemy zapisać w aplikacji, nadając im swoje nazwy, co ułatwia w późniejszym czasie powrót do sprawdzonych już raz połączeń. Aplikacja ma też funkcję odliczania czasu, dzięki czemu możemy ustawić czas emisji dźwięków.

    Noizio jest aplikacją bezpłatną dostępną dla iPhone’a.

    Jeżeli używasz telefonu z Androidem, polecam bardzo podobną, jednak już płatną aplikację, Noisli – dostępna na obydwie platformy.

    Apple Music – realizacja

    Usług streamingowych jest sporo. Apple ma swoją, Google, Amazon, mamy też Spotify, Tidal. Testowałem większość z nich i mój wybór padł właśnie na Apple Music. Z Tidala korzystałem przez wiele miesięcy (z racji promocji w Play – Tidal bezpłatnie przez rok), jednak nigdy nie udało mi się polubić jego interfejsu. Tidal nie podrzucał mi też sam nowych utworów, dzięki którym mógłbym powiększać swoją bibliotekę. Korzystałem również ze Spotify – zaróno w wersji bezpłatnej, jak i Premium. I, pomimo porządnych algorytmów dzięki którym trafiałem na coraz to nowsze piosenki, nie polubiłem się z samą aplikacją. Byłem za to bardzo zadowolony z Google Play Music, szczególnie gdy przez jakiś czas używałem smartfona z Androidem, choć i na iPhonie aplikacja od Google działa bardzo dobrze. Dobór nowej muzyki przez algorytmy Google również był bardzo trafiony w moim przypadku. Właściwie przez prawie cały czas korzystania z usługi Google Play Music, miałem ustawioną jedną playlistę, która non stop sama uzupełniała się o nowe, podobne utwory. To rozwiązanie sprawdzało się dość dobrze. Moje używanie aplikacji sprowadzało się głównie do czterech czynności: odtwarzaj, zatrzymaj, następna i poprzednia. I chyba głównie o to chodzi? Jedyny minus polegał na tym, że takie używanie Google Play Music sprawiał, że nie miałem motywacji do budowania swojej biblioteki utworów. Polegałem na listach od Google. Nie do końca pasowało to do mojego świata (który każdego dnia staram się uporządkować coraz bardziej).

    Postanowiłem więc wypróbować Apple Music. Szybko okazało się, że nie ma ona tak rozbudowanych algorytmów polecających nowe utwory (jak Spotify), nie ma tak dynamicznie zmieniających się playlist (jak Google Music Play), nie mogę używać jej bezpłatnie (tak jak Tidala) ale i tak sprawiła, że zostałem z nią na stałe kasując (dosłownie) konkurencję.

    Apple wie jak osiągać wysoki poziom zadowolenia swoich klientów. I to pomimo faktu, że sprzęty czy aplikacje z od znaku jabłka, nie są wypakowane po brzegi nowościami i najbardziej zaawansowanymi funkcjami. Apple po prostu robi skuteczne rzeczy – takie, które działają. I tak też jest w przypadku Apple Music. Ciężko jest mi wymienić bezsprzeczne zalety Apple Music w stosunku do konkurencji, ale nie myślałem też ani razu o powrocie. I mojej opinii nie zepsuł nawet fakt, że w pewnym momencie Apple zaczęło podsuwać mi do słuchania niemieckie piosenki (których niestety całkowicie nie trawię) i przez wiele tygodni nie mogłem pozbyć się ich z rekomendacji (każdą z nich zaznaczając jako „nie lubię”).

    Usługa szybko i bardzo płynnie wpisała się w mój cotygodniowy workflow. Przyzwyczaiłem się, że we wtorek Apple zaproponuje mi mix z moich ulubionych utworów, w piątek podsunie playlistę z nowymi utworami a na niedzielę przygotuje Chill Mix, czyli składankę utworów na odprężenie po całym tygodniu. Taki pakiet pozwala mi stale rozszerzać moją bibliotekę i być bardzo zadowolonym użytkownikiem aplikacji oraz całej usługi.

    Jeżeli tak jak ja używasz iPhone’a, z pewnością docenisz też poziom integracji Apple Music z systemem iOS czy z asystentem głosowym od Aplle – Siri.

    Apple Music dostępny jest na iPhone’ach oraz telefonach z Androidem.

    Coffitivity – organizacja

    Na koniec jeszcze jedna, warta uwagi pozycja, która towarzyszami mi przy wszystkich pracach organizacyjnych – jak planowanie dnia, czy podsumowania tygodnia albo roku. Coffitivity, bo o niej mowa, to mała i zabawna aplikacja, która oferuje tylko jedną funkcjonalność: generuje „dźwięki kawiarni”. Dostajemy do dyspozycji 3 tryby: Morning Murmur, Lunchtime Lounge i University Undertones. Bardzo ciekawy jest fakt, że tryby te tak mocno różnią się od siebie.

    Aplikacja pozwala na połączenie z wybranymi usługami muzycznymi. Możemy wybrać muzykę jako nasz główny dźwięk pozwalając aby odgłosy kawiarni szumiały w tle, lub odwrotnie – przyciszyć muzykę kosztem dźwięków rozmów. To wszystko. Warto wypróbować Coffitivity – sprawdza się zadziwiająco dobrze. Aplikacja jest bezpłatna i możesz ją pobrać na iPhone’a, smrtphona z Androidem. Na stronie https://coffitivity.com/premium dostępna jest również wersja Premium (9$ / rok), dzięki której mamy do dyspozycji dodatkowe dźwięki. Ja nie zdecydowałem się na dodatkowy zakup, ale jeżeli miałeś możliwość sprawdzenia wersji Premium, koniecznie napisz mi w komentarzach swoje wrażenia 🙂

    Zapraszam do wypróbowania: iPhone, Android.

    I to wszystko na dziś. Cztery aplikacje, które każdego dnia pomagają mi radzić sobie z zadaniami w pracy. Jestem ciekawy czy i Ty dzielisz swoją pracę na podobne etapy? Napisz mi o tym w komentarzu! Używasz podobnych narzędzi co ja? Czy zupełnie innych? Może wiesz jak jeszcze mogę usprawnić moją pracę? Czekam na Twój komentarz 🙂