O jedzeniu

Gdy pierwszy raz czytałem „Minimalizm” Leo Babauty, stukałem się mocno w czoło, przechodząc przez fragment o minimalistycznej kuchni. Leo probował mnie wtedy przekonać, że jedzenie powinno być głównie paliwem dla naszego ciała, że nie powinniśmy poświęcać zbyt wiele czasu na przygotowywanie posiłków, na „rozpasanie” w kuchni, twierdził, że jedzenie powinno być proste i dostarczać nam potrzebnej energii, choć oczywiście nie zaprzeczał temu, że powinno być ono również smaczne, ale opowiadał o tym w mocno inny sposób, niż ten, który znałem.

Ogólnie rzecz biorąc, idea minimalizmu szybko zagościła w moim życiu, jednak szerokim łukiem omijałem go, jeżeli chodzi o kuchnię, a właściwie to jedzenie.

Przecież, ja – wychowany na hasłach „jedzenie to przyjemność” (Orbit), „palce lizać” (KFC), czy nawet „rozpływa się w ustach, a nie w dłoni” (M&M) – przez lata miałem wpajane do głowy, że jedzenie to nie jest żadne paliwo, a rozrywka, relaks, odpoczynek, rozkosz, zabawa, frajda, uciecha, sposób na randkę, stres, problemy, smutki, to spędzanie czasu z najbliższymi, spotkanie z przyjaciółmi, święta, urodziny, czy wesela. Śmiałem się i jednocześnie wkurzałem, czytając słowa Leo, który jednym rozdziałem w książce probował przekreślić większość zasad wpajanych mi przez większość mojego życia.

Ten wpis dostępny jest w darmowym planie – 🐦 wróbelek

Dołącz za darmo, aby uzyskać dostęp do wszystkich bezpłatnych wpisów.
Udało Ci się zapisać do planu: fajne.life
Wspaniale! Dokończ rejestrację, by uzyskać pełny dostęp do wpisów.
Błąd! Nie udało się zalogować. Nieprawidłowy link.
Witaj poniwnie! Udało Ci się zalogować.
Błąd! Nie udało się zalogować. Spróbuj ponownie.
Wspaniale! Twoje konto jest w pełni aktywne, masz już dostęp do wpisów z Twojego planu.
Błąd! Nie udało się dokonać płatności.
Wspaniale! Twoje dane do platności zostały uaktualnione.
Błąd! Nie udało się uaktualnić danych do płatności.