Tag: przygody

  • 📗 ładnie pospałem

    Dziennik to wspaniałe narzędzie do utrwalania myśli, marzeń i codziennych wydarzeń. Tym razem dzielę się z Tobą krótkim zapisem jednego z moich snów. Choć poranek wtedy zaczął się spokojnie, od dłuższego leżakowania w łóżku, to w mojej wyobraźni działo się coś niesamowitego. Sen, który chwilę wcześniej przeżyłem, przeniósł mnie do miejsca pełnego magii i niespodzianek.

    📅 wpis z 14 lipca 2024 r.

    no, no, ładnie dziś pospałem. ogólnie rzecz biorąc, to nic się nie stało, choć jutro będzie ciężko – bo dzisiaj raczej będzie problem z zaśnięciem. taka to układanka się zawsze tworzy, jak obudzę się o niewłaściwej porze. ale jaki miałem za to dzisiaj sen! byłem w szkole, w czymś w rodzaju Akademii Pana Kleksa, bo było zwariowanie i zaczarowanie.

    bardzo ładny sen. więcej takich chcę mieć. przeniosłem się w świat magii i przygód i przez krótką chwilę naprawdę wierzyłem, że tam jestem. to tak wiele mówi mi o moich pragnieniach i pokazuje, że dobrze robię wybierając taniec. tak, chyba w tym przypadku chodzi właśnie o moje lekcje tańca, o nich w jakimś stopniu musiał być ten sen. szkoda, że takie sny nie zdarzają się częściej. ciekawe, co sprawia, że się pojawiają…

    Jakie z tego wyciągnąłem wnioski? Po raz kolejny zobaczyłem, jak ważne jest uchwycenie ulotnych chwil – jakimi są sny – które przecież z łatwością mogłyby umknąć z mojej pamięci, już kilka minut po przebudzeniu.

    Poza tym, z każdym kolejnym wpisem w dzienniku, utwierdzam się w przekonaniu, że regularne pisanie pomaga w lepszym zrozumieniu samego siebie. Analizując swoje sny i codzienne doświadczenia, uczę się, jak lepiej radzić sobie z emocjami i wyznaczać cele, które rzeczywiście mają dla mnie znaczenie.

  • każda wersja mojej przyszłości

    Ktoś zadał mi jakiś czas temu pytanie o moją przyszłość, jak bym chciał, aby wyglądała. Zacząłem się zastanawiać…

    Mam w końcu swoje plany, dążenia, marzenia, ale tak wiele razy myślałem przecież, że właśnie to, co robię w tej chwili, jest tą jedną rzeczą, którą chcę robić przez kolejne lata – jutro, za tydzień, za dwa miesiące. I to za każdym razem się zmieniało. Początkowo nie było mi z tym dobrze, przeciwnie, nie jest to prosta droga i był czas, że męczyłem się z nią. Zastanawiałem się, dlaczego ciągnie mnie w tak różne kierunki. Ciekawość? Strach przed nudą? A może chęć rozwoju?

    Trafiłem kiedyś na termin, który chyba dość dobrze opisuje moje podejście do życia:

    „Życiowe ADHD” to potoczne określenie, które nie odnosi się bezpośrednio do medycznej diagnozy ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder, czyli Zespół Nadpobudliwości Psychoruchowej z Deficytem Uwagi). Zamiast tego używa się go, by opisać osoby, które wydają się mieć trudności z koncentracją na jednym zadaniu przez dłuższy czas, są bardzo aktywne, łatwo się nudzą i często zmieniają zainteresowania lub projekty.
    Osoby z „życiowym ADHD” mogą:
    – Być bardzo kreatywne i pomysłowe.– Często zaczynać nowe projekty, ale mieć trudności z ich zakończeniem.– Szybko się nudzić rutynowymi zadaniami.– Wykazywać dużą energię i entuzjazm.– Mieć tendencję do podejmowania wielu różnych aktywności jednocześnie.Chociaż termin ten nie jest uznawany w psychologii czy medycynie, odzwierciedla on pewne cechy, które mogą być typowe dla osób z prawdziwym ADHD, ale w kontekście codziennego życia i bez formalnej diagnozy.

    Hmm… nie brzmi za dobrze? Pewnie posiadam wiele cech, które idealnie pasują do powyższego opisu, być może nawet wszystkie. Przyszedł jednak w końcu moment, w końcu pogodziłem się z taką codziennością. Choć nie, stwierdzenie „pogodziłem się” jest tu bardzo nie na miejscu. Ja się w niej zakochałem! W takim stylu życia.

    Słuchałem kiedyś podcastu Lepiej Teraz, w którym Radek Budnicki opowiadał o tym, jak w ciągu swojego życia zmieniał pracę ponad 20 razy. Urzekły mnie jego przygody. Tak, dla mnie to przygody, choć wierzę, że dla wielu będzie to tułaczka w poszukiwaniu jakiegoś głębszego sensu, drogi. Zapisałem sobie ten odcinek podcastu do powtórnego przesłuchania na później, jako taką perełkę, mój Skarb. Nie każdy to zrozumie, dla wielu byłby to największy koszmar, takie poszukiwania, niestabilność, wędrówka przez zawody, można powiedzieć „niezdecydowanie”, ale ja dostrzegłem w tym coś wspaniałego – możliwość próbowania wielu różnych żyć. Wspaniała sprawa – choć być może tylko dla mnie. To jak iść do restauracji i móc nie tylko spróbować każdego dania z karty, ale mieć również możliwość ugotowania każdego z nich. Bardzo mi się podobało takie podróżowanie przez życie.

    Nie jest to łatwa droga. O ile prościej jest mieć jedną drabinę w życiu i wspinać się po jej szczeblach, widząc dokąd idziesz, co będziesz robić jutro i za tydzień. Masz wtedy konkretne cele, poukładaną przyszłość, pewnego rodzaju stabilizację. Jednak ja i tak zazdrościłem Radkowi tej różnorodności.

    Po pewnym czasie zacząłem zastanawiać się i nad moim życie. Jej, ile w nim już było, miałem i ja swoje przygody. Byłem kiedyś kucharzem w japońskiej restauracji, szefem studia graficznego, projektowałem wygląd amerykańskiego czasopisma, pracowałem w dużych korporacjach, ale i małych, mikrofirmach, byłem właścicielem dużej firmy z gromadą pracowników, ale zdarzyło mi się i jednoosobowo przygotowywać ogromne, międzynarodowe wydarzenia. Miałem swoją małą drukarnię, sklep, studio, ale był i czas, gdy to plecak był moim jedynym biurem, a na miejsca do pracy wybierałem leśne ławki i parki. Byłem szefem, pracownikiem, sprzątaczem, twórcą, sprzedawcą, kucharzem, autorem, kurą domową, tancerzem, sportowcem, nauczycielem, podróżnikiem, byłem też bezrobotnym. Czego ja w życiu nie próbowałem. A przecież jeszcze tyle przede mną. I to właśnie prowadzi mnie do odpowiedzi na pytanie z samego początku tego listu. Akceptując moją dotychczasową drogę, mogę dzisiaj powiedzieć, że: nie wiem co będzie jutro, i nie wiem jeszcze, jak chcę, aby ono wyglądało. Jednak akceptuję i już uwielbiam każdą wersję mojej przyszłości. I z wdzięcznością biorę to, co przyniesie mi los.

    Czyż nie gwarantuje to fajnego życia? Szczęścia? Pomyśl o tym. I z radością zaakceptuj to, co przyniesie jutro (nawet jak daleko Ci do życiowego ADHD).