Kategoria: podcasty

  • #42 Morning Pages. Nic nie muszę

    Jeżeli nie mam na coś ochoty, nie muszę tego robić. Nigdy. Świat się nie zawali. Nie zawalił się przez ostatnie dwa tysiące lat, nie stanie się to i dzisiaj. Niby to proste, a jednak czasem tak trudne do zaakceptowania. Podobno muszę chodzić do szkoły, potem do pracy, do kościoła, fryzjera, na wybory, na spacer, na siłownię, muszę zarabiać, wydawać, spotykać się, tańczyć… Wiesz co? Wcale nie, nie muszę. Ja nie muszę tego pisać i nagrywać, a Ty nie musisz tego słuchać. Nikt mnie nie zmusza, Ciebie również. Wszystko to robię, ponieważ dokonuję wyboru. Tak samo jak Ty. Wyboru dotyczącego efektów i konsekwencji. Każda czynność jest elementem drogi, którą pokonuję, aby dojechać do celu. Jedyne więc co powinienem, to znać ten swój cel. Choć tak na prawdę i tego nie muszę.

  • #41 Morning Pages. Test wartości

    Gdy nie jesteś pewny tego, czy idziesz właściwą drogą, czy Twoje życie podąża we właściwym kierunku, wtedy możesz przeprowadzić na sobie test wartości. Jest bardzo prosty do wykonania, wystarczy rano zaspać, zawalić jakąś rzecz, którą sobie zaplanowałeś i zobaczyć co się stanie, jak się zachowujesz. Dopiero w takiej sytuacji możesz ocenić, czy to, co uważasz za rzecz dla Ciebie ważną – faktycznie takie jest. Możesz zobaczyć, czy umiesz odróżniać ważne od pilnego. Wtedy dopiero dowiadujesz się, w jakim tak na prawdę chaosie żyjesz, ile jest warta Twoja codzienna praca nad sobą. Widzisz ile masz dystansu do życia i czy ten dystans pomaga Ci w rozwiązywaniu problemów. I w takiej sytuacji warto, abyś zadał sobie jeszcze jedno istotne pytanie: dlaczego właściwie zaspałeś?

  • #40 Morning Pages. Zasady

    Ktoś mi powiedział ostatnio, że trzymanie się tak mocno zasad w życiu sprawia, że stajemy się bardzo czarno-biali. Że zasady ograniczają nas, naszą kreatywność i spontaniczność. Nie mogę się z tym zgodzić. Przecież to zasady sprawiają, że jestem tu, piszę i nagrywam. To one sprawiły, że wstałem rano, pomimo faktu, że jest niedziela. To dzięki nim wiem co mam robić, wiem jak żyć. To właśnie zasady pozwalają mi na bycie sobą, na bycie spontanicznym, to ona sprawiają, że mogę być kreatywny. Ale jak ma to zrozumieć ktoś, kto ich nie ma? Ktoś, kogo życiem rządzi chaos i przypadek? To tak, jakbym dyskutował o smaku lodów z osobą, która nigdy ich nie spróbowała…

  • #39 Morning Pages. Sobota

    Jest sobota, rano, nie ma jeszcze nawet czwartej, blady świt dopiero nadejdzie, a tu już dzwoni budzik. Jak co dzień. Wstać? Czy odpuścić? A może jednak dzisiaj sobie darować? Trochę pospać? W końcu dzisiaj sobota. Przecież zasłużyłem! Co mi szkodzi raz trochę poleżeć? Nie, oczywiście, że wstać – powoli włącza mi się myślenie. Dlaczego niby ten dzień ma być gorszy od wczorajszego? Zasługuję na to, aby wykorzystać ten czas, ten poranek, to życie. Wstałem więc, i od nowa to co zawsze: woda, łazienka, ubranie, medytacja, moje strony, muzyka… i co potem? Mam tyle możliwości, cały świat czeka. Jeszcze przed szóstą wyjdę na zewnątrz, odetchnę świeżym powietrzem, rozejrzę się dookoła, podziękuję sobie że wstałem. Wyznaczę cel na ten dzień, a potem go zrealizuję.

  • #38 Morning Pages. Liczyć, czy nie liczyć

    Sześćset siedemdziesiąt cztery dni do wyjazdu, tysiąc trzydzieści dziewięć dni od wypalenia ostatniego papierosa, trzeci dzień diety, dwa dni do wyprawy rowerowej. Liczenie pomaga na tak wiele sposobów. Motywuje, abyśmy szli dalej, zatrzymuje, gdy chcemy przekroczyć tą złą granicę, pomaga dawać radę każdego kolejnego dnia. I z jednej strony to wydaje się takie głupie, ale ze wszystkich głupich rzeczy w życiu, ta jedna faktycznie się przydaje. Więc zamiast się śmiać, wolę ją wykorzystywać. Choć nieumiejętnie wykorzystana, może przyprawić o wczesne siwe włosy, bo co zrobić, gdy okaże się, że od ostatniego wpisu na blogu minęło już dwadzieścia cztery dni, do najbliższego wolnego jeszcze całe pięć, a do ładnej pogody aż dwanaście…?

  • #37 Morning Pages. Bez zastanowienia

    Zawsze byłem na siebie zły za bycie impulsywnym. Ale czy napewno powinienem? Gdy wymyśliłem, że założę bloga, po godzinie miałem już wykupioną domenę i wrzucałem na swój serwer pliki potrzebne do jego uruchomienia. Bez żadnego wielkiego planu, miesięcy przygotowań, czy choćby małej mapy myśli. To mój kaprys spowodował, że blog powstał. A dzisiaj ma już kilka lat. A ja jestem szczęśliwy, że mam takie swoje miejsce w sieci. To nic, że po drodze dwa razy zmieniła się jego nazwa, wyrzucałem artykuły, zmieniałem obrazki, miałem chwile przerwy i zwątpienia. Ale jestem tu, piszę, nagrywam, rysuję, może jutro nagram jakieś wideo…? A wszystko przez mały impuls, być może pochopną decyzję. Czy powinienem być na siebie zły?

  • #36 Morning Pages. Zdenerwowanie

    Czasem mówimy, że ktoś nas zdenerwował – ale to nie możliwe. Druga osoba nie jest w stanie wyprowadzić nas z równowagi. To jedynie nasza reakcja na zachowanie innych. A więc to nasz wybór, że reagujemy na działanie drugiej osoby, a nie samo jej działanie. Różnica niby niewielka, ale sporo zmienia. Przekazuje odpowiedzialność za nasze zdenerwowanie z drugiej osoby na nas. A przyjęcie tej odpowiedziaolności sprawia, że możemy z tym zdenerwowaniem walczyć. Jeżeli za swoje nerwy nie obwiniamy innych, wtedy możemy nad nimi pracować. Zrzucanie odpowiedxialności na drugą osobę zamyka drogę do rowziązania tego problemu.

  • #35 Morning Pages. Ludzie

    Ludzie dzielą się na tych, co sobie odpouszczają i tych, którzy zawsze dają radę. A życie polega na ciągłym balansowaniu pomiędzy tymi grupami ludzi. Do takich właśnie wniosków ostatnio doszedłem. Każdego dnia, rano, kilka minut po tym jak wstanę, iPhone przypomina mi: „Kolego, czas na prysznic”. Szlag mnie wtedy trafia, bo nie specjalnie przepadam za prysznicem o 4 nad ranem – szczególnie zimą, gdy nie jest jeszcze zbyt ciepło. Ale gdy tylko zobaczę powiadomienie na komórce (i poprzeklinam sobie trochę pod nosem), zadaję sobie pytania: Kim chcesz dzisiaj być? Do której grupy należeć? Tych, którzy dają radę, czy tych marudzących i odpuszczających sobie? I od kiedy zadaję te pytania – zawsze daję radę.

  • morning pages #34, stoicyzm

    Każdego dnia, przed samym zaśnięciem, czytam książkę „Stoicyzm na każdy dzień” (pewnie i tak przekręciłem tytuł…). Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że aż tak będzie mi ona otwierała oczy na pewne sprawy. Całkiem niedawno uświadomiła mi dwie ważne rzeczy, które na zawsze już zmieniły moje podejście do innych ludzi. Pierwsza: nie ma ludzi złych, czy złośliwych. Każdy człowiek robiąc coś, myśli, że robi dobrze. I choć nie zawsze faktycznie postępuje tak jak trzeba, to w jego głowie to działanie jest dobre i właściwe. Czyli nikt tak na prawdę nie chce źle dla innych, co najwyżej chce lepiej dla siebie. Człowiek jest z natury dobry.

  • #33 Morning Pages. Rzeczy właściwe

    A gdyby tak robić tylko i wyłącznie rzeczy właściwe? Wstawać zawsze o czasie, jeść tylko najzdrowsze rzeczy, nie zmarnować ani minuty w ciągu dnia, nie przeglądać Twittera, Facebooka, czy Instagrama, pić tylko wodę, śpiewać, tańczyć, mało siadać, wyjść co dzień na długi spacer, medytować, praktykować jogę, dużo czytać, mało gadać, tworzyć zamiast konsumować, uczyć zamiast zabawiać, być przykładem a nie przeszkodą. Czy tak się w ogóle da? Czy takie życie jest możliwe? Czy ma sens? Czy świat idealny byłby do przyjęcia dla ludzi? Czy umielibyśmy żyć w spokoju i harmonii? Do czego by to doprowadziło ludzi? Do ładu i porządku, czy jednak zupełnie odwrotnie?