Nuda. Negatywny stan emocjonalny, polegający na uczuciu wewnętrznej pustki. Tak nudę opisuje Wikipedia.
Dalej opisana jest też jako stan obojętności i braku zainteresowania, oraz, że jest traktowana jako rodzaj frustracji oraz stresu. Cenię Wikipedię, ale ta definicja nudy jest tak samo przestarzałą, co mówienie na przerwę w szkole „pauza” (czytam z moimi dziewczynami „Mikołajka”). Dzisiaj nuda nie powinna kojarzyć się już ze stresem, czy negatywnymi emocjami. Przeciwnie – powinniśmy traktować ją, jak lekarstwo na największą z chorób XXI wieku – zamęt. Pełno go wokół. Dostarcza nam go telewizja, facebook, instagram czy radio. Podłączamy się do niego przez komórkę czy tablet – zupełnie jak do kroplówki w szpitalu. A nuda jest na niego lekarstwem.
Czasem sobie myślę, że mam tylko te poranki. Żeby pisać, rysować, nadrabiać, ćwiczyć…
Później, gdy cały świat już wstanie, zawsze znajdzie się coś ważnego, fajnego, zajmującego. Dlatego też tak lubię każdą minutę moich poranków. Celem jest, aby cały dzień był taki. I czasem to się udaje, ale zazwyczaj całodniowe ogarnianie życia to zupełnie inna bajka – co nie znaczy, że nie jest potrzebna oraz, że jej nie lubię. Po prostu kocham ten spokój i porządek, które panują, gdy wszyscy jeszcze śpią. To rano wpadam na najlepsze pomysły, organizuję sobie dzień, łapię oddech, ładuję akumulator na cały dzień. I pomyśleć, że przez pierwsze 30 lat życia tego nie miałem…
Dzisiejsza lekcja medytacji uświadomiła mi jedną, ciekawą rzecz: tak często działamy w trybie autopilota.
Wsiadamy do samochodu i wyłączamy myślenie, jemy bez smakowania, pracujemy bez automatycznie. Tak często pomijamy uważność, robimy rzeczy bez żadnego sensu, tylko dlatego, że tak wcześniej robiliśmy. Ile z takich nawyków warto przeanalizować a potem eliminować? Byliśmy ostatnio z wizytą u znajomych, a gdy tylko weszliśmy do ich domu, oni pierwsze co zrobili, to włączyli telewizor. Tak po prostu, taki nawyk. Nikt z nas nawet na niego nie zerkał, przez cały czas nie byliśmy nawet w tym samym pokoju co ten telewizor. Nie było to przecież nic złego, ot taki niewinny nawyk. Warto?
Tak łatwo jest czegoś nie zrobić. Na przykład nie wstać rano, albo nie przykładać się do pracy.
Łatwo też jest nie napisać w pamiętniku, czy nie wypić szklanki wody z rana. A gdy raz już uda się czegoś nie zrobić, to potem drugi raz jest dużo łatwiej. A z czasem łatwo jest zapomnieć o tych wszystkich rzeczach, które jeszcze wczoraj wydawały się być tak ważne. I tu kłania się motywacja. Jeżeli zaczynasz coś robić z właściwych powodów, to szybko zatęsknisz za tą właściwą drogą. Motywacja też sprawi, że powrócisz do tych upierdliwych nawyków, to ona spowoduje, że znowu dasz radę. Oczywiście do czasu, kiedy znowu odpuścisz. A wtedy motywacja przyda się ponownie.
Już od samego rana człowiek szuka tylko wymówek, aby nie robić tego co właściwe i zająć się tym, co banalne, szybkie, niezdrowe, wygodne.
Aby dawać radę, muszę sobie ciągle przypominać o tym co ważne i dlaczego właściwie chcę to robić. Wstaję rano i patrzę na iPhone’a, aby przypomniał mi co teraz – jakby to było takie trudne do zapamiętania: woda, mycie, ubranie, joga, medytacja, zadania… A nawet jak już dowiem się co mam robić, to i tak tylko kombinuję jak by tu by tego nie zrobić. A, bo za wcześnie wstałem, to mogę odpuścić jedno, jest zimno, to odpuszczam drugie, dzieci śpią niespokojnie, to odpuszczam trzecie – aby ich nie obudzić oczywiście, tak jakby na co dzień się budziły… I tak potem kończę dzień z jednym tylko nawykiem odznaczonym w mojej aplikacji do ich śledzenia: odpuszczanie.
Znam wiele osób, które robiąc cokolwiek nowego, oczekują natychmiastowych efektów. Ja sam taki byłem.
Nawet tworząc bloga, po cichu spodziewałem się szybkiego sukcesu. Oczywiście tak się nie stało. Na wszystko potrzeba czasu, niektórych rzeczy po prostu nie da się przyspieszyć i, co ważniejsze, nie powinniśmy nawet próbować. To najczęściej droga do naszego celu sprawia, że jesteśmy na niego gotowi. Życie to maraton a nie sprint. A podczas maratonu nie da się oszukać. Trzeba być za to przygotowanym, skupionym i z rozwagą pokonywać kolejne przeszkody. Stawiając pierwszy, i każdy kolejny krok, trzeba pamiętać, że nie jest on ostatni i musimy mieć siłę na kolejne ich tysiące.
Życie z ludźmi to taki poligon złości. Co chwilę ktoś robi coś, co może wyprowadzić nas z równowagi.
Albo może warto odwrócić to rozumowanie: co chwilę wyprowadzamy się z równowagi widząc coś, co nie jest robione po naszej myśli. Ja dodaję sobie zazwyczaj w takiej sytuacji takie stwierdzenie wzmacniające tą paranoje: „Jak można?!”. Potrafi to skutecznie spotęgować gniew i frustrację. Ale te dwa słowa klucze uruchamiają we mnie jednocześnie mechanizm, dzięki któremu zatrzymuję się i mogę przez chwilę pomyśleć: czy faktycznie chcę się zdenerwować na tą sytuację? Czy na prawdę uważam, że ktoś zrobił to złośliwie? A może przez nieuwagę? Albo z niewiedzy? I złość mija.
Pierwsza noc nieprzespana – a skoro i tak nie spałem, to popracowałem. Dało mi później trochę spokoju w ciągu tygodnia w pracy. Ale z pewnością nie chcę tego powtarzać.
Notatka z 25.03.2019, 20:02: Jedna noc do tylu – nie dobrze, długo będę za to pokutował.
Notatka z 30.03.2019, 19:48: Zaspałem. Ech.
Firma
Pracowałem 21 h 10 m 46 s (Toggl)
Średnio ok. 4,3 h czystej pracy / dzień, przy 5 dniach pracy (Toggl).
Notatka z 28.03.2019, 19:36: Dobrze mi ostatnio idzie – ta pierwsza noc, w którą podgoniłem z pracą pozwoliła mi spokojnie pracować cały tydzień.
Blog
Niewiele się działo na blogu w tym tygodniu. Przynajmniej od strony czytelnika…
Publikuję każdego dnia Morning Pages. Zacząłem też, poza samym obrazem, przepisywać i dodawać tekst.
Statystyki bloga ładnie rosną! 🙂
Notatka z 23.03.2019, 19:49: Zacząłem pisać wpis o wieczornym rytuale. Zapowiada się fajny materiał.
Notatka z 28.03.2019, 19:36: Kończę artykuł o wieczornych rytuałach.
Notatka z 29.03.2019, 21:21: Jej, ale mam zacięcie na blogu. Tak dawno już nic się nie pojawiło.
Podcast
Okazuje się, że syndrom 7-go odcinka dopadł mnie już przy drugim. Ale chyba wszystko zaczyna mi się powoli układać w jakąś całość…
Notatka z 26.03.2019, 19:01: Zaświtał mi dzisiaj w głowie pewien szalony pomysł związany z podcastem – spróbuję go opracować.
Minimalizm
W weekend wziąłem się za swoją szafę. Połowa rzeczy wyleciała do kosza, a pozostała połowa – zajmuje o połowę mniej miejsca 🙂
Narzędzia
Echhh… Nie wiem czy dobrze robię, ale po kilku miesiącach wracam do Thingsów. Obiecywałem sobie, że najpierw zobaczę, co szykują w najnowszej aktualizacji, ale chyba nie ma na co czekać. Zamierzam jednak przenieść kilka rzeczy, których nauczyłem się przy OF do Thingsów.
Jak pięknie rozwija się aplikacja Habitify, której używam do śledzenia nawyków! Kolejna aktualizacja (narazie beta) i jest jeszcze lepiej.
Notatka z 22.03.2019, 22:45: Inwestuję swój czas w Siri Shortcuts, Ulysses, Evernote i OmniFocus
Notatka z 25.03.2019, 22:45: Skupienie się tylko na kilku narzędziach nie jest proste w dzisiejszych czasach – w końcu cały czas świat bombarduje nas nowościami. Ale próbuje dalej w duecie Evernote + Ulysses
Notatka z 28.03.2019, 19:36: Coraz bardziej podoba mi się praca z Evernote. Szczególnie dodawanie artykułów do „bazy treści”
Książki
Czytam równolegle:
Mózg rządzi
Finansowy Ninja
Narzędzia Tytanów
Miracle Morning
Zanim zacznę jakąkolwiek następną, czas zakończyć kilka z tych.
Dalej czytam codziennie wieczorem „Stoicyzm na każdy dzień”.
Warsztaty, projekty, wydarzenia, spotkania
Zarezerwowany pokój na Poznań Influencer Live. Ten sam co rok temu i dwa lata temu 🙂
Sport
W tym tygodniu nie byliśmy na akrobatyce rodzinnej, dzieci chore i odpuściliśmy.
Notatka z 30.03.2019, 19:48: Coś robię źle. Muszę przeanalizować to wszystko. Więcej sportu potrzebuję.
Posiłki, kalorie
Śledzę w YAZIO
To był słaby tydzień pod względem posiłków…
Nawyki
W Habitify „wyglądam” coraz lepiej, ale nie jestem jeszcze zadowolony. Pracuję dalej z nawykami, integracja ze skrótami Siri bardzo się sprawdza.
Zacząłem prace nad wieczornym rytuałem.
Notatka z 27.03.2019, 19:16: Wyglada na to, że joga i medytacja powróciły do moich poranków na dobre 🙂 po krótkiej przerwie jestem z powrotem na dobrych torach
Notatka z 23.03.2019, 19:49: Buduję wieczorny rytuał.
Zdrowie
Choróbska chyba ustąpiły, czas się brać za siebie w kolejnym tygodniu.
Jeżeli chodzi o ruch, to był na prawdę dobry tydzień. Zabrakło tylko jednego dnia ćwiczeń, aby był perfekcyjny…
Notatka z 23.03.2019, 19:49: Ponad 18 tys kroków i prawie 13 km na piechotkę – co za dzień 🙂
Planowanie
Jestem bardzo rozczarowany sobą w tym temacie. Omni Focus miał mi ułatwić pewne rzeczy, a tylko skomplikował sytuację. Funkcja Review, która miała tak bardzo pomóc nie była przeze mnie wykorzystywana.. W momencie, w którym postanowiłem wrócić do Things 3, miałem 78 projektów w kolejce do Review.
Planowanie poranne mi nie wychodzi. Może system Davida Sparksa nie do końca jestem co na mnie działa.
Okazuje się, że pod kątem planowania, najlepiej wychodziło mi, gdy używałem… papierowego notesu, razem z Things 3. Ale nie chcę do tego wracać. Przynajmniej narazie.
Notatka z 26.03.2019, 19:01: Ostatnie dwa dni jestem o dziwo dobrze zorganizowany.
A więc mamy kwiecień. Nowy miesiąc, nowy kwartał, nowe wyzwania, nowe zagrożenia, nowe postanowienia i decyzje.
Jest to również dobry czas, aby usiąść na chwilę i pomysleć, co było nie tak w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku. Będzie to dla mnie taki wstęp do planowania 12-tygodniowego, które chciałbym razem z tym kwartałem rozpocząć. Zaczynam więc od rozliczenia się z błędami i porażkami, a niestety jedną z największych moich porażek z ostatniego okresu okazuje się być planowanie każdego kolejnego dnia. Coś, co było jednym z głównych celów na początek 2019 roku, okazało się być moją największą porażką. Wraz z pierwszym kwietnia wprowadziłem więc znaczącą zmianę w tym temacie i zaczynam badać efekty.
Mój poranny, znienawidzony prysznic, to jednoczenie taki mój barometr.
Każdego dnia rano, gdy na iPhonie wyskakuje mi powiadomienie: „Kolego, czas na prysznic”, decyduję, jaki będzie mój dzień. Już na etapie tej pierwszej decyzji ustalam, czy danego dnia będę dawał radę, czy raczej sobie odpuszczał. Ta jedna decyzja organizuje cały mój dzień. A od kiedy uświadomiłem sobie jej wagę, o wiele łatwiej mi jest nie odpuszczać i wchodzić do wody. Choć najczęściej mi się nie chce. Ale to normalne… ludzkie… nikomu się nie chce, ale tylko nieliczni dają radę. A warto się postarać. Jeżeli już z samego rana podejmiesz tą decyzję, że Ci się chce, to później jest dużo łatwiej również nie odpuszczać.