#38 Morning Pages. Liczyć, czy nie liczyć
Sześćset siedemdziesiąt cztery dni do wyjazdu, tysiąc trzydzieści dziewięć dni od wypalenia ostatniego papierosa, trzeci dzień diety, dwa dni do wyprawy rowerowej. Liczenie pomaga na tak wiele sposobów. Motywuje, abyśmy szli dalej, zatrzymuje, gdy chcemy przekroczyć tą złą granicę, pomaga dawać radę każdego kolejnego dnia. I z jednej strony to wydaje się takie głupie, ale ze wszystkich głupich rzeczy w życiu, ta jedna faktycznie się przydaje. Więc zamiast się śmiać, wolę ją wykorzystywać. Choć nieumiejętnie wykorzystana, może przyprawić o wczesne siwe włosy, bo co zrobić, gdy okaże się, że od ostatniego wpisu na blogu minęło już dwadzieścia cztery dni, do najbliższego wolnego jeszcze całe pięć, a do ładnej pogody aż dwanaście…?