Kategoria: artykuły

  • medytacja i Twój smartfon

    Nie jest to pierwszy raz, gdy biorę się za temat medytacji – pisałem kiedyś o prostej technikę liczenia oddechów, która tak dobrze sprawdza się na początku drogi do spokoju umysłu. Medytacja długo była ona dla mnie jedynie egzotycznym słowem i serią dziwnych ćwiczeń. Dzisiaj – jest główną częścią mojej porannej rutyny i pełni niezwykle ważną rolę w moim życiu.

    App Store i Google Play Store oferują kilka świetnych aplikacji, które w łatwy sposób pomogą Ci w rozpoczęciu przygody z medytacją. Jeżeli ich nie znasz – usiądź wygodnie i pozwól się zabrać w podróż przez kilka przeze mnie wybranych. Nic nie tracisz a możesz zyskać wiele – prawdziwy spokój ducha i zrozumienie samego siebie 🙂

    Oak

    Znasz to uczucie, gdy widzisz coś pierwszy raz i od razu wiesz, że to jest właśnie „to”? Ze mną tak było, gdy pierwszy raz zobaczyłem mój zielony kubek do kawy, iPada, aplikację Things – przepiękny sposób do zarządzania zadaniami oraz Oak – aplikację, która pomogła mi rozpocząć prawdziwą przygodę z medytacją.

    Oak to dąb. I tym właśnie jest aplikacja – rosnącym dębem. Przy pierwszym uruchomieniu, na ekranie zobaczysz malutką roślinkę, która z upływem czasu (i zwiększającą się liczbą sesji) będzie rosła, aby stać się pięknym, dorosłym drzewem. Rosnący dąb jest tutaj symbol spokoju.

    Aplikacja jest przemyślana i pięknie wykonana oraz, co nie zawsze idzie w parze z wyglądem, prosta i intuicyjna w obsłudze. Mój bezcenny pomocnik, który sprawia, że poranki stały się prawdziwą przyjemnością.

    Z dodatkowych atutów, warto wymienić integrację z Apple Health, proste ćwiczenia oddechowe oraz ciekawą serię materiałów audio i wideo, które pomogą w pogłębianiu wiedzy na temat medytacji.

    Oak jest bezpłatną aplikacją, jednak dostępną tylko na iPhonie. Możesz ją pobrać w tym miejscu.

    Zdaję sobie sprawę, że Oak nie jest dla każdego. Specyficzny design oraz dostępność jest tylko na iPhone’ie sprawi, że nie każdy jej użyje. Dlatego pokażę Ci również dwie inne, bardzo popularne aplikacje – Calm i Headspace. Obydwie są równie dobrymi przewodnikami na ścieżce do medytacji.

    Calm

    Popularna aplikacja, która, jak nazwa wskazuje, ma wprowadzić spokój w Twoim życiu. Duża baza ćwiczeń i dźwięków relaksacyjnych przydaje się nie tylko przy medytacji. Jak większość aplikacji tego typu – wymaga znajomości języka angielskiego, jednak nawet gdy masz z nim problemy, już sam spokojny głos przewodniczki pomaga w pozbyciu się stresu i opanowaniu nagromadzonych nerwów. Wspaniała baza dźwięków powoduje, że relaks przychodzi z wielką łatwością.

    Calm dostępny jest zarówno na iPhone’ach, jak i na telefonach z Androidem. Aplikacja posiada tryb bezpłatny oraz premium w postaci subskrypcji.

    Headspace

    Jeżeli masz telefon z Androidem, a Calm nie przypadł Ci do gustu ze względu na wygląd, koniecznie wypróbuj Headspace. Aplikacja ma zupełnie inny, bardziej zadaniowy interfejs.

    O ile Calm czasem wydaje się być dość prostą i prymitywną aplikacją, o tyle Headspace jest jej przeciwieństwem i czasem sprawia wrażenie przeładowanej. Ogromna baza sesji i lekcji sprawia, że aplikacja może towarzyszyć Ci przez cały dzień podczas różnych aktywności. Znajdziesz w niej również zestawy sesji dla dzieci – pomagające zasnąć, czy podczas porannej pobudki. Duża baza lekcji w postaci przyjemnych dla oka animacji, pomoże Ci poszerzyć horyzonty i uczyć się nowych rzeczy.

    Headspace, podobnie jak Calm, oferuje bezpłatny dostęp do części funkcji, którą można rozszerzyć wybierając opcję premium.

    Headspace dostępny jest zarówno na iPhonie jak i na urządzeniach z Androidem.

    Na dzisiaj to tyle w temacie aplikacji pomagających w medytacji. A może znasz inną ciekawą aplikację, która powinna znaleźć się w powyższym spisie? Jeżeli tak, koniecznie napisz mi o tym w komentarzu do tego wpisu.

  • prosty przepis na spełnienie twojego marzenia

    Martyna Wojciechowska powiedziała kiedyś, że marzenia nie spełniają się ot tak. Że są wyczekane. Nie oznacza to jednak, że mamy siedzieć i czekać aż same się spełnią – przeciwnie.

    Każdy z nas je ma. Nie każdy jednak potrafi spełniać. Swoje lub czyjeś. Wiara w nie to dar a ich spełnianie – umiejętność. Marzenia. Jeżeli zaliczasz się do osób, które je mają, ale nie wiedzą co zrobić, aby stały się rzeczywistością, dobrze trafiłeś. Opowiem Ci jak zrealizować swoje marzenie w pięciu prostych krokach. Bierzmy się do roboty!

    1. Zapisz to…

    Pierwszym krokiem jest zamiana marzenia w cel – zrobisz to w prosty sposób, przez jego zapisanie. Może być na kartce, w pamiętniku lub kalendarzu. Pomoże Ci to sprecyzować dokładnie czym właściwie jest Twoje pragnienie. Nie ważne, czy dotyczy sfery zawodowej czy prywatnej, nie liczy się, czy marzysz o poprawie swojej kondycji fizycznej, czy zakupie drogiego gadżetu – jeżeli Twoje marzenie ma się zamienić w cel, musisz je zapisać.

    O. I tyle. Teraz zamiast marzenia masz cel do którego dążysz. Lecimy do drugiego kroku.

    2. Wyobraź sobie…

    …jak by to było, gdyby Twoje marzenie udało się zrealizować. Zwizualizuj je. Wciągnij nosem powietrze i poczuj zapach tapicerki wymarzonego Ferrari. Zamknij oczy i delektuj się ciepłem bijącym z kominka wyśnionego domu. Poczuj dumę, która wypełnia Twoje ciało, gdy przebiegasz linię mety maratonu, Twoi najbliżsi ze łzami w oczach biją brawo i rzucają Ci się na szyję gdy ledwo możesz ustać na nogach. Oczami wyobraźni zobacz jak zmieni się Twoje życie. Stwórz w głowie obraz siebie który już osiągnął wymarzony cel. Pomyśl o wszystkich drobiazgach jakie będą Ci towarzyszyć. Dzięki temu, Twoje marzenie, Twój cel, stanie się jeszcze bardziej realny. Pozwól podświadomości cieszyć się zosiągniętego sukcesu.

    [Tweet „Stwórz w głowie obraz osoby która już osiągnęła cel. I bądź tą osobą.”]

    3. Uwierz…

    Wierzysz w to co wierzysz? Wierzysz, że jesteś w stanie zrealizować swoje sny? Ten krok jest decydujący. Musisz uwierzyć w siebie, w swoje siły i w swój cel. Jeżeli Ty będziesz pewny sukcesu, to nie ma siły, która może Cię powstrzymać. Jeżeli jednak nie uwierzysz – przegrasz, a Twój cel na zawsze pozostanie tylko zapisanym na kartce niespełnionym życzeniem.

    Powiedz wiec do siebie: “Dam radę, dam!”. Powiedz to kilka razy. Mów tak każdego ranka po przebudzeniu i każdego wieczora przed zaśnięciem. Zapisz to zdanie 100 razy w zeszycie. Albo i 200 razy. Utrwal w sobie ta myśl. Niech wiara w siebie i własne siły towarzyszy Ci odmierza w każdej minucie życia.

    Uwierz, że możesz spełnić swoje marzenie. To właśnie Twoja wiara spowoduje, że tak się stanie.

    4. Poczuj to…

    Kiedy dojdziesz do tego kroku, możesz być z siebie dumny. Jesteś bardzo blisko. Poczuj sukces który jest na wyciągnięcie ręki. Zobacz, droga do ZREALIZOWANIA Twojego marzenia jest bardzo wyraźna a Ty już na niej stoisz. Z każdym krokiem jesteś bliżej. Każda sekunda przybliża Cię do tego co nieuniknione – do osiągnięcia celu. Możesz się śmiać i powtarzać, że to nie ma sensu, przecież nic się jeszcze nie zdarzyło, nic się nie zmieniło – ale to nie prawda. Zmieniłeś się Ty i w Twojej głowie marzenie jest już zrealizowane. Tylko w przyszłości. Jedyną niewiadomą jest czas. Pozwól działać prawu przyciągania. Możesz to poczuć, możesz już pawie dotknąć…

    5. Właściwe pytania…

    Skoro Twoje marzenie stało się już celem i wiesz już, że uda Ci się je zrealizować, musisz odkryć resztę drogi – aby nie zabłądzić.

    Ostatni krok to zadawanie odpowiednich pytań i udzielanie na nie odpowiedzi.Musisz zaplanować realizacje swojego marzenia. Wyznaczyć datę i zastanowić się, dlaczego do tej pory nie udało Ci się go zrealizować. Dlaczego Twoje marzenie tak długo było tylko marzeniem? Co Cię powstrzymywało? Co zrobisz inaczej aby tym razem osiągnąć cel?

    Bądź szczery. Pomyśl, co Cię do tej pory blokowało. Strach? Brak wiary we własne siły? Poświęć trochę czasu na rozmowę z samym sobą i zaplanuj dalszą drogę do celu. Znajdź swoje słabości i je pokonaj. Przygotuj się na ciężką pracę i świętowanie zwycięstwa.

    Jakie jest więc Twoje marzenie? Pierwszym krokiem do jego spełnienia jest zapisanie go. Tu i teraz – w komentarzu do tego wpisu. Zamień swoje marzenie w cel i pomóż sobie w jego realizacji. Powodzenia!

  • nowy kalendarz celu na 2018 rok już dostępny

    Już trzeci rok z rzędu udostępniam Kalendarz Celu – mój prosty sposób na samokontrolę i codzienne przypomnienia w utrwalaniu nawyków i walce z nałogami. Edycję na cały 2018 rok możesz pobrać bezpłatnie na specjalnej stronie Kalendarza (Kalendarz był dostępny do końca lutego 2018 roku! Jeżeli chcesz załapać się na kolejną edycję – zostań 🐦 Wróbelkiem.

    Fajne Życie to idea. Idea, nad którą muszę ciężko pracować każdego dnia. Polega na wolności, zdrowiu i niezależności. Wolności od nałogów, zdrowych nawykach w żywieniu, codziennym ruchu, niezależności finansowej. Bez drobnych pomocników byłoby to bardzo trudne. Jednym z takich pomocników jest mój Kalendarz Celu. Idea jego działania jest prosta: na każdy nałóg z którym walczę, lub nawyk, który próbuję wykształcić, drukuje sobie jeden egzemplarz Kalendarza. Opisuję go odpowiednią nazwą, na przykład: „szklanka wody z samego rana” i wieszam w takim miejscu, aby przypomniał mi o spełnieniu mojego postanowienia. Może to być lodówka, szuflada do której zaglądam każdego ranka gdy przygotowuję się do pracy czy lustro w łazience. Jeżeli Kalendarz ma pomoc w ograniczeniu słodyczy, naturalnym miejscem do jego powieszenia jest szafka w której je trzymasz (ekhm.. trzymałeś). Wydrukowane karty możesz tez włożyć do swojego kalendarza papierowego. Każdego dnia, karta z danym postanowieniem przypomina mi o tym, że zawarłem z samym sobą układ i na koniec miesiąca będę musiał rozliczyć się z jego realizacji. Za każdym razem gdy spełnię swój cel, oznaczam ten dzień w Kalendarzu. Na koniec miesiąca widzę jak mi poszło. W przypadku słabych rezultatów, mogę próbować zmieniać swoje działanie tak, aby kolejny miesiąc był lepszy.

    Kalendarz Celu pomógł mi gdy w porannym bieganiu, wieczornym pisaniu dziennika czy popołudniowym rozciąganiu się. Z Kalendarzem łatwiej było mi rzucić palenie i nauczyć się rano wstawać. To proste narzędzie mocno działa na psychikę. Wspierało mnie w prosty sposób – pokazywało ile już udało mi się osiągnąć i nie pozwalało tego zmarnować. Chciałbym aby mój Kalendarz pomógł i Tobie. W realizowaniu Twoich celów.

    Kalendarz Celu możesz pobrać w 3 rozmiarach: dużej kartki A3, którą wydrukujesz i powiesisz na przykład na ścianie. Mniejsza wersja – A4, nadaje się na biurko czy lodówkę. Najmniejszy format – A5, sprawdzi się, gdy chcesz mieć Kalendarz zawsze przy sobie, na przykład w książce – aby zaznaczać „zaczytane” dni. Życzę Ci powodzenia w realizacji Twoich celów i mam nadzieje, że Kalendarz Ci w tym pomoże.

    Być może zechcesz podzielić się ze mną tym, do czego może Ci się przydać Kalendarz? Nad czym pracujesz w swoim życiu? Właśnie po to uruchomiłem komentarze na mojej stronie – abyśmy mogli rozmawiać 🙂

    Uwaga: Kalendarz Celu był dostępny do końca lutego 2018 roku! Jeżeli chcesz załapać się na kolejną edycję – zapraszam do zostania 🐦 Wróbelkiem.

  • magia prostej listy zadań

    Używasz w swojej pracy lub w domu list zadań? Elektronicznej? Papierowej? Być może GTD? Lub innego systemu opartego o listy? Jeżeli nie, w takim razie powinieneś/powinnaś spróbować. Rozpisanie dużego projektu na drobne zadania i wykonywanie ich jeden po drugim znacznie ułatwia załatwienie dużych spraw. Jeżeli dobrze się zastanowisz, zobaczysz na jak wielu płaszczyznach można używać list i jak dużo korzyści z tego wynika. Gdy idziesz na zakupy z listą, nie tylko nie zapomnisz kupić tego po co wybierasz się do sklepu, ale nie kupisz również niczego, co nie jest Ci potrzebne (zakładam, że bezwzględnie trzymasz się swojej listy). Gdy chcesz ugotować nową zupę albo upiec ciasto, zerkniesz do przepisu i najpierw zgromadzisz wszystkie składniki wypisane na jednej liście a potem będzie je dodawać do siebie, mieszać i przyrządzać według drugiej. Gdy szykujesz się na wakacje i pakujesz ubrania na kilka dni, tworzysz (na papierze albo w swojej głowie, choć polecam ten pierwszy sposób) listę rzeczy do zabrania, dzięki której nie będziesz chodzić w jednych spodniach całe lato. Korzystanie z różnego rodzaju list znacznie usprawnia życie w bardzo wielu sytuacjach. Ich używania powinniśmy się uczyć już jako dzieci. A jeżeli jesteś rodzicem, to właśnie na Twoich barkach spoczywa obowiązek nauczenia Twojego dziecka korzystania z listy. Kiedyś Ci za to podziękuje.

    Chciałbym Ci dzisiaj przedstawić fajny i prosty sposób na świadome wykorzystanie przez Twoje dziecko listy zadań. Pomoże to również rozwiązać jeszcze jeden odwieczny problem każdego rodzica – bałaganu w pokoju dziecka. Dla wytrwałych czytelników przygotowałem na sam koniec specjalną niespodziankę, która z pewnością przyda się w każdym domu.

    Porządek w pokoju moich córek od zawsze stanowił problem który ciężko było rozwiązać. Na różne sposoby próbowałem zachęcić, głównie Alicję – moją starszą córkę, do posprzątania w pokoju, a następnie do utrzymania tego porządku. Bezskutecznie. Okazuje się, że przychodzi taki moment, gdy bałagan staje się dla dziecka problemem, z którym nie wie jak sobie poradzić i od czego w ogóle zacząć. Pomyśl o tym, gdy kolejny raz powtórzysz: idź posprzątać w pokoju. Oczywiście zawsze mogłem sam posprzątać wszystkie zabawki – moje córki z radością przyjęły by takie rozwiązanie. Do czego to jednak prowadzi na dłuższą metę? Bałagan szybko wróci do pokoju a dziecko nadal nie wie jak się z nim uporać.

    Zamiast omijać problem, zacząłem więc szukać rozwiązania. I nie chodzi mi tutaj o sam bałagan w pokoju Ali, ale problem niemocy na którą napotyka. Chciałem pomóc jej na tyle, aby potrafiła sama przeanalizować problem i poszukać rozwiązania. Moje dzieciaki wiele razy będą napotykać na różne przeszkody, które z pozoru będą je przerastały. Od kogo nauczą się je pokonywać? To właśnie jest moje zadanie jako rodzica. Postanowiłem wykorzystać do tego celu narzędzie jakim sam posługuję się na co dzień i które pomaga mi w realizacji nawet najbardziej skomplikowanych projektów – listę zadań.

    Przygotowania

    Cel jest prosty: pokazać Twojemu dziecku, że potrafi i jest w stanie samo posprzątać w pokoju.

    Warto uczyć dobrym przykładem. Przygotuj więc dla siebie zadanie podobne do tego które ma wykonać Twoje dziecko. Postaraj się, aby wybrać taką czynność, którą możesz wykonać w podobnym czasie co sprzątanie pokoju. Ważne też jest aby Twoje zajęcie miało początek i zakończenie. Dzięki temu po skończonej pracy razem będzie mogli razem cieszyć się z jej efektów. Możesz dla siebie zaplanować przygotowanie obiadu, sprzątanie w szafie lub upieczenie ciasta, którym później będziecie mogli się razem delektować w posprzątanym pokoju. Chcesz zamienić sprzątanie w projekt – więc przygotowując dla siebie podobne zajęcie, dasz dziecku przykład i będziesz mógł/mogła swoim zachowaniem i działaniem podsuwać różne drobne wskazówki przy sprzątaniu.

    Omówcie plan działania

    Przyszedł czas na rozpisanie planu działania. Przygotujcie czystą kartkę – papier może być trochę lepszy niż taki zwykły na którym na co dzień rysuje Twoje dziecko. Niech wie, że mamy do czynienia z czymś dużym i ważnym – robimy plan! Ta lekcja może stać się bardzo cennym doświadczeniem dla Twojego dziecka – pokażesz mu jak ma radzić sobie z problemem które je przerasta. Nie pomijaj więc żadnego z elementów przygotowań.

    Istotne są rekwizyty. To właśnie one tworzą całą otoczkę i sprawiają, że magia naszego rozwiązania działa. Sama kartka to mało, potrzebny też będzie clipboard (lub jakieś inne podłoże) i długopis. Nie dziecięca kredka czy flamaster, ma być długopis, poważne narzędzie do pisania w poważnej sprawie. Clipboard, taki z opcją do postawienia i powieszenia sprawi, że elementy naszego planu nie zniszczą się i nie rozlecą po całym pokoju.

    Spisanie grup

    Kolejny krok to analiza bałaganu. Siadamy z dzieckiem przy biurku i rozglądając się po pokoju spisujemy grupy porozrzucanych przedmiotów. W naszym przypadku na liście znalazły się:

    – ubrania
    – klocki lego
    – klocki kolorowe
    – papiery
    – kredki, flamastry
    – łóżko
    – klocki do pociągów
    – lalki Barbie
    – misie
    – książki
    – inne zabawki

    Pozwól dziecku samemu wybrać nazwy – dla Ciebie „klocki Lego”, „klocki kolorowe” i „klocki do pociągów” mogą być jednym i tym samym, ale Twoje dziecko może widzieć 3 różne grupy zabawek. Nawet jeżeli na podłodze leżą pluszowe pieski, ale Twoje dziecko chce nazwać je „misie”, to nie poprawiaj tego. To jego bałagan, jego zabawki i jego lista. Ty tylko podpowiadasz. Przypilnuj tylko dwóch rzeczy:

    1. grupy nie mogą być za duże. Podpowiadaj dziecku aby wybierało jak najmniejsze grupy zabawek, by łatwiej zakończyć każdy z punktów.
    2. na końcu zbierzcie wszystkie pozostałe drobiazgi w punkt „inne” albo „pozostałe”, żeby nie okazało się, że lista Twojego dziecka ma 30 punktów a te na samym dole to „dwie gumki do ścierania”, „jedna temperówki”, „cztery zabawki z zabawki z Kinder Niespodzianek” itd.

    Zamiana listy zabawek w listę działań

    Czas zamienić grupy bałaganu w listę zadań. Pokaż dziecku że to ważny krok – grupy nabałagnionych zabawek zamienią się w listę zadań, powstanie poukładany plan sprzątania pokoju. W tym celu przed każdym punktem z naszej kartki dostawiamy pusty prostokąt, czyli okienko w którym będzie można odznaczyć zakończony etap sprzątania. Tak przygotowaną listę wstawiamy do clipboarda i wieszamy na ścianie (w zasięgu ręki dziecka) albo kładziemy na biurku.

    Ustalamy zasady

    Kolejny krok to ustalenie zasad sprzątania. Postaw się tutaj w roli nauczyciela który tłumaczy jak powinien wyglądać ten etap, ale bierz również pod uwagę to co mówi Twoje dziecko. Opowiedz, że w ten sposób pracują dorośli i dzięki takim rozwiązaniem lepiej radzą sobie z dużymi projektami (możesz użyć słowa projekt – ale nie zapomnij wytłumaczyć dziecku co to oznacza) – jakim w tym wypadku jest sprzątanie.

    Organizuj przerwy

    Potraktuj sprzątanie jak grę – nie używaj jednak tego słowa, niech wymyślony plan będzie czymś więcej. Zaproponuj przerwy – na przykład co 3 albo 4 punkty, dzięki temu lista podzieli się na jeszcze krótsze etapy co znacząco ułatwi realizację planu. Ustalcie wspólnie co ile punktów będzie przerwa i co będziecie podczas niej robić. Możesz przygotować Wasze ulubione ciastka – po jednym na każdą przerwę. Fajnym pomysłem może też być włączenie ulubionej piosenki i wspólne tańco-wygłupy. Dzięki temu przerwa będzie trwała określony czas, będzie miała początek i koniec i nie będzie przeciągania o „kolejną minutę”.

    Wymyśl nagrodę

    Dzieci kochają nagrody, a my – rodzice – powinniśmy nagradzać nasze dzieci za dobrze wykonane czynności. I w tym przypadku wymyśl jakąś nagrodę którą dziecko otrzyma po wykonaniu całego zadania (posprzątania pokoju). Na początku (na etapie tworzenia listy) dziecku wystarczy samo podekscytowanie faktem, że robicie coś ważnego jednak po drugiej przerwie może przydać się dodatkowa motywacja w postaci super-nagrody na koniec. Może to być wspólne wyjście na rolki, sanki czy rower a może być to również ulubiona bajka w TV. Myślę, że dobrze znasz swoje dziecko i wiesz co sprawi mu radość.

    Bądź konsekwentny

    Pamiętaj że dziecko to tylko dziecko i w pewnym momencie może znudzić mu się „zabawa” w sprzątanie. Z każdą kolejną przerwą może być trudniej powrócić do pracy i w pewnym momencie szala może przechylić się na niewłaściwą stronę. Trudno będzie wtedy przekonać do dalszego sprzątania – nawet jeżeli zostały już tylko dwa punkty z listy. Ostatnia przerwa będzie najtrudniejsza. Nie zapomnij więc chwalić za wykonane punkty, podkreślaj samodzielność i zaangażowanie. Pokaż że koniec listy jest już bliski. Gdy jednak zorientujesz się, że nic już nie pomaga, możesz zaproponować abyście razem dokończycie sprzątanie trzymając się przygotowanej listy. Traktuj to jednak jako ostateczność i zaznacz, że skoro Ty pomagasz w zadaniu Twojego dziecka, to Twoje dziecko chyba powinno pomóc Ci potem w dokończeniu Twojego zadania.

    Na koniec

    Gdy wszystkie pozycje na liście zadań zostaną odznaczone a w pokoju zrobi się czysto i ładnie, usiądźcie wspólnie przy stole i podsumujcie dotychczasowe działania. Zapytaj czy spisanie listy zadań okazało się pomocne. Wytłumacz, że bałagan w pokoju to nie jedyny problem przy rozwiązaniu którego pomocna może być lista zadań. Pokaż inne przykłady jej wykorzystania. Może warto spróbować zrobić listę zadań na sprzątanie szafy? Albo na codzienne, poranne czynności, w której znajdą się pozycje takie jak: „sprzątanie łóżka”, „mycie twarzy”, czy „wypicie szklanki wody”? Być może przy pomocy listy zadań uda Ci się osiągnąć coś, co do tej pory ciężko Ci było wyegzekwować? Jeżeli Twoje dziecko ma jakieś pozaszkolne czy pozaprzedszkolne zajęcia dodatkowe, to warto pomyśleć o wprowadzeniu listy do pakowania się na nie. Moja córka dwa razy w tygodniu ma naukę tańca – i trochę pakowania przed każdymi zajęciami, musimy spakować strój, wodę, buciki, dzienniczek… Z pewnością lista zadań w tym przypadku się sprawdzi. Tego typu działania mogą okazać się bardzo ważne dla Twojego dziecka. Pokazujesz przecież jak radzić sobie ze skomplikowanymi i złożonymi problemami. Postaraj się więc, aby z cierpliwością i spokojem, próbować przekazać dziecku jak najwięcej dobrych rad przy okazji nauki sposobu z listą zadań.

    Powyżej podrzucam kilka zdjęć z moich ćwiczeń z Alą – na szczęście udanych 🙂
    Mimo wszystko, może się okazać, że mój sposób nie sprawdzi się w Twoim przypadku. Bardzo ważne jest Twoje podejście. Pamiętaj o dwóch sprawach:

    1. Nic na siłę

    Jeżeli się nie udaje – to nie. Nie naciskaj aby Twoje dziecko wykonywało zadania z przygotowanej listy jeżeli tego bardzo nie chce. Możesz zachęcać, ale nie zmuszaj. Nie chcesz przecież, aby Twoja pociecha zraziła się zarówno do rozwiązywania dużych problemów w ten sposób, jak i do samego sprzątania.

    2. Bądź przykładem

    Prawda jest taka, że sposób z listą zadań jest bardzo uniwersalny i może powinien na stałe zagościć w Twoim domu? Listy ułatwiają życie. Z listą idziesz na zakupy, jedziesz z nią na wakacje, możesz z nią sprzątać, pracować, pisać rysować… Niech Twoje dziecko widzi, że na co dzień z nich korzystasz i że ułatwiają one wykonanie skomplikowanych projektów. Możesz pokazać jak można wykorzystywać listę zadań w szkole, lub zasugerować jej wprowadzenie w przedszkolnej grupie.

    Temat wykorzystania list przez dzieci jest być tak samo długi jak w przypadku używania ich przez dorosłych. W wielu przypadkach lista może okazać się wspaniałym rozwiązaniem trudnych problemów. Może podpowiesz kolejne sposoby na wykorzystanie listy zadań przez dzieci? Być może rozwiązały one u Ciebie inny ciekawy problem? Mam nadzieję, że podzielisz się kolejnymi sposobami w komentarzach pod tym wpisem.

    Niespodzianka

    Pomyślałem sobie, że skoro udało Ci się dotrzeć tak daleko, to należy Ci się nagroda 🙂 Być może trochę ułatwi Ci ona wprowadzenie listy zadań w Twoim domu. Przygotowałem specjalnie dla Ciebie szablony list zadań do wydrukowania i włożenia w clipboard albo do przyczepienia na lodówce obok Kalendarza Celu 2017 (nie wiesz jeszcze czym jest Kalendarz Celu? Zatem koniecznie zapisz się do mojego newslettera i nie przegap kolejnej edycji bezpłatnego Kalendarza Celu!). Szablony możesz pobrać całkowicie bezpłatnie klikając przycisk pod wpisem. Mam nadzieję, że będą przydatne. Czekam na Twój komentarz i miłego sprzątania! 🙂

  • jak znaleźć zgubioną rzecz?

    Moja starsza córka, Alicja, gdy była malutka, często gubiła przeróżne dziwne rzeczy w swoim pokoju. Od zabawek, po spinki, gumki do włosów i opaski. Przychodzi wtedy do mnie i mówi:
    – Tato, mam kłopot, zgubiłam tą czerwoną lalkę z długą suknią. No wiesz którą? Ale nic nie szkodzi, prawda? Pomożesz mi ją znaleźć?

    Komu z nas nie zdarza się zapomnieć gdzie leży portfel, słuchawki, ładowarka do telefonu, torebkę czy klucze do samochodu. Non stop czegoś szukamy. W czasach szkolnych zapominalstwo można było zwalić na psa (który rzekomo zjadał prace domowe) i nawet czasem uchodziło to płazem. Jak jednak wytłumaczyć podczas kontroli policjantowi, że pies zjadł prawo jazdy? Razem ze szkołą skończył się czas zapominalstwa i za „ubytki w pamięci” przychodzi nam nie raz słono płacić.

    Pół problemu, gdy możemy iść do sklepu i odkupić zgubioną lalkę dziecka, gorzej gdy szukamy unikalnej książki z biblioteki czy karty pamięci ze zdjęciami z wakacji.
    Gdy nie możemy odnaleźć ważnego dla nas przedmiotu, często wpadamy w panikę i droga do odnalezienia zguby jeszcze bardziej się komplikuje…
    Przygotowałem więc, początkowo na potrzeby poszukiwań zabawek, plan działania na podobne okazje i chciałbym się dzisiaj z Wami nim podzielić – z pewnością przyda się gdy znajdziecie się w „kłopocie”.

    1. Wdech! Wydech!

    Uwierz mi, w bardzo wielu przypadkach poszukiwania zgubionej rzeczy kończą się na punkcie pierwszym. Często wystarczy zwyczajnie się uspokoić, wziąć kilka głębokich wdechów i odpowiedź sama przychodzi. Ot tak.

    2. Oczyść swój umysł

    Gdy problem nie znika a rzecz nie chce się odnaleźć sama, czas przejść do działań alternatywnych: zwolnij pędzące w Twojej głowie myśli i spróbuj się wyciszyć. Może chwila medytacji? Pisałem już o prostym i szybkim sposobie na wyciszenie – skorzystaj z niego.
    Cel jest prosty – musisz zapomnieć o całym świecie, wszystkich problemach i nawet zagubionym przedmiocie. Wyjdź z siebie i stań obok. Otwórz się na swoje wady, nieuwagę a czasem i niedbalstwo czy roztargnienie. Taki dystans będzie potrzebny przy kolejnych krokach.

    3. Przemyśl jeszcze raz

    Czy masz pewność, że poszukiwany przedmiot należy do Ciebie? To pytanie może wydawać się głupie, jednak na przykładzie mojej córki wiem, że czasem poszukujemy rzeczy, która nie koniecznie należy do nas a widzieliśmy ją (i nawet mogliśmy się nią bawić) u koleżanki. Oczywiście, klucze, portfel, prawo jazdy… tutaj raczej nie będziemy mieć wątpliwości. Jednak gdy mamy problem ze znalezieniem książki, warto już pomyśleć, czy nie szukamy czegoś, co powinno znajdować się (i być może znajduje się) na półce naszej przyjaciółki czy kolegi.

    4. Pożyczone?

    Jednym z prostych powodów dla których nie możesz znaleźć zguby jest to, że rzecz ta została komuś pożyczona. Moja córka uwielbia wymieniać się zabawkami z koleżankami. Często jednak zapomina, że pożyczyła jedną ze swoich ulubionych lalek i szuka ją w stosie pozostałych zabawek.

    5. Gdzie powinno być?

    Ok, samo myślenie nie pomogło – zacznijmy więc faktyczne poszukiwania. Po pierwsze poszukaj w miejscu, gdzie dana rzecz powinna się znajdować. Być może jest to półka nad łóżkiem, szuflada czy stolik pod oknem. Pomyśl też, czy istnieje możliwość, że ktoś zrzucił ten przedmiot i należy go poszukać na podłodze lub za szafką. Być może zamiast do pierwszej od góry szuflady, przez przypadek włożyłaś do drugiej? Najlepiej przeszukaj wszystkie.

    6. Gdzie nie powinno być?

    Moja córka każdego ranka poszukuje swoich kapci. Zazwyczaj znajduje je pod łóżkiem (a czasem tylko jeden z nich), innym razem koło kosza z zabawkami… ale od czasu do czasu zdarza jej się zostawić kapcie w łazience. Warto zawsze prześledzić drogę jaką zgubiony przedmiot pokonywał – jeżeli nie ma go w miejscu gdzie powinniśmy go odłożyć, istnieje spore prawdopodobieństwo, że zaginął właśnie gdzieś na drodze do tego miejsca. Tak jak kapcie – które nie zawsze wieczorem docierają z łazienki pod łóżko.

    7. Porwanie!

    Nie, nie namawiam Cię do oskarżania kogokolwiek o kradzież. Wiem jednak, że czasem zwyczajnie ktoś inny może zabrać rzecz która należy do Ciebie nie zdając sobie sprawy z faktu, że będziesz jej potem szukać.
    Prosty przykład: obydwie moje córki uwielbiają się bawić zabawkami swojej siostry. Rozwalają je, przekładają, i czasem tylko sprzątają. Jeżeli więc poszukiwana jest ulubiona zabawka jednej z nich, idę zapytać drugą czy nie wie gdzie powinienem poszukać.
    Inny przykład, również domowy, to porządki mojej żony. Potrafią skutecznie nabałaganić w moich rzeczach 🙂

    Te 7 punktów najczęściej pozwala mi odnaleźć poszukiwaną rzecz. Czasem jest to lalka Alicji, innym razem ulubiona przytulanka Amelki (moja młodsza córka). Zdarzało mi się odnaleźć portfel za szafką, rachunek za prąd w kolorowankach córki czy tablet w szufladzie ze skarpetkami (nie pytajcie). Są też jednak takie rzeczy, które gubią się i tak zostaje. Bywa.

    A może potrafisz dopisać jeszcze jeden punkt do mojej siódemki? Jakie są Twoje rady dla poszukiwaczy zagubionych przedmiotów? Proszę podziel się nimi w komentarzach do tego wpisu. Pamiętaj również, że o wiele lepsze od szukania zagubionych rzeczy, jest ich niegubienie 🙂 A do tego możesz przygotować się tak samo dobrze jak do samego szukania.

  • 7 powodów dla których warto być marzycielem

    Bycie marzycielem wcale nie oznacza ciągłego chodzenia z głową w chmurach. Bycie marzycielem oznacza mieć marzenia! I sktuecznie je realizować. Oznacza poszukiwania celu życia i poczucia spełnienia w tych poszukiwaniach. Częto jednak nie widzimy sensu takiego wysiłku. Nie wierzymy, że może nam się udać, że możemy marzyć. Nie chcemy zaczynać, aby przypadkiem nie przegrać.

    Realizacja własnych marzeń to nie taka trudna rzecz. Musisz jedynie spojrzeć na świat z założeniem, że nie ma rzeczy niemożliwych. A gdy już uznasz, że wielkie marzenia są na wyciągnięcie ręki, dlaczego po nie nie sięgnąć?

    Warto myśleć o rzeczach wielkich i warto wyznaczać sobie nowe cele. Jeżeli brakuje Ci powodów, dla których powinieneś ruszyć w pogoń za swoimi marzeniami, mam dla Ciebie ich 7:

    1. Odkryjesz swoje powołanie

    Zastanawiasz się czasami, co tak właściwie robisz na tym świecie? Do czego zostałeś powołany? Czy miejsce w którym mieszkasz jest Tobie pisane? Czy zajęcie które wykonujesz jest tym, co powinieneś robić do końca swojego życia? A może wyjechałeś za granicę w poszukiwaniu swojego szczęścia i nie wiesz czy to był dobry wybór? Być może nie wiesz jeszcze jakie jest Twoje prawdziwe powołanie, być może czujesz że jeszcze nie znalazłeś tego, co na Ciebie czeka. Jedyne co musisz zrobić, to zacząć działać. Zacząć realizować swoje cele, marzenia. Tylko w ten sposób znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania.

    2. Otworzysz się na nowe możliwości

    Gdy marzysz o wielkich rzeczach, otwierasz przed sobą wiele drzwi. Realizując swoje marzenia nastawiasz swoje myślenie na inne tory. Stajesz się bardziej twórczy i kreatywny. Dzieje się tak, ponieważ wielkie cele przesuwają granice Twojego umysłu i wprowadzają świeże spojrzenie pozbawione barier.

    Każda kolejna chwila, w której przybliżysz się do realizacji swoich marzeń sprawi, że Twoje życie stopniowo będzie wypełniało się podnieceniem.

    3. Ponieważ masz wybór

    Być może Twoje marzenia są ogromne i trudne do zrealizowania, ale czy to oznacza, że nie warto próbować? Nawet, jeżeli masz ogromną szansę na porażkę, nawet gdy przeraża Cię fakt, że może Ci się nie udać – zawsze pozostaje Ci wybór którego musisz dokonać. Nie musisz być jak wiele osób, ktore rezygnują. Możesz wybrać pogoń za swoimi marzeniami, bo zawsze istnieje też szansa, że osiągniesz upragniony cel.

    4. Spełnisz marzenia

    Twoje cele wcale nie muszą na zawsze pozostać w strefie marzeń. Jeżeli czegoś bardzo chcesz, wierzysz i robisz wszystko, aby to osiągnąć, Twoje szanse rosną! Czy bierzesz pod uwagę ewentualność, że gdy spróbujesz powalczyć o swoje marzenia, na prawdę może Ci się to udać? Twoja wiara w powodzenia skutecznie przybliży Cię do osiągnięcia celu.

    5. Aby nadać życiu sens

    Pogoń za marzeniami sprawi, że Twoje życie nabierze głębszego sensu. Nie samo marzenie, ale czas w którym dążysz do jego realizacji. Możesz każdego dnia wstawać rano, biegać do pracy, po pracy na szybkie zakupy, potem do łóżka na krótki sen i rano od nowa… i to właśnie marzenia mogą sprawić, że cała ta bieganina będzie miała jakikolwiek głębszy sens. Inaczej co Ci pozostaje?

    6. Osiągniesz więcej

    Gdy marzysz o wielkich rzeczach, osiągniesz wielkie rzeczy. To proste równanie. Być może dotrzesz do połowy założonej drogi, być może Twój pierwotny cel okaże się tylko jednym z małych kroczków do czegoś jeszcze większego. Może się również zdarzyć, że Twój cel będzie się wielokrotnie zmieniał. Nie o to chodzi, to nie jest nawjażniejsze. Ważne jest, abyś wiedział, że próbując zrealizować swoje marzenia osiągniesz więcej, niż wtedy gdy nie podejmiesz takiej próby. Stojąc w miejscu nic nie osiągniesz.

    [Tweet „Miej odwagę, aby iść za swoim sercem i intuicją. #FajneZycie”]

    7. Zrobisz coś dla świata

    Jak wyglądałby nasz świat, gdyby nie wielkie marzenia zwykłych ludzi? Jak mógłbym pisać ten wpis w nocy, gdyby Thomas Adison nie wynalazł żarówki? Czy zacząłbym prowadzenie bloga, gdyby przede mną leżała kartka papieru zamiast komputera? Czy wogóle umiałbym pisać, gdyby Cai Lun nie wynalazł papieru? Twoje marzenia potrzebne są światu, nie tylko Tobie.

    Uwierz, że potrafisz

    Nie poddawaj się więc w realizacji swojch marzeń. Pamiętaj, że najtrudniej jest ruszyć z miejsca, potem już samo idzie! Dla mnie jednym z celów i marzeń było prowadzenie tego bloga. I co? Prowadzę go. Nie było to takie trudne. A jakie jest Twoje marzenie? Możesz podzielić się nim ze mną w komentarzu. 

  • nie spiesz się, nie oszukuj, skutecznie osiągnij cel

    Jeżeli regularnie uprawiasz sport, to wiesz że pewnych etapów określonego planu nie da się przyspieszyć, przeskoczyć czy ominąć. Próby oszukiwania czasu i swojego organizmu często kończą się przykrą kontuzją. Niezwykle istotne jest, aby przygodę ze spotrem dokłądnie zaplanować. Początkującym biegaczom zaleca się stopniowe przyzwyczajanie organizmu do tego typu wysiłku poprzez regularne, długie spacery. Przywyknąć muszą przecież nie tylko nasze mięśnie, stawy czy kości, ale i umysł. Odpowiedzialny sportowiec wie, że odpowiedni plan to podstawa dobrego treningu. Planowanie dotyczy oczywiście każdego jednego biegu czy ćwiczenia, które masz zamiar wykonać. Jeżeli podczas biegania wyznaczasz sobie małe cele, na przykład określony dystans do przebiegnięcia, wiesz że od samego początku musisz planować całą trasę i nie możesz zacząć od zbyt mocnego startu. Do sukcesu dochodzi się małymi kroczkami. Jeżeli wyznaczysz sobie drobny cel, na przykład określony dystans do przebiegnięcia, nie zniechęcisz się zbyt szybko i nie zaczniesz od zbyt mocnego startu. Sił musi wystarczyć do samego końca. Wiesz również że przed biegiem potrzebujesz rozgrzewki – bez niej możesz nie ukończyć biegu. Wszystko to składa się na plan – w tym przypadku treningowy. A każdy jego punkt jest na wagę złota.

    Sport jest idealnym przykładem tego jak ważne jest planowanie i co może się stać gdy spróbujesz pominąć etap przygotowań. Z łatwością wyobrazisz sobie, jakie mogą być konsekwencje przeskoczenia jednego czy dwóch punktów wyznaczonego planu. Droga na skróty może okazać się drogą do urazu, a w konsekwencji porażki. Jeżeli chcesz schudnąć, nie zrobisz tego w tydzień. Zaczynasz od przygotowania diety rozłożonej na długie tygodnie, a czasem i miesiące. Doskonale wiesz, że musisz konsekwentnie trzymać się wyznaczonego planu aby dieta przyniosła efekty. Każdego dnia musisz walczyć z samym sobą aby zrealizować kolejną część Twojego planu. Możesz próbować oszukiwać – są przecież różne fat burnery, suplementy… Przez pewien czas mogą dawać Ci złudne poczucie, że szybciej chudniesz czy mniej się męczysz. Jaką masz jednak pewność, że substancje czynne które mają w swoim składzie, nie zniszczą Twojego zdrowia?

    Przykładów mógłbym podać wiele ale myślę, że wiesz co chcę Ci przekazać. Droga do sukcesu to maraton a nie sprint. Musisz więc biec spokojnie i rozłożyć siły na całą trasę. Pośpiech często sprawia, że nadajesz zbyt wysokie tempo i przychodzi moment gdy brakuje sił – wtedy rezygnujesz.

    Najważniejsze, abyś na samym początku przyjął realny do wykonania plan i trzymał się go, nie próbując spieszyć się i oszukiwać. Jedynie taka droga doprowadzi Cię do upragnionego celu.

    Zdarza Ci się oszukiwać samego siebie? Nie musisz odpowiadać, ja i tak znam odpowiedź. To ludzka rzecz i nawet najlepszym z nas zdarzają się chwile słabości. Ważne jest, aby umieć dostrzec własne błędy i potrafić z nimi walczyć. Nikt z nas nie idzie wyznaczoną do celu drogą bez zbaczania z kursu. Bo i nikt z nas nie jest idealny. Gdy zdasz sobie z tego sprawę – znajdziesz drogę powrotu na właściwą ścieżkę. Powodzenia w szczerej rozmowie z samym sobą!

  • nie musisz być doskonały

    Dzieci w szkole dzielą się na dwie grupy: takie, które ładnie piszą i… te drugie. Ja niestety należałem do grupy gorszej – bazgrałem jak kura pazurem – tak mówili nauczyciele i oczywiście mieli rację. Moje zeszyty wyglądały tragicznie, pamiętam to dobrze. Czasem ciężko było mi odczytać własne notatki. Jak się pewnie domyślasz, pisanie nie należało więc do moich ulubionych zajęć. Pamiętam, że w późniejszych klasach, gdy tylko mogłem, rezygnowałem całkowicie z prowadzenia zeszytu. Moje trudne do odczytania zapiski i tak nie były zbyt wielką pomocą w nauce. Problemów miałem przez to co nie miara.

    Gdy kilka lat po skończeniu „podstawówki” porządkowałem zalegające na strychu domu moich rodziców rzeczy, trafiłem na karton z czasów szkoły. Miło było przypomnieć sobie stare czasy, choć widok kilku pomazanych zeszytów, nie napawał zbyt wielką dumą. Przeglądając je dokładniej, zauważyłem jednak pewną regułę. Każdy z moich zeszytów miał starannie zapisane pierwsze kilka stron, a dopiero od pewnego momentu zaczynała się totalna tragedia. Część „ładną” kończyło zawsze jakieś jedno błędne, przekreślone słowo. Nie było to jednak zwykłe skreślenie, ale cała masa różnego rodzaju zamazań, które czasem prowadziły nawet do dziurki po drugiej stronie kartki – zupełnie jakbym chciał się wyżyć na popełnionym błędzie za to, że zniszczył mi zeszyt w którym starałem się do tej pory ładnie pisać… Dalej widocznie nie widziałem już sensu ładnego pisania i w zeszycie panowała wyłącznie wolna amerykanka.

    Wynika więc z tego, że potrafiłem przyłożyć się do starannego pisania, a problem leżał zupełnie gdzie indziej. Pisałem ładnie, do pierwszego błędu. Uznałem widocznie, już jako mały chłopak, że jeden mały błąd przekreśla wszystko i nie warto się dalej starać. Nie wiem skąd takie myślenie u dziecka – presja nauczycieli? Chęć zaspokojenia oczekiwań rodziców? Wpływ otoczenia? Innych dzieci ze szkoły? Nie mam pojęcia… Ale efekt był taki, że po skończeniu szkoły nie tylko nie miałem ani jednego ładnego zeszytu, przydatnych notatek, ale również nie wykształciłem w sobie nawyku starannego pisania. Tak działa tez cały system oceniania w szkole, jedna zła ocena może mieć negatywny wpływ na cały semestr. Jedynka z kartkówki często bywa ogromnym przeżyciem dla dziecka.

    Dzisiaj widzę wady systemu i błędy jakie przez niego popełniłem – a właściwie szkody jakie powoduje. Presja otoczenia wykształciła we mnie potrzebę bycia zawsze doskonałym. Nie przyzwalała na błędy – a to prowadziło do moich porażek.

    [Tweet „Doświad­cze­nie – naz­wa jaką na­daje­my naszym błędom. – Oscar Wilde https://fajnezycie.pl/nie-musisz-byc-doskonaly/”]

    Wspominam problem z zeszytami i nauką pisania, ale wiem że sprawa jest o wiele głębsza i dotyczy nie jednego, konkretnego problemu, ale całej filozofii życia jakie od małego wpaja nam otocznie. Prawda jest taka, że to właśnie dzięki błędom uczymy się czegoś nowego i w żadnym wypadku nie powinny one powodować, że czujemy się źle i odpuszczamy. Moment w którym zrozumiałem jak wiele szkody może wyrządzić destrukcyjne pragnienie bycia doskonałym był dla mnie niezwykle ważny i przełomowy.

    Przez wiele lat nie potrafiłem wstawać wcześnie rano. Od zawsze należałem do grupy ludzi, którzy nastawiają kilkanaście budzików a i tak nie potrafią się (d)obudzić. Całkiem niedawno postanowiłem to zmienić, zdecydowałem się zostać super-wczesnym ptaszkiem. Było to dla mnie spore wyzwanie. Liczyłem się jednak z tym, że będą lepsze ale i gorsze dni. Wiedziałem, że raz obudzę się o 5, 6 czy 7 a innym razem zaśpię aż do 9. Od samego początku byłem gotowy na drobne niepowodzenia.

    Dzięki takiemu nastawieniu, pomimo małych potknięć, łatwo było mi powrócić do nawyku który starałem się wykształcić. Było to bardzo istotne założenie, które wielokrotnie dodawało mi sił – a wiele razy mogłem zrezygnować, uznać że nie uda mi się wykształcić rannego wstawania. Podobnie było, gdy postanowiłem rzucić palenie, zmienić dietę czy zacząć biegać. Jak myślisz, ile razy nie udało mi się wyjść na poranne bieganie? Ile razy nie dałem rady zrealizować swojego tygodniowego planu treningowego? Ba, ile razy nie udało mi się przebiec założonej odległości (choć trasy mam i tak dla mega-początkujących – bardzo krótkie). Pierwsze dni biegania były bardzo fajne, każdego dnia poprawiałem swój czas i zwiększałem dystans, pomagały emocje. Przyszedł jednak moment, w którym czas nie był lepszy niż poprzedniego a zmęczenie przychodziło coraz wcześniej… Czy miałem wtedy zrezygnować?

    Każdemu zdarza się zaspać, rozchorować lub zwyczajnie mieć słabszy dzień. Nie istotne, czy chodzi o pracę, hobby czy obowiązki domowe. Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy idealni. I nie musimy być. A to właśnie chęć bycia zawsze i we wszystkim doskonałym sprawia, że nie udaje nam się wytrwać w naszych postanowieniach. Przechodzimy na dietę, męczymy się wiele dni a rezygnujemy po zjedzeniu kawałka tortu urodzinowego. Chęć bycia doskonałym jest często tak silna, że gdy tylko nie spełnimy w 100% naszych wymagań wobec siebie, poddajemy się i odpuszczamy.

    Nie powinno tak być. Droga do fajnego życia, to droga do zrozumienia siebie, swoich ograniczeń i słabości oraz pogodzenia się z nimi.

    Jeżeli przygotujesz się psychicznie na drobne niepowodzenia, łatwiej będzie Ci poradzić sobie z nimi i szybko powrócić na właściwą drogę.
    A jak wyglądają Twoje przemyślenia na temat popełnianych przez Ciebie błędów? Zgadzasz się ze mną w kwestii presji otoczenia i wpływu jaki na nas wywiera? A może pamiętasz swoją pierwszą jedynkę w szkole i stres z tym związany? Zapraszam do dyskusji.

  • wymówki, tajna broń naszego umysłu

    Cześć! Od czego tu dzisiaj zacząć? Tyle się dzieje… Jeżeli czytaliście wcześniejszy wpis, to wiecie już, że tytuł mojego bloga nie jest przypadkowy – inspiracją była potrzeba i chęć zmian w życiu. Wiele udało mi się już zrobić, ale wiem, że to dopiero początek drogi. A jest ona trudna i z przeszkodami – i jedną z nich są wymówki. To one najczęściej sprawiają, że nie udaje nam się wytrwać w postanowieniu.

    Od zawsze pragnąłem, aby sport był istotną częścią mojego życia. Z zazdrością oglądałem maratończyków, piłkarzy na boisku czy nawet zwykłych ludzi biegających w parku. I wcale nie chodziło o poprawę kondycji fizycznej czy kwestie zdrowotne – wiedziałem, że sport to przede wszystkim wielka frajda. Jeżeli dodać do tego wizję, że każdego dnia można przebiec o kilka metrów więcej, przepłynąć kolejny basen, czy wykonać jeszcze jedną pompkę – historia robi się wspaniała. Każdego dnia jesteś w stanie pokonać samego siebie i stać się realnie lepszym. Żadne inne zajęcie nie daje tak szybkich i pozytywnych efektów.

    Tak na prawdę już kilka razy zaczynałem swoje przygody ze sportem, jednak za każdym razem kończyły się one podobnie szybko. Działo się tak przez brak odpowiedniego planu – wkraczały wymówki i wszystko się sypało. Lenistwo zwyciężało! Żaden system motywacyjny nie pomagał, popełniałem ciągle te same błędy. Wiedziałem, że muszę zmienić podejście i przeanalizować wszystkie problemy i wymówki, jakie mogę napotkać i jakie jest w stanie wykreować mój umysł. Tak, bo to właśnie umysł jest największą przeszkodą w zmianie naszych przyzwyczajeń.

    Zacząłem więc od wprowadzenia codziennych ćwiczeń – początkowo porannych, a później zamieniłem je na wieczorne. Zmiana ta podyktowana była właśnie próbą uniknięcia jednej z wymówek, ale o tym później. Ustaliłem więc dokładny plan działania i, co ważniejsze, wypisałem sobie wszystkie możliwe wymówki. Dzisiaj właśnie o nich chciałbym Wam opowiedzieć.

    Zanim przejdę jednak do mojej listy, chciałbym abyście zwrócili uwagę na jedną istotną rzecz. Wszystkie punkty, które opisuję dotyczą mojego cyklu ćwiczeń i biegania, ale spokojnie można w większości przypiąć je do dowolnego, innego postanowienia. Podobne “problemy” pojawiały się, gdy rzucałem palenie papierosów, zmieniałem dietę na zdrową, czy uczyłem się rano wstawać. Większość z opisanych wymówek pojawia się w naszej głowie przekonwertowana i przystosowana do danej sytuacji.

    Zacznijmy więc!

    1. Te ćwiczenia mi nie pasują

    Gdy planowałem jak będą wyglądały moje ćwiczenia, zacząłem od wybrania odpowiedniego zestawu. Skupiłem się na popularnym, 7-minutowym planie. Nie chciałem na początku poświęcać na ćwiczenia zbyt dużo czasu, wiedziałem, że czas mogę później wydłużać a zbyt długi i wyczerpujący zestaw początkowy, szybko zniechęci mnie albo spowoduje uraz. Już pierwszego dnia okazało się, że nawet ten zestaw dla początkujących, jest dla mnie dość trudny do zrealizowania i nie udało mi się w 100% wykonać wszystkich ćwiczeń w założonym czasie 7 minut. Przez moją głowę przeszła myśl, że chyba na początek będę musiał odłożyć mój plan i poszukać innego, jeszcze łatwiejszego zestawu. Takiego, który będę mógł w całości wykonać. Byłoby to oczywiście błędem i pierwszym krokiem do rezygnacji z ćwiczeń w ogóle.

    Skupianie się na poszukiwaniu idealnego zestawu ćwiczeń to częsta wymówka, która sprawia że szybko się poddajemy. Jeden będzie za trudny, inny zbyt łatwy, kolejny zabierze nam za dużo czasu itd. Testuj różne zestawy ćwiczeń i dobieraj je tak, aby nie były dla Ciebie zbyt ciężkie do wykonania, ale nie pozwól, aby wybór zestawu stał się ważniejszy niż same ćwiczenia! Pamiętaj, że nie chodzi o to, aby wykonać dany zestaw ćwiczeń w 100%, tylko o sam fakt, że ćwiczysz. Jeżeli z zaplanowanego 7-minutowego zestawu, dasz radę tylko pierwsze 4 minuty, to wcale nie jesteś do tylu o 3 minuty, tylko do przodu o 4! Może następnego dnia uda Ci się poprawić wynik, może potrzebujesz na to więcej czasu – nie przejmuj się. Przypomnij sobie o co w tym wszystkim chodzi, przecież z nikim się nie ścigasz. Wybierz zestaw i pozostań z nim przez jakiś czas.

    2. Nie mam (dzisiaj) czasu, mój kalendarz jest pełny

    Na początku przygody ze sportem, ciężko jest wpleść go na stałe w nasz kalendarz. Często okazuje, że mamy zaplanowane różne inne zajęcia a nasze ćwiczenia łatwiej przecież przesunąć w czasie czy odłożyć na kilka dni.

    Jeżeli jednak nie potraktujesz ćwiczeń jak stałego elementu każdego dnia i całego swojego życia, nigdy nie znajdziesz na nie czasu. Zarezerwuj sobie odpowiedni czas w kalendarzu i to najlepiej na miesiąc do przodu, dzięki temu planując pozostałe zajęcia będziesz pamiętać o zaplanowanych ćwiczeniach. Nie pozwól, aby tak banalna wymówka sprawiała, że zrezygnujesz ze sportu i swojego zdrowia. Traktuj czas ćwiczeń jak coś najważniejszego każdego dnia i od ich planowania zaczynaj ustawiać kalendarz na każdy kolejny dzień.

    3. Dzisiaj wagaruję.

    W szkole wagary kojarzyły nam się z czymś fajnym (a może tylko mnie?) :). Plusem szkolnych wagarów było jednak to, że nauczycielka, wraz z rodzicami, pilnowali aby były to jednorazowe wybryki. W przypadku naszych codziennych nawyków, rzadko jest ktoś, kto może nas przypilnować. Często jednorazowe wagary od naszych postanowień, to początek drogi do całkowitej rezygnacji z przyzwyczajenia – również z ćwiczeń. Z drugiej jednak strony, naiwne jest myślenie: “od dzisiaj ćwiczę każdego dnia, bez wyjątku” – ponieważ każdemu przytrafiają się sytuacje, które mogą skutecznie uniemożliwić nam ćwiczenia danego dnia. Może to być na przykład wesele – nasze, czy takie, na które jesteśmy zaproszeni jako gość, lub całodniowa podróż wakacyjna. Równie dobrze może to być uraz czy zwykłe przemęczenie. Proponuję więc, abyście wyznaczyli sobie swoje zasady i regulamin codziennych ćwiczeń. Punktem pierwszym może być na przykład to, że ćwiczenia będziesz wykonywać minimum 5 dni w tygodniu. Kolejnym, że ewentualne przerwy nie będą trwały dłużej niż jeden dzień. Warto też przygotować sobie plan ćwiczeń, tak, aby uwzględnić w nim zarówno zwykłe, jak i te mniej wyczerpujące ćwiczenia, potrzebne na okres regeneracji organizmu.

    Jeżeli już przytrafią Ci się wagary od ćwiczeń, zadbaj o to, aby był to jednorazowy wybryk. Koniecznie przemyśl powody dla których przytrafiła Ci się ta „wpadka” – musisz zrobić jak najwięcej aby jej nie powtórzyć. Z jednej strony nie musisz się obawiać, bo przecież cały czas działasz według ustalonego planu, który zakłada, że musisz ćwiczyć minimalnie 5 dni w tygodniu, jednak nie bagatelizuj tej przerwy – pamiętaj, że za każdym razem, gdy zrezygnujesz z wykonywania swoich zaplanowanych ćwiczeń, szansa na to, że następnego dnia do nich nie powrócisz rośnie! To najlepsza droga do porzucenia wypracowanego już zwyczaju.

    4. Buty, ubrania, siłownia, aplikacje do ćwiczeń – to wszystko tyle kosztuje…

    Nie zapominaj, że Twoje codzienne ćwiczenia to nie buty, ubrania czy inne dodatki – to nie pokaz mody. Najważniejszy w sporcie jest sport. A do jego uprawiania potrzebujesz przede wszystkim chęci. Wszystko inne jest jedynie uzupełnieniem. Nie musisz mieć najlepszych butów do biegania czy ćwiczeń – możesz kupić zwykłe buty albo używać tych, które już posiadasz. Z czasem może uda Ci się skompletować lepszy sprzęt. Może zafundujesz sobie karnet na siłownie, lepszą torbę na ubrania, czy wspaniałe buty, ale nie pozwól aby wszystko to stało się ważniejsze od samego sportu.

    5. Czy naprawdę muszę ćwiczyć codziennie…

    Nic nie musisz! Sport ma być dla Ciebie przyjemnością a nie obowiązkiem (a najlepiej przyjemnym obowiązkiem). Najlepsze efekty przyniosą jednak codzienne ćwiczenia, a i łatwiej zmobilizować się wiedząc, że każdy dzień rozpoczyna się lub kończy ćwiczeniami. Możesz jednak, a nawet powinieneś/powinnaś, uwzględnić w swoim tygodniowym planie ćwiczeń, dni, w których dajesz sobie większy wycisk oraz te z mniej wyczerpującymi ćwiczeniami, przeznaczone na okres regeneracji Twojego organizmu po mocniejszej dawce ćwiczeń.

    6. Już tydzień ćwiczę a efektów brak

    Pozytywne efekty ćwiczeń zauważysz dość szybko, jednak nie zniechęcaj się, gdy nie pojawią się od razu – daj sobie trochę czasu. Jeżeli myślisz, że już po pierwszym dniu odczujesz wzrost formy i lepsze samopoczucie, to możesz się przeliczyć. Wszystko wymaga czasu – ale za wytrwałość i regularność z pewnością spotka Cię nagroda.

    7. Chyba wolę spędzać ten czas z rodziną lub przyjaciółmi, i tak nie poświęcam im wystarczająco dużo czasu

    To rozsądny powód, jednak dlaczego nie wciągniesz swojej rodziny i przyjaciół do wspólnych, codziennych ćwiczeń? Z drugiej strony, ćwiczenia to zaledwie kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt minut dziennie – nie znajdziesz nawet tak małego kawałka czasu? Pamiętaj też, że wysiłek związany z ćwiczeniami poprawia Twoje samopoczucie, formę fizyczną i zdrowie – Twoja rodzina i przyjaciele z pewnością to docenią.

    8. Nie dzisiaj – to był ciężki dzień

    Jeżeli masz ciężki dzień, tym bardziej nie możesz rezygnować z codziennych ćwiczeń! Podczas wysiłku, związanego z uprawianiem sportu, wydzielają się w naszym mózgu endorfiny a im dłużej trwa wysiłek, tym więcej się ich pojawia. Efektem wydzielania endorfin jest poprawa naszego nastroju. Pozwoli Ci to odreagować ciężki dzień i pozbyć się negatywnych emocji z nim związanych. Tak więc im cięższy dzień, tym więcej ćwiczeń! 🙂

    9. Nikt nie docenia tego co robię

    Ćwiczysz dla siebie czy dla kogoś? Jeżeli wybierasz odpowiedź numer dwa, to Twoja motywacja jest radzi słaba i ciężko Ci będzie wytrwać w postanowieniu. Nie oczekuj więc pochwał, wsparcia i motywacji ze strony najbliższych – ponieważ, gdy skończą się pochwały a osoby z Twojego otoczenia będą miały ważniejsze sprawy niż Twoje zajęcia, to okaże się, że i Twój zapał zmniejszył się razem z ich zainteresowaniem. Ćwicz dla siebie, lepszego zdrowia i samopoczucia – to jedyna droga do sukcesu.

    10. Zaczynam! …od jutra

    Możesz tak sobie powtarzać każdego dnia i nigdy nie zacząć ćwiczyć. Jeżeli chcesz zacząć zmieniać swoje życie i jedną z tych zmian mają być codziennie ćwiczenia czy bieganie, nie czekaj na właściwy moment, zacznij już teraz! Możesz zacząć od kilku przysiadów czy pompek, krótkiego biegu, a następnie usiąść do przygotowania solidnego planu Twoich ćwiczeń na kolejne dni. Nie odkładaj rzeczy na później i przestań czekać. Żyjesz tu i teraz i nie znajdziesz lepszego momentu na zmiany w swoim życiu, niż dokładnie ta chwila. Zacznij od ćwiczeń, a zobaczysz jak pozytywne efekty będzie to miało na Twoje inne decyzje w życiu.

    11. Nie mam motywacji aby (dzisiaj) ćwiczyć

    Jeżeli brakuje Ci motywacji do tego, aby każdego kolejnego dnia kontynuować już zaczęty, codzienny cykl, polecam zastosowanie pewnej metody motywacyjnej. Po każdym zakończonym cyklu ćwiczeń zapisuj co czujesz – postaraj się opisać wszystkie swoje odczucia. Zapisz też wiadomość dla siebie na następny dzień, np. „Nie rezygnuj, te ćwiczenia Ci pomagają!”. Pamiętaj aby zrobić to zaraz po skończonych ćwiczeniach, gdy w Twojej głowie płynie jeszcze morze endorfin. A następnego dnia, przed kolejnymi ćwiczeniami, przeczytaj notatkę z dnia poprzedniego – dzięki temu przypomnisz sobie po co ćwiczysz i ile pozytywnej energii Ci to daje. Notatki i emocje związane z ćwiczeniami możesz też zbierać w formie pamiętnika i wracać do niego w chwilach słabości. O pozytywnych aspektach prowadzania pamiętnika dowiesz się więcej tutaj.

    12. Jestem za stary(a), za gruby(a) albo zbyt chory(a) na ćwiczenia

    Serio? Przecież ćwiczenia właśnie mają to wszystko zmienić! Możesz mi wierzyć – tydzień porannego biegania i wieczornych ćwiczeń potrafi przynieść lepsze efekty, niż dwutygodniowy pobyt w spa. Potrafi odmłodzić, wyleczyć z choroby, odchudzić a w największym stopniu odbudować pewność siebie! Jeżeli nie wierzysz – spróbuj, nic nie tracisz. Przekonaj się na własnej skórze jak bardzo może zmienić się Twoje życie zaledwie w dwa, trzy tygodnie. A następnie koniecznie mi o tym napisz!

    13. W domu nie mam miejsca, na siłownie za daleko a na dworzu zobaczą mnie sąsiedzi

    To kolejne mnożenie śmiesznych problemów, choć musze przyznać, że miewałem i takie. W moim planie założyłem sobie, że bieganie i ćwiczenia wykonuję rano, gdy wszyscy u mnie w domu śpią. Problem polegał jednak na tym, że włączenie muzyki, podpowiedzi głosowych do ćwiczeń i samo wykonywanie ćwiczeń, sprawiały sporo hałasu. Mogłem wszystkich obudzić. Wyjazd na siłownie o 5 nad ranem raczej tez nie wchodził w grę. Okazało się jednak, że wystarczy lekko zmodyfikować założenia i kolejny powód do wymówki znika. Rano – bieganie, a ćwiczenia – wieczorem, gdy wszyscy powoli szykują się do snu, ale jeszcze nie zasnęli. W ten sposób nikogo nie obudzę. Innym rozwiązaniem oczywiście są poranne ćwiczenia na dworzu – i nie przejmowanie się innymi ludźmi – tak również zdarza mi ćwiczyć.

    14. Przecież nie będę ćwiczył czy biegał w deszczu

    A dlaczego nie? Moja żona lubi powtarzać: nie ma złej pogody na spacer, jest tylko nieodpowiednie ubranie. To bardzo mądra myśl, która dotyczy w identycznym stopniu ćwiczeń, biegania i wielu innych spraw. Wystarczy odpowiednie ubranie i ani deszcz, ani śnieg nie będą już żadną przeszkodą.

    15. Ajjj… zakwasy… mięśnie bolą…

    Nie ważne, czy dopiero zaczynasz ćwiczyć, czy ćwiczysz już pół roku, zakwasy i bóle mięśni to coś, co już zawsze będzie Ci towarzyszyć. Nie musisz jednak się martwić i rezygnować przez to z dalszych ćwiczeń czy biegania. Zakwasy oznaczają tylko i wyłącznie, że zaczynasz odczuwać efekty swojego wysiłku. Chcę wytłumaczyć Ci to najprościej jak się da: zakwasy to takie mikrouszkodzenia mięśni – stąd odczuwanie bólu. Ale dzięki tym małym uszkodzeniom, mięśnie regenerują się i to o wiele mocniejsze niż wcześniej. To właśnie w te dni, gdy odczuwasz w swoich mięśniach efekty dotychczasowych ćwiczeń, Twoje mięśnie się powiększają. Nie jest to jednak powód aby całkowicie rezygnować z ćwiczeń. Zamiast tego zaplanuj sobie na te dni, bardzo lekkie zajęcia rozciągające. Dzięki temu będziesz dalej realizować swój codzienny plan ćwiczeń pracując dalej nad utrwaleniem przyzwyczajenia i nie nabawisz się urazu.

    Uff.. to 15 najczęstszych wymówek, jakie pojawiały się, i czasem dalej pojawiają, w mojej głowie gdy mam iść pobiegać albo wystartować z pierwszym, wieczornym ćwiczeniem. Dużo ich 🙂 Przestudiuj je wszystkie bardzo uważnie i weź pod uwagę, gdy będziesz tworzyć swój własny plan ćwiczeń. Mam nadzieję, że moje podpowiedzi jak sobie z nimi poradzić, pomogą Ci zwyciężyć z własnymi słabościami i leniwym umysłem. Łatwo nie będzie, ale uwierz mi, że i tak warto 🙂

  • zrobiłem coś, ze swoim życiem…

    …zmieniłem je

    Dzisiejszy wpis będzie trochę bardziej osobisty niż wcześniejsze. Wielu blogerów zaczyna od takiego właśnie wpisu – ja mogę jednak opublikować go dopiero dzisiaj. Chciałbym Wam trochę opowiedzieć, jak ja zmieniłem i zmieniam swoje życie. Taki mam przecież cel – zmieniać i przekazywać Wam moje doświadczenia oraz rady z tym związane. A w ostatnim czasie zmian u mnie sporo.

    po pierwsze i najważniejsze

    …po wielu latach, rzuciłem palenie papierosów! I muszę przyznać, że wspaniale się z tym czuję. Gdy zacząłem pisać bloga, wiedziałem już, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Wiedziałem, że musi nadejść, aby wszystkie inne zmiany w moim życiu miały sens. I stało się. Przygotowywałem się do tego od dawna. Dzisiaj już wiem, że odniosłem sukces i jestem z siebie dumny! Jeżeli problem palenia papierosów dotyczy również Ciebie, mam nadzieję, że ucieszy Cię fakt, iż za pośrednictwem tego bloga postaram się pokazać Ci, jak wyglądał mój plan pozbywania się nałogu, od czego zaczynałem, kiedy podjąłem decyzję że to właśnie dzisiaj jest ten dzień i jak sobie radziłem przez pierwszy tydzień, miesiąc i później. Dzisiaj wiem, że do takich decyzji i kroków nie można podchodzić bez odpowiedniego planu i przygotowania. Wiele razy próbowałem rzucić palenie, zawsze bezskutecznie. Przeciwnie – za każdym razem gdy rzucałem (i wracałem), tak bardzo tym się denerwowałem, że zaczynałem palić jeszcze więcej. To było straszne. Odpowiedni plan pozwolił mi jednak całkowicie uwolnić się od mojego problemu. Wierzę, że każdy może zrobić podobnie.

    po drugie: poranne wstawanie

    Nauczyłem się wcześnie wstawać. I pisząc wcześnie, mam na myśli godzinę 4 nad ranem. Być może wyda Ci się to szalone, ale dla mnie system wstawania o tej właśnie godzinie jest idealny. A muszę przyznać, że jestem (byłem?) przysłowiowym “śpiochem” i podjęcie takiej decyzji nie było dla mnie łatwe. Bywały dni, że budziki w sypialni dzwoniły u mnie po 20 razy a ja nie potrafiłem wstać. Gdy bywałem sam w domu, bałem się że nie uda mi się rano wstać na umówione wcześniej, poranne spotkanie. Nastawiałem budziki w kilku urządzeniach, w telefonie, tablecie, telewizorze… gdzie tylko się dało. A i tak zdarzało mi się budzić kilka godzin za późno. Ale skończyłem z tym! Teraz budzę się (co najważniejsze: wyspany!) zaraz po pierwszym budziku – i więcej nie muszę ich nastawiać. I każdego ranka mam dzięki termu czas na zaplanowanie mojego dnia, przegląd wiadomości, poranną kawę, stworzenie wszystkim pysznego śniadania, poranne zakupy i przygotowanie się do pracy – zanim wstaną pozostali domownicy. Dzięki temu wszystko jest łatwiejsze. Jak udało mi się to wszystko osiągnąć i w jaki sposób możesz i Ty się tego nauczyć? O tym również dowiesz się, jeżeli zostaniesz ze mną. 

    po trzecie: sport

    Jeszcze niedawno sport oglądałem głównie w telewizji. Na szczęście udało mi się całkowicie zamienić oglądanie telewizji na uprawianie sportu. Mam tutaj na myśli codzienne ćwiczenia a od czasu do czasu pływaniebieganierower i inne okazjonalne aktywności. Sport to wspaniała sprawa i żałuję, że zaprzyjaźniliśmy się dopiero niedawno. Widzę jednak efekty pracy nad moją kondycją a w połączeniu z pozostałymi zmianami – ogólną poprawę jakości mojego życia. Co zrobić, aby i w Twoim życiu pojawił się sport? Małymi kroczkami dojdziemy do tego!

    po czwarte: praca

    Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu bylem etatowym pracownikiem agencji reklamowej. To było zupełnie inne życie. Codzienna pogoń za pociągami, autobusami, zadaniami, spotkaniami… Późny powrót do domu i spać. Tylko po to, aby następnego dnia zrobić dokładnie to samo. I pomimo faktu, że moja praca była dość ciekawa, dawała mi sporo satysfakcji i pozwalała tworzyć fajne rzeczy, to nie byłem tam szczęśliwy. Małymi kroczkami przygotowywałem się do przejścia “na swoje”. Najtrudniejsze było podjęcie ostatecznej decyzji – ale zaryzykowałem i podjąłem ją. Przestałem każdego dnia jeździć do biura, zacząłem pracować sam dla siebie. Dzięki temu, że jestem dobry w tym co robię (a przynajmniej mam taką nadzieję! 🙂 ), szybko znalazłem kilku klientów i jakoś poszło. Czy żałuję? Nie zawsze jest kolorowo, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że żałuję. Wiem jak trudna jest to droga, ale wiem również, że potrafi przynieść sporo satysfakcji. Wiele się dzięki niej nauczyłem. Wiem też, że dla większości osób droga, którą wybrałem nie jest dobra i nigdy nie będę Cię przekonywał do rezygnacji z pracy. Chciałbym Ci za to pokazać, że Twoja praca może być wspaniała! Musisz tylko znaleźć sposób, aby ją przeorganizować i pokochać. I nie ważne, czy jesteś redaktorem w portalu internetowym, księgową, kierowcą czy mamą na etacie w domu. Jeszcze nie raz będę Ci o tym wszystkim opowiadał 🙂

    piąte: odżywianie

    Czasami myślę, że właśnie zmiana odżywiania jest najtrudniejsza ze wszystkich. Udało mi się zrezygnować z palenia papierosów, z pracy na etacie, z lenistwa przed telewizorem, ale chyba ze zmianą tego co jem było najtrudniej :). Kiedyś bardzo lubiłem pracować w kawiarni, w centrum handlowym, w restauracji. Wiązało się to oczywiście z “ciągłą” kawą, różnymi dziwnymi posiłkami o nieregularnych porach… W drodze do domu pojawiały się fast-foody i inne okazjonalne przekąski. A nawet zakupy do domu nie zawsze były dobre i zdrowe – bardzo często pojawiały się w nich produkty ekspresowe, do przygotowania na szybko. Masakra. Jestem sobie bardzo wdzięczny, że udało mi się przejść przez zmianę odżywiania. Teraz bardzo dużo czasu spędzam w kuchni – a pracy wcale nie mam mniej, niż kiedyś. Kocham gotować i dziwie się sobie, że kiedyś nie potrafiłem znaleźć na to czasu. Zostań ze mną na blogu, a pokażę Ci, jak i Ty możesz pokochać swoją kuchnię, przygotowywanie posiłków i zdrowe jedzenie.

    droga…

    Te pięć punktów to nie wszystko, co zmieniłem w ciągu ostatniego roku w moim życiu, ale na tych właśnie się koncentrowałem. Postawiłem przed sobą pewne cele i udało mi się je osiągnąć.Małymi kroczkami i zgodnie z przygotowanym wcześniej planem – bez tego żadna ze zmian nie miałaby prawa się udać. Oczywiście możesz próbować powiedzieć sobie: od jutra wstaję o 6 rano. Albo: rzucam palenie. I co dalej? To tylko słowa. Tak samo jest z noworocznymi postanowieniami, zazwyczaj przy ich wyznaczaniu kierujemy się emocjami i nie udaje nam się ich dotrzymać. Bez odpowiedniego przygotowania szanse na osiągnięcie sukcesu są małe. Początkowy zapał mija i wtedy nie wiemy co dalej robić, jak sobie poradzić z pierwszymi problemami związanymi ze zmianami, nie potrafimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości. A dodatkowo musisz pamiętać, że wokół Ciebie jest Twoja rodzina i przyjaciele, którzy również muszą zaakceptować Twoją zmianę. W swoich planach musisz brać ich pod uwagę – dzięki temu też, pomogą Ci oni w trudnych chwilach przemian.

    Pierwszym krokiem dla Ciebie niech będzie wypowiedzenie zdania: “Chcę coś zmienić w moim życiu!”. To jest właśnie najważniejsze. Jeżeli pozostaniesz ze mną na blogu, postaram się pomóc Ci w przejściu przez Twoją wymarzoną zmianę i postaram się przekonać Cię do innych. Podpowiem co robić, gdy pojawiają się wątpliwości i trudniejsze chwile. Gdy jesteśmy na skraju zrezygnowania. Gdy nasz zmiana wydaje się być bezsensowna.

    Kolejną radą będzie: zacznij prowadzić pamiętnik. Pomimo wsparcia rodziny i bliskich, w naszych przemianach bardzo często czujemy się samotni. Prowadzenie pamiętnika bardzo ułatwia. Muszę Ci powiedzieć, że nie wiem, czy dałbym radę rzucić palenie papierosów, gdybym nie prowadził pamiętnika. W chwilach słabości zawsze mogłem do niego zajrzeć i przeczytać rady jakie sam sobie wcześniej zostawiłem. Mogłem przeczytać swoje notatki o tym dlaczego i dla kogo chciałem pozbyć się nałogu. Mogłem również porozmawiać sam ze sobą. Dzięki temu przetrwałem trudne chwile.

    Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś/zrobiłaś, zapisz się na mój newsletter. Dzięki temu pozostaniemy w kontakcie i będę mógł na bierząco informować Cię o nowych rzeczach na moim blogu, jak również przesyłać informacje dodatkowe, które nie zawsze się tutaj pojawiają. Pozdrawiam Cię bardzo gorąco i do następnego razu!