Tag: wątpliwości

  • Nie łatwo go pokonać

    Jest piątek, piąta rano i pomyślałem, że to wspaniały czas, aby napisać do Ciebie! Pewnie jeszcze śpisz, a ja od dwóch godzin realizuję już mój plan na kolejny fajny dzień.

    Z jednej strony staram się prowadzić moje fajne życie – i nie chodzi mi wcale o blog, ale o wartości, jakie on reprezentuje – wmawiam sobie, że nie żałuję w życiu żadnej decyzji, jednak mimo to, jestem dla siebie mocno krytyczny. Co z resztą często widać w moich wpisach, mailach czy nagraniach. Zawsze chcę wycisnąć z siebie więcej, nigdy nie jestem w pełni zadowolony z tego co stworzyłem, zawsze widzę jakieś niedoróbki, nierzadko dreszcz zażenowania z powodu totalnej „klapy”. Zastanawiałem się, czy te dwie rzeczy trochę się nie wykluczają…

    Co ciekawe, moje podejście nie doprowadza mnie do frustracji, depresji, zniechęcenia czy obrzydzenia – a pewnie wiele osób miałoby dokładnie takie odczucia wiecznie wymagając od siebie więcej. Ja mam totalnie odwrotnie – to wszystko napędza mnie do dalszego działania, każe wciąż uczyć się czegoś nowego i motywuje aby co dzień pokonywać siebie samego i być lepszym. Sprawia, że codziennie gram w grę z samym sobą. A ja… nienawidzę przegrywać z takimi słabeuszami!

    Opowiadałem Ci w ostatnio o pytaniach jakie mnie nurtują, wspominałem o niezdecydowanym Jeff’ie – takie wpisy pomagają mi w obraniu właściwej drogi. I wiesz… czuję, że chyba jestem na dobrym szlaku i powoli dochodzę do odpowiedzi. Rok 2020 nie jest łatwy dla nikogo – zafundował nam wiele nieoczekiwanych zmian. Ale ja, z pomocą właściwych pytań, osób, wyzwań – buduję plan na siebie.

  • #53 Morning Pages. Wątpliwości

    Jeżeli zaczynasz coś robić, tworzysz coś nowego, normalne chyba jest, że z czasem pojawią się wątpliwości, może nawet rozczarowanie. Czy warto było zaczynać? Czy to nadal ma sens? Czy iść dalej? Na początku zawsze jest podekscytowanie, ten dreszczyk emocji, to on powoduje, że brniesz w nieznane i nie zastanawiasz się czy droga ma sens. Próbujesz, wierząc, że nawet pomimo złego początku, niewielkich efektów, wszystko się ułoży, będzie dobrze. Czas mija, ale nic się nie zmienia, nikt już nie świętuje, nikt nie chwali, dreszczyk emocji już dawno zmienił się w monotonię i rutynę. I wtedy jest ten moment, w którym warto cofnąć się myślami do pierwszego dnia, do pierwszego kroku. Tego, w którym emocje jeszcze sięgały zenitu, gdy wszystko miało sens – i zapytać samego siebie: po co to robisz? Jeżeli odpowiedź będzie właściwa – pójdziesz dalej.