W dzisiejszych 📗 dziennikach dzielę się refleksją nad mijającymi wakacjami. Minęło pół miesiąca, a ja na, pierwszy rzut oka, nie zrobiłem za wiele. Po chwili jednak dochodzę do wniosku, że to, co działo się w tym czasie, ma dla mnie większą wartość, niż mogłoby się wydawać. Dostrzegam postęp, nawet jeśli nie jest on dramatyczny, a to daje mi satysfakcję i przekonanie, że jestem na właściwej drodze.
12 lipca 2024
mijają dwa tygodnie moich wakacji. nie zrobiłem nic szczególnego. nie wyjechałem, niewiele zmieniłem. czy żałuję? z jednej strony trochę tak, ale z drugiej… dlaczego miałbym żałować? idę moimi małymi kroczkami do celu, poprawiam to, co chcę w życiu poprawiać. nie są to kroki milowe – choć te małe czasem i takie się wydają dla mnie – to jednak cieszę się, źe jestem na właściwej drodze. postęp – to zdecydowanie co jest widoczne. i to mnie cieszy.
Wartość, jaką wynoszę z tego wpisu, to umiejętność doceniania małych kroków i procesów, które w codziennym biegu mogą łatwo zostać przeoczone. Choć nie było wielkich osiągnięć, to jestem bliżej osiągnięcia moich celów niż przed dwoma tygodniami. To przypomnienie, że nie zawsze muszę mierzyć się z ogromnymi wyzwaniami, aby uzyskać postęp – czasem wystarczą małe, konsekwentne działania. A tak naprawdę, to te małe kroczki są cenniejsze, niż rewolucje, które zdarza mi się sobie fundować.
Prowadzenie dziennika daje mi przestrzeń, by dostrzec subtelne zmiany i przypomnieć sobie, że nawet małe kroki mają ogromną moc. To narzędzie nie tylko do śledzenia postępu, ale też do nauki akceptacji mojego własnego tempa.